Ja jestem jednak wolny od krytyki, bo robię to tylko i wyłącznie dla siebie samego.
Ja też, ale kiedy widzę, że efekt końcowy jest wart podzielenia się z innymi, to czemu nie? Problem polega na tym, że zawsze znajdzie się grupa wybitnych specjalistów w stylu polskiego piekiełka.
Chyba bym nie zniósł psychicznie jakby ktoś mnie zaczął obrzucać błotem, więc podziwiam Aurelinusie
Takie gnojowisko spotkałem, na szczęście (nie, chyba to jedyne w swoim rodzaju), tylko w polskim światku BG. Ale w sumie sam sobie jestem winien, bo dobrze o tym wiedziałem i zupełnie niepotrzebnie dałem się namówić na zakładanie kont w TH i tym dugim, a jeszcze czymś bardziej głupim było wchodzenie tam w sfery "rządowe", ale na usprawiedliwienie dodam, że miałem czyste intencje
. Tak de facto, to chyba spora grupa byłych i maleńka obecnie wielbicieli pixelozy w D&D nie zauważyła, a potem nie mogła się pogodzić, że fora tematyczne zdychały jak psy i przegrywały z mediami społecznościowymi. I myśleli, że jak moim kosztem zjedzą TH to raptem forum ożyje i zacznie konkurować z FB. I co? Po pół roku znowu to był Mr 0 i jego 5.ciu przydupasów. Podejrzewam, że w ciągu ostatnich 8 lat nic się nie zmieniło. Zresztą parę lat temu po coś tam wszedłem i po przeczytaniu kilku zdań uświadomiłem sobie, że to po prostu grupa życiowych przegrywów i frustratów, która ma taki sposób na (nie)życie i dobrze się czuje w towarzystwie innych podobnych osobników. No dobra, dość, bo zaraz wywołam zombieattack
.
Grunt, że przychodząc tutaj - nauczony doświadczeniem - siedzę w swoim pokoju i się nie wychylam, chyba, że mam fazę na droczenie się z Rezro, którego zresztą bardzo lubię, a wpienia mnie tylko jego dysortografia
. Inna sprawa, że tu są zupełnie inni ludzie tak wogóle.
Inną sprawą jest to, co sobie uświadomiłem parę dni temu, jaką to daje dużą satysfakcję i frajdę jak widzisz zmieniający się "świat" w grze, czasem dzięki wpisaniu jednej małej linijce w jakimś skrypcie.
Zawsze fajne, ale faktem jest, że wolę grać z modami niż je robić. Kłopot w tym, że jestem zbyt wybredny i nie lubię wynalazków ani OPów i zawsze kończy się tym, że w końcu sam siadam.
A moim skromnym zdaniem silnik czy to FNV czy Skyrima lub F3 idealnie nadaje się do stworzenia "idealnego" rpg, choć jak wiadomo taki nigdy nie istniał i nie będzie.
Moim zdaniem robienie modów do gier ma sens w ciągu poł roku po wydaniu (tzn. takich upublicznianych), potem gra odchodzi w zapomnienie i mało kto do niej wraca. I co do FNV to się zgodzę, ale Skyrim jest zdecydowanie zbyt skomplikowany i przy okazji mocno ograniczony w stosunku do FNV.
Ech, trzeba było zostać giercopisarzem
To bardzo szerokie pojęcie, co to znaczy w gruncie rzeczy? Przy dużej grze/modzie jesteś z przymusu kółkiem w maszynie, skrypterem, grafikiem, czymśtam, w efekcie to nie jest twoja praca, tylko ewentualny współudział, z którym ciężko się identyfikować.