Lepiej mnie się zrobiło na sercu od Squonkowego newsa, ale i tak nie na tyle dobrze, żebym nagle zaczął skakać z radości. Powiem tyle:
Często na tym forum musimy się borykać, albo nie borykać, ale przyjmować na klatę oskarżenia albo smutki użytkowników, którym Schron się nie podoba. Dla niektórych spowodowane jest to zaniedbaniem Falloutów i pójściem w stronę postapo (szkoda, że nie wszyscy wiedzą, że nie samym Falloutem żyje człowiek i że strona nie może się rozwijać i trwać przez długi czas w aktywności, jeśli jest skupiona tylko na jednej serii gier, czego przykładem jest F Corner, który się aktywował bardziej przy okazji premiery F3 i teraz jest dość aktywny, przy okazji premiery F: NV i chwała mu za to!), dla innych przyczyny są bardziej nieokreślone, albo zwyczajnie nie potrafią uzasadnić nijak swojego zdania. No i mimo faktu, że generalnie wiemy co robimy ze stroną, takie zdanie sprawia nam pewne problemy, bo może powodować pewne rozterki, trochę zwątpienia, czasem zdenerwowanie. Zaletą jednak tego zdania jest zachowywanie zdrowego rozsądku dzięki ciągłemu zastanawianiu się czy oprócz tego, że nam bedzie dobrze na Schronie, będzie też dobrze tutaj czytelnikom. Wniosek ogólny jest jednak taki, że to my jesteśmy po stronie ocenianych, a Wy - czytelnicy po stronie oceniających. Teraz na małą chwilkę to się odwróci:
Jestem szczerze zawiedziony odzewem czytelników na ten konkurs i nie będę tego ukrywał. Nasa trochę się nagłowił, żeby załatwić nagrody na konkurs, całkiem dobrze, że jedną z najlepszych stron pozyskiwania tych nagród jest fakt, że poznał całkiem fajnych ludzi z zespołu Vespa i ich polubił, a oni go. Trochę musieliśmy się razem ponaradzać, żeby ustalić wspólną wizję co do tego konkursu: pytań, zadań i innych takich. Jednym słowem mówiąc: trochę nas to kosztowało i nie chodzi wcale o pieniądze (nigdy nie chodzi o pieniądze i mogę Wam nawet wysyłać nagrody tak ciężkie, że zabraknie mi na opłacenie wysyłki miesięcznej stypy), chodzi bardziej o kredyt naiwnego przekonania "o, zrobimy konkurs, będzie fajnie, ucieszą się użyszkodnicy [i wezmą udział, w domyśle oczywiście dopowiedziane]". A tu lipa, nic nul.
Wcale nie chcę słuchać waszych oświadczeń, że to was nie interesuje, że bla bla bla, albo inne srutu tu tu, bo moje naiwne przekonanie już zdechło, albo zdycha, dogorywając pod reaktorem. Szkoda tylko tego czasu, który się przeznaczyło na ten konkurs.
Dziękuję, czasoprzestrzeń może już rozbić się i uformować na nowo, w takim porządku jak sprzed moich żalów.