Dużo było roszad, pracy, myślenia, kręcenia, poprawiania i chuchania na nowy, kwietniowy numer Schronzina, ale w końcu udało się sprawę pomyślnie sfinalizować, chociaż i tak nie obyło się bez błędów, ale o tym w punkcie
Errata. Tym razem dostaniecie do przeczytania 24, a właściwie 23 strony zapełnione po brzegi (a brzegi ładne, ozdobne) postapokaliptycznym mięsem… Nie, nie, nie, co ja gadam… Nie siląc się na banalny wstęp rodem z okresowych (jak rzeki na Saharze) stronek o postapo, powiem Wam wprost, że w nowym, kwietniowym Schronzinie oprócz oprawy graficznej nie ma nic lepszego niż w starym, marcowym. Pewnie wielu z Was będzie rzucało kur… z niezadowolenia, bo w sumie to ani to karkołomny, ani super nowatorski pomysł z wydawaniem zina, do tego zina w tematyce postapokaliptycznej – zobaczcie zresztą jak na tym pomyśle wyszły inne ekipy (odsyłam do działu
Plików, z którego można pobrać wydane do tej pory ziny w klimatach – jak widać rekord osiągnął chyba Zin Fallout Fraction – był aż tak dobry, że wydano dziewięć numerów). Nie spodziewajcie się niczego super, jak to po Trzynastym Schronie, a na pewno się nie zawiedziecie. Chciałbym napisać jeszcze coś w stylu marudząco-narzekającym, ale nie mam pomysłu, więc gorąco liczę na waszą inwencję i to, że wyręczycie mnie w komentarzach. Może nawet zafascynuje to sutannę8, znaczy togę5, który zorganizuje z tego powodu konkurs, jak to ma w zwyczaju (oficjalnie się z niego nabijam). Bla bla bla, a tak – oto odnośnik do cudownego dziecka Trzynastego Schronu, kwietniowego numeru Schronzina (też zauważyliście, że to już 20 kwietnia, a tu dopiero publikujemy numer? Ale paździerz, no nie?)
ErrataNa stronie szóstej (b5, bo Rectum nie potrafi po ludzku nazywać stron przy składaniu) jest karygodny, kardynalny i w ogóle brzydki błąd. Otóż napisane jest tam (szósta linijka drugiej kolumny w wypowiedzi Szpona) DVHP zamiast VDHP. Oczywiście wiemy czym było i jest VDHP i szanujemy dorobek kulturalny tej strony, wielbimy jej twórców, a o Kaczorze z Łodzi słyszeliśmy tyle, że moglibyśmy napisać jego biografię. Błąd nie jest wynikiem naszej nienawiści do mieszkańców Łodzi ani do Kaczorów albo kaczek, a jedynie czystym przypadkiem, który można ostatecznie zrzucić na karb naszego nieprofesjonalizmu i głębokiego zacofania, za które przepraszamy na kolanach, biczując się tapczanem. W zamian informujemy, że spis treści i okładka mają interaktywne linki, czyli po najechaniu na tytuł i kliknięciu zostaniecie odesłani wprost do artykułu. Mam nadzieję, że to udogodnienie zmyje nasze winy odnoszące się do VDHP.
----
92