Autor Wątek: Weekend z New Vegas #2  (Przeczytany 6973 razy)

Holden

  • Major
  • *
  • Wiadomości: 1572
Weekend z New Vegas #2
« dnia: 24 Października 2010, 22:32:41 »
Okej oto dzisiejsza relacja a jutro małe podsumowanie. Z góry przepraszam za guły, których pewnie jest pełno - jestem całkiem padnięty.
____________________________________________________________________________________________



Kolejna część relacji Holdena. Jutro spodziewajcie się podsumowania.

Weekend z New Vegas #2

Dzisiaj mam potrójnego kaca - pierwszy z moich bólów głowy to efekt trzech butelek wina, które puste leżą obok na podłodze i dręczą mnie poczuciem winy. Drugi i trzeci są ze sobą tożsame i dotyczą dzisiejszej relacji. Wczoraj w nocy, grając w New Vegas uznałem, że to żadna nowa jakość. Dzisiaj po obudzeniu doszedłem do kompletnie odwrotnego wniosku... i trudno się temu dziwić - ta gra strasznie wciąga.

Pisząc teraz ten tekst, jestem po ośmiu godzinach gry. Kładąc się wczoraj spać zaplanowałem, że polecę z fabułą do przodu, w zupełnie taki sam sposób, jak to odbywało się w Fallout 3. Nie mogłem się bardziej mylić, ponieważ dzisiaj zbyt daleko się nie posunąłem i to nie przez bugi czy spacerki w różne strony pustkowi. Twórcy całkiem sprytnie połączyli główny wątek fabularny z pobocznymi zadaniami. Idąc śladami naszych oprawców przez różne miasta, natykamy się na questy, które można zignorować, ale nie miałoby to większego sensu - byłaby to strata doświadczenia, lepszego uzbrojenia i wątków historii. Widać tutaj rękę Chrisa Avellone'a - gracz w logicznej kolejności podróżuje z miasta do miasta, zupełnie tak, jak w F2. Pewien fabularny bałagan, jaki był w F3 nie istnieje. W jednej z recenzji w internecie autor stwierdził, że przejście NV głównym wątkiem to jakieś 20 godzin gry, a całość to 40. Dobre sobie, jak raz człowiek zacznie grać, to pokusa, by zwiedzić daną lokację do końca, jest po prostu zbyt silna. Na dzień dzisiejszy oceniam, że przygoda z nowym Falloutem to przynajmniej bardzo intensywny tydzień gry. To tyle, jeśli chodzi o wstęp, przejdźmy do konkretów.

Najlepiej chyba będzie zacząć od kilku słów na temat świata gry. Mimo że silnik jak i jakość grafiki jest taka sama, jak w trójce, to otoczenie jest zupełnie inne. Po pierwsze, nie doświadczymy już błąkania się po tunelach metra czy gruzowisk blokujących drogę - jesteśmy w końcu na pustyni i chociaż Waszyngton miał swój klimat, to potrafił być frustrujący. Natkniemy się za to (w ramach przykładu) na kawałek bardzo wysuszonej pustyni, gdzie wieje silny wiatr, a radskorpiony urządziły sobie legowisko obok zasypanego przez piach wojskowego samolotu. Takich miejsc jest zapewne o wiele więcej i mają swój własny nastrój. Po drugie, pojawiło się mnóstwo nowych obiektów - skrzynie, wozy, pola, palmy oraz nowe modele broni czy zbroi. Mi one przypadły do gustu, chociaż mogłyby być bardziej szczegółowe. Teraz powinno być po trzecie, ale wybaczcie, to nadal ten sam silnik i cudów nie można było się spodziewać, chociaż warto byłoby wspomnieć o takich szczegółach, jak choćby bardzo ładnie zrobione ekrany wczytywania.

Idąc dalej, przechodzimy do dźwięku i muzyki, które wzbudzają mieszane odczucia. Fallout 3 miał bardzo fajne utwory i swojego Three Doga. W New Vegas niestety twórcy źle dobrali piosenki - każdy znajdzie pewnie coś, co polubi, ale również każdy na coś się wkurzy. Jak już po raz enty słyszy się piosenkę, której refren leci "my Johnny" (mniej więcej), to ma się ochotę udusić piosenkarkę. a biednego Johnny'ego wysłać na leczenie psychiatryczne na swój własny koszt w ramach zadośćuczynienia, że musiał ciągle tego słuchać. Nie krytykuję tutaj klasyki, po prostu co za dużo to niezdrowo. O wiele lepiej jest po prostu wyłączyć radio i wsłuchać się w ścieżkę dźwiękową - odgłosy otoczenia, klimatyczna muzyka z bardzo dobrymi elementami instrumentalnymi, która staje się dynamiczna, gdy jesteśmy atakowani.

Przechodząc do bardziej szczegółowych zagadnień, muszę napisać kilka słów o rozwoju postaci. W Falloucie 3 była to jedna z najbardziej niedopracowanych części rozgrywki. Po prostu gracz bardzo szybko osiągał maksymalny poziom, do tego z każdym awansem dostawał perka, więc praktycznie w połowie rozgrywki było się już wszechmocnym terminatorem. W New Vegas trochę się zmieniło. Mamy 30 poziomów (z tego co wiem), a nie 20. Do tego perki wybieramy co drugi poziom. Dodatkowo nie dostaje się już ogromnych ilości doświadczenia za wykonanie prostych zadań, a jego ilość potrzebna, by przejść na kolejny poziom zdaje się być większa - nie mam dokładnych danych. To jednak nie koniec, bardzo często, by wykonać questa czy też jego opcjonalne elementy, trzeba posiadać odpowiedni poziom danej umiejętności, np. dziadek nie da wam dynamitu, jeśli nie macie umiejętności materiały wybuchowe na poziomie 25. Inny facet nie da wam zbroi, jeśli wasza umiejętność handlu jest zbyt niska - i nie ma tak, jak w F3, gdzie metodą "save & load" można było wylosować sukces. To zmusza do równomiernego rozwoju postaci.

Podobnie jak poprzednie zagadnienie, walka w F3 była również wielokrotnie krytykowana. W NV nie zmieniła się ona diametralnie, ale pewne modyfikacje są wyczuwalne. Mówiąc konkretnie - nadal mamy dwa tryby walki, ale jakby poziom trudności czy też balans ich rozłożenia się zmienił. Przedstawiając to obrazowo, można by było powiedzieć tak - możemy zabić przeciwnika jednym czy dwoma strzałami, ale on może zrobić to samo, więc jeśli się zagapcie, a sporych rozmiarów skorpion zajdzie was od tyłu, to możecie zginąć. Oczywiście z dobrym wyposażeniem i wysokim poziomem będziecie pewnie niezniszczalnym zabijaką, jak w każdej innej grze. Przy okazji warto wspomnieć o towarzyszach, przy których szczerze mówiąc, niewiele zrobiono - zostało wprowadzone koło komend, które wymaga podejścia do naszego przyjaciela i kliknięcia myszką czy guzikiem X. Dzięki czemu możemy zmienić jego ustawienia bojowe czy też użyć go jako tragarza. Swoją drogą, to całkiem ciekawe - ja mając pięć siły, mam dwieście kilo udźwigu, towarzysz tyle samo... łącznie prawie pół tony, co zdaje się być małą przesadą.

Na koniec rozważania konkretów zostaje nam jeszcze kwestia przedmiotów. Jak już mówiłem, wprowadzono całkiem sporo nowych. Liczba broni zdaje się być bardzo obszerna, tak jak i innych użytecznych rzeczy, w dodatku wyglądają lepiej niż w F3. Gorzej, że również liczba śmieci, które można podnieć, wzrosła - doszły kolejne łyżeczki, chochelki i mnóstwo innych zbędnych pierdół, z którymi nie chcemy mieć nic wspólnego. Dodano również cały system craftingu, który w dużej mierze (po dwóch dniach grania) zdaje się być zbędny. Tworzenie specyfików zwykle wymaga kilku składników, więc praktycznie łatwiej jest je kupić w sklepie, podobnie z amunicją. Sens za to mają modyfikacje broni, typu tłumiki czy lunety, które nie tylko dają nam radochę z tego, że giwera fajniej wygląda, ale również zwiększają efektywność. Nie ma to jak celowanie z pistoletu 9mm z dorobioną lunetą do małych skorpionów.

Przed podsumowaniem wspomnę jeszcze tylko o bugach, które niestety istnieją. Generalnie w moim odczuciu jest ich mniej niż w F3, ale nadal występują takie perełki, jak postacie wchodzące w ściany, ciała zapadające się pod plansze, zabici przeciwnicy, którzy nagle lecą wysoko w niebo itd. Do tej menażerii dochodzą również crashe (mnie w ciągu dwóch dni zdarzyły się trzy) oraz lagi - gra się po prostu zacina na kilka sekund co jakiś czas. Pewnie ludzie grający na PC mają więcej problemów, nie mówiąc już o serwisie Steam, który przy okazji innej gry doprowadził mnie do białej gorączki. Patrząc na to wszystko, dochodzę do wniosku, że Beth już nic na tym silniku nie zrobi.

Te kilka akapitów, które powyżej napisałem miało na celu odpowiedzieć na proste pytanie - czy dostaliśmy następce F3 czy też DLC jego rozmiarów? Odpowiedź jak zwykle jest pomiędzy. Nie jest to gra diametralnie inna, ale jednocześnie w wielu aspektach kompletnie się różni od poprzedniczki. Myślę, że rzeczą, która kategorycznie zadecyduje o sukcesie New Vegas, jest fabuła, system frakcji oraz karmy - a to, jak on wygląda, postaram się opisać jutro w podsumowaniu weekendu. Na dzień dzisiejszy muszę jednak powiedzieć, że jeśli komuś Fallout 3 się absolutnie nie spodobał, to nie ma po co sięgać po tą grę. Jeśli natomiast ktoś miał mieszane uczucia, to powinien spróbować.
« Ostatnia zmiana: 25 Października 2010, 23:58:33 wysłana przez Uqahs »

Holden

  • Major
  • *
  • Wiadomości: 1572
Odp: Weekend z New Vegas #2
« Odpowiedź #1 dnia: 25 Października 2010, 20:56:34 »
Sorka za dublowanie ale dzisiejsze podsumowanie napiszę jutro - fatalny dzień bleh

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8805
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron
Odp: Weekend z New Vegas #2
« Odpowiedź #2 dnia: 26 Października 2010, 02:50:12 »
Znaczy guły wyskakiwały nawet przy grze na konsoli?
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.

Uqahs

  • Gen. brygady - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 1002
  • Extraterrestrial
    • Trzynasty Schron
Odp: Weekend z New Vegas #2
« Odpowiedź #3 dnia: 26 Października 2010, 11:01:12 »
No Holden grał na konsoli, więc odpowiedź na twoje pytanie brzmi: TAK! :)

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8805
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron
Odp: Weekend z New Vegas #2
« Odpowiedź #4 dnia: 26 Października 2010, 11:55:52 »
 ??? ??? ???

A jak się potem zainstaluje w takie grze poprawkę jak to gra na konsolę?  :-\
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.

Aurelinus

  • Sojusznicy 13S
  • *
  • Wiadomości: 625
    • Mój miniblog tematyczny
Odp: Weekend z New Vegas #2
« Odpowiedź #5 dnia: 26 Października 2010, 12:30:25 »
Wydaje mi się, Holden, że (choć nie grałem) jesteś blisko poprawnej oceny FNV, z tym, że nie do końca rozumiem doszukiwania się analogii lub wskazywania wyższości/niższości poprzednika tj. F3. Bethesda w F3 postawiła sobie zbyt ambitne zadanie i chyba sama nie dorosła jeszcze do zmierzenia się z legendą klasyki, a mimo wszystko wyszła bardzo udana gra, która jednak postawiła sobie - w moim odczuciu - zadanie bycia innym typem gry cRPG niż obecnie reprezentuje FNV.
Do zalet F3 (nie zamierzonych chyba, ale odziedziczonych po Obku) należy nieprawdopodobna swoboda rozgrywki i decyzji, owszem, w ekstremalnych wypadkach granicząca z absurdem, ale jednak. Uzyskano to właśnie przez rezygnację z klasycznego układu questów na rzecz świata w którym nikogo nie interesujesz i nikt ci w niczym nie chce pomóc ani nic od ciebie nie chce. Na questy trzeba zapracować/naszukać się, trochę dopowiedzieć sobie we własnych myślach, a na dodatek świat F3 to tylko kilka dzielnic dawnego Wash-DC, podczas gdy FNV próbuje (raczej kiepsko) symulować kawał stanu. Efekt jest kontrastowy i dość zabawny - odległość baz poszczególnych frakcji jest na tyle mała, że trudno się znudzić (ale z logicznego punktu widzenia to porażka), podczas gdy F3 strasznie oberwał za realny, aż do przesady "system" poruszania się po metrze, który mnie np. wprawił w oszołomienie, nałaziłem się po kanałach, bunkrach itp i w F3 znalazłem odbicie moich fustracji z reala - wielki plus, a nie minus, którego w FNV nie uświadczysz.

I generalnie tak jest ze wszystkim, gdyby porównywać F3 i FNV, dlatego unikałbym subiektywizmu, a skupił na tym, co jest i nie jest po prostu fajne w FNV. Bo patrząc na wiedzę, którą posiadano po wydaniu F3, to może i owszem, gra zyskała fabularnie, ale poza tym, popełniono sporo błędów przedobrzenia. O bugach nie wspomnę - owszem, nie widac ich może w grze, bo powodują, ze po prostu nie dostajesz tego czy owego, kilka perków jest tylko na papierze, dwóch questów - na razie - nie daje się ukończyć (bazuję na wiedzy z nexusa i wypuszczanych tam modułów).
Generalnie - w moim odczuciu fabuła teraz dla odmieny prowadzi nas za rączkę i często amusza do wyborów, gdzie brakuje trzeciej drogi, a aż sie o nia prosi. Jednym sie to spodoba, bo rzeczywiście tak działał F2 np. (bo nie F1), inni wrócą do F3 z nabożeństwem.

System walki jest lepszy, ale schrzaniony bugami i uproszczeniami - nawet nie wiesz, że treshold jest ustawiony na 0,2 co oznacza, że  i tak przepuszcza 20% obrażeń, których nie powinien (to prezent dla konsolowców zapewne). i tak jest ze wszystkim, krótko mówiąć, jeszcze sporo pracy, by uzyskać lepszy efekt.

Natomiast rzeczą nie do przyjęcia dla mnie jest widok FPP i tzw. iron sight - jak będę chciał pograć w FPSa, to sobie kupię inną grę np. Battlefielda czy Moderncośtam itp. Przełączanie się widoku na ten tryb w FPP pewnie mnie zmusi do wyrzucenia kompa przez okno, bo szczerze go nienawidzę.
« Ostatnia zmiana: 26 Października 2010, 12:40:56 wysłana przez Aurelinus »

moonfall84

  • St. plutonowy
  • *
  • Wiadomości: 52
Odp: Weekend z New Vegas #2
« Odpowiedź #6 dnia: 26 Października 2010, 13:35:13 »
Odnośnie udźwigu to raczej chodzi nie o 200 kg lecz 200 funtów co przedkłada się już trochę inaczej niż to opisałeś :)

Aurelinus

  • Sojusznicy 13S
  • *
  • Wiadomości: 625
    • Mój miniblog tematyczny
Odp: Weekend z New Vegas #2
« Odpowiedź #7 dnia: 26 Października 2010, 14:13:42 »
Odnośnie udźwigu to raczej chodzi nie o 200 kg lecz 200 funtów co przedkłada się już trochę inaczej niż to opisałeś :)
Przy odrobinie wysiłku w perkach i itp. sprzęcie możesz mieć 400 lbs = 200 kg.

Holden

  • Major
  • *
  • Wiadomości: 1572
Odp: Weekend z New Vegas #2
« Odpowiedź #8 dnia: 26 Października 2010, 14:22:58 »
@Sqounk

Bugi są jednak na razie tylko crashe - pierwszego dnia konsola zacięła się raz, następnego trzy a wczoraj pojawił się nowy rodzaj crashu - gra po prostu się wyłącza i ląduje się w menu systemu. Co do aktualek to sporo się na konsolach zmieniło - PS podobnie jak Xbox ma łączność z internetem i pobiera poprawki automatycznie.

@Aurelinus

Myślę że doszukiwanie się analogi jest zupełnie naturalne, chyba każdy kto chce kupić NV myśli o tym jak bardzo się on rożni od F3, w czym jest gorszy a w czym lepszy. Co do qwestów to również jest swoboda jak w F3, nie ma żadnego obowiązku robienia czegoś w danej chwili, można po prostu zagłębić się w wątki poboczne. Co do świata masz rację - jest o wiele bardziej "skondensowany" ale przez to wydaje się być ciekawszy. Mimo tego że mapa jest podobnych rozmiarów to nie ma się jakiegoś uczucia klaustrofobii, chociaż w pewnym sensie świat jest trochę bardziej ograniczony nawet w porównaniu do metra z F3 - nie możesz iść na wschód bo tam czekają szpony śmierci i o ile nie masz odpowiednio wyposażonej postaci to cię zlikwidują błyskawicznie, nie możesz iść na północ bo tam są super mutanci i zrobią to samo więc na początku jedyny kierunek to południe. Gra jest o wiele trudniejsza i można się nieźle zdziwić, myślę że poziom normalny spokojnie może odpowiadać bardzo trudnemu z F3, do tego dochodzą takie rzeczy jak np opancerzenie przeciwników - bez odpowiedniego kalibru lub amunicji jesteśmy tak mało efektywni że walka nie ma sensu.

Co do fabuły to specjalnie zacząłem wczoraj grę od nowa by sprawdzić czy twórcy się postarali - jak to wygląda postaram się opisać dzisiaj w podsumowaniu. Jeśli chodzi o widok FPP itd to nic się nie zmieniło więc do końca nie wiem o co ci chodzi natomiast muszę przyznać że to o wiele lepiej działa na konsoli niż na komputerze.

@moonfall84

Jeśli to są funty to faktycznie, chociaż przy wadzę z tego co widzę nie ma żadnych jednostek. Nie mniej jednak - funty czy kilogramy nie ma znaczenia ponieważ ilość rzeczy jakie możemy przy sobie nosić jest grubo przesadzona.

moonfall84

  • St. plutonowy
  • *
  • Wiadomości: 52
Odp: Weekend z New Vegas #2
« Odpowiedź #9 dnia: 27 Października 2010, 11:16:24 »
Podzielę się moimi wrażeniami po około 4-5 godzinach z New Vegas :)
Odpukać nie zdarzyło mi się aby jakiś NPC się zaciął, nigdy nie wyłapałem crasha, ani zwiechy konsoli.

Co mi się najbardziej podoba ?
- Teksty dialogów, inteligentnie dobrane questy, wpływanie na rozmówcę poprzez nasze skille nie na podstawie losowości ale z wymuszeniem pewnej wartości skilla - to przypomina F1 i F2 :)
- Lokacje są dokładnie wykonane i widziałem wiele losowych zdarzeń.
- Bardzo urzekły mnie mini-posterunki bandytów.
- Wielkim plusem jest różnorodność amunicji - w walce z bandytą z metalowym pancerzu zadajemy mu bardzo małe obrażenia zwykłą amunicją a podczas strzału przy jego HP pojawia się ikona tarczy (czyli że "odbija" część obrażeń).
- Perki co 2 lvl :D Już nie będzie tak łatwo jak w F3
- tryb Hardcore (jednak narazie z niego zrezygnowałem, ale na pewno za 2-3 razem do niego wrócę)
- grafika wg mnie jest wystarczająca i nie obchodzi mnie że mamy 2010 rok i że Crysis 1 miał lepszą itp.
- krafting (chyba pomysł zaczerpnięty z Fallout Online)

Co mi się nie podoba ?
- tak samo jak w F3 brak celowania w oczy, w pachwinę (pewnie zabronione przez prawo Unii, USA itp...) - brakuje mi tego aby podczas walki zasadzić skopa w jajca i spowodować omdlenie przeciwnika.

Aktualnie mogę tyle powiedzieć po tych paru godzinach grania (chciałbym więcej ale obowiązki, rodzina).

Mam nadzieję że dalsza część gry będzie równie emocjonująca !
 

Holden

  • Major
  • *
  • Wiadomości: 1572
Odp: Weekend z New Vegas #2
« Odpowiedź #10 dnia: 27 Października 2010, 12:39:30 »
A propos ciosu w jajca -w czasie gry można się uczyć dodatkowych ciosów w walce wręcz, ja na razie poznałem jeden ale go nie testowałem - ot taki ciekawy element.