Wśród 10 pomysłów na
lepsze jutro (Świat Nauki, styczeń 2011)- notka pod tytułem „Wall-E generator”. Tak niewinnie i obrazowo nazwano autonomicznego robota spalającego biomasę. Prace trwają od 2003 roku. Ma być gotowy w przyszłym. Na firmowej stronie
Robotic Technology podstawowe informacje, schematy i zdjęcia (linki do PDF).
Projektem EATR (Energetically Autonomous Tactical Robot) współpracując z Uniwersity of Maryland kieruje Robert Finkelstein. „W ciągu najbliższych kilku lat każdy żołnierz armii amerykańskiej, dzień w dzień będzie potrzebował tyle energii elektrycznej- do zasilania środków łączności i innego sprzętu- ile dostarcza 120 baterii AA- wyjaśnia. Dzięki EATR łatwiej byłoby ją zapewnić na odległych od ośrodków cywilizacji obszarach, bo robot mógłby ‘żerować’, podczas gdy jednostka by odpoczywała”.
Oprogramowanie i oprzyrządowanie ma umożliwiać selekcję „pożywienia”. Nie tylko na „jadalne” (liście, drewno…) i „niejadalne” (kamienie, metal…), ale i odróżnianie konkretnych roślin, co zamierza wykorzystać (w wersji kroczącej, a nie kołowej) amerykańska służba leśna do zwalczania przywleczonych, inwazyjnych gatunków.
DARPA raczej nie przejmuje się ochroną środowiska. Tradycyjnie finansuje każdy projekt który wydaje się mieć jakieś militarne zastosowanie. Robot który sam się żywi raczej ma. Chociaż jako padlinożerca miałby większe. Tak go zresztą przedstawiano w sensacyjnych doniesieniach sprzed kilkunastu miesięcy. Niegdysiejsza dziennikarska kaczka, zmiana koncepcji, czy też maskowanie jej na skutek oburzenia opinii publicznej? Elektryczna owca, czy sęp?