Trochę jednak trzeba by doszło do takiego stanu jaki przedstawia ów filmik. Dlatego lepiej jest obejrzeć "Drogę" z nastawieniem, że szukam w tym filmie odpowiedzi na to jakimi ścieżkami pójdą ludzie oraz ja, a nie jak dam sobie radę podczas apokalipsy. Siedząc w ciepłym pokoju możemy snuć wiele hipotez i koncepcji. Będąc na jakimś larpie i bawiąc się w rilu w postapo możemy wczuwać się w kogo tylko nam się zapragnie, bo o tak wiemy, że wrócimy do ciepłego domu. Ale kto by chciał rozkminiać postapo z pozycji bezdomnego, dla którego przymrozek będzie większym problem niż upadek świata?
Filmowa "Droga" trochę przewartościowuje pojęcie o postapokalipsie, że jakoś przestaje ona pachnieć radosną zabawą w stylu Falloutów, a zaczyna pachnieć jak dworcowy menel. Kto takiego miał okazję spotkać ten zrozumie co mam na myśli.