Zdaje się, że to nasza lokalizacja coś chrzani.
W F3 było to samo.
Wersja polska: pojawiają się slajdy, trzeba je wszystkie przeczekać, uruchamia się menu.
Wersja oryginalna: pojawia się pierwszy slajd, wystarczy kliknąć, jesteśmy w menu.
Jeśli o to chodzi
Dość denerwujące. Kolejny powód, aby z obłąkańczym krzykiem na ustach bojkotować lokalizację
(wiem jestem ignorantem - nie wszyscy znają angielski)
a już ciągnąc offtop: lokalizacje gier to jedno, ale niech mi ktoś wytłumaczy jedno - z jakiej czarnej du
y oni biorą tłumaczy do nazw filmów?! Przyglądaliście się kiedyś jak wygląda większość tytułów oryginalnych, a jak po "zabiegach" polonizatorów?