Transformers jest dla mnie filmem w rodzaju batonika, słodki, szybko się je/ogląda i nie pozostawia, żadnego wspomnienia. Nic, zero. Jedynki praktycznie nie pamiętam, nawet nie jestem w stanie sobie przypomnieć, o co w niej chodziło, wiem tylko, że niektóre ujęcia w filmie były dobre. Dwójka osobiście dla mnie była komedią sci-fi, czasami śmiałem się do rozpuku, ale nie był to śmiech przez łzy a normalne rozbawienie, niektórymi scenami. Do tego w obu częściach gubiłem się podczas scen walk, to już jest chyba taki nowoczesny sposób robienia filmów. Wszystko dzieje, się tak szybko, że nie potrafimy powiedzieć, co tak do końca widzimy na ekranie, ale ważne, że coś się dzieje. Filmy na raz, bez zbędnych komentarzy zaraz po seansie, no dobra bez żadnych komentarzy po seansie.