Przede wszystkim trzeba dokonać rozróżnienia, że Litwini obecnie są czymś innym niż byli w przeszłości. Aby być precyzyjniejszym, używających odpowiednika dzisiejszego języka litewskiego nazwę Żmudzinami. Było to dzikie, pogańskie, leśne, bardzo silne i rosłe plemię (nawet obecnie średni wzrost litewskich mężczyzn to
180 cm, w porównaniu do 177,5 cm polskich). Nie dali się Tatarom, a później odbili od nich znaczne tereny ruskie. Jednak ich kultura stała na niższym poziomie (co nie musi być faktem obiektywnym, wystarczy że dla współczesnych było subiektywnym), więc ichnie elity się rusycyzowały. Taki Władysław Jagiełło może i z mamą rozmawiał po żmudzińsku, ale jego kancelaria pisała w starobiałoruskim. I właśnie Białoruś jest tą Litwą, z którą zawieraliśmy unię w Krewie i unię Lubelską, gdyż na ówczesnej Litwie językiem urzędowym był właśnie ruski (a wcześniej łacina). Takie na przykład
Statuty Litewskie z XVI wieku były pisane najpierw po rusku, później po polsku i łacińsku, ale nie po żmudzińsku.
Jak bardzo rozbieżne jest rozumienie pojęcia Litwy, można dać przykład Lwa Sapiehy. Czytamy początek
notki biograficznej na Wiki i od razu nam się narzuca: prawdziwy Litwin! Jednakże on sam
używał ruskiego (w linku jest próbka jego pisania).
Później ta ruska Litwa zaczęła się polonizować. Woleli to, niż się rusyfikować do Moskwy.
Więc dlaczego niby Żmudzini postanowili przywłaszczyć sobie rusko-polskie (ruska była wieś, polska szlachta) miano Litwy? Słyszałem, że byli inspirowani przez pruskich Niemców, ale trudno znaleźć w necie info o litewskim odrodzeniu narodowym. Chyba było takie hasło na wiki, ale jako bardzo kontrowersyjne okazało się pewnie niestabilne i
ta strona linkująca musi być po nim jedynym śladem. Mamy tam wymienionych 2 działaczy tego ruchu, co ciekawe, jak klikniemy obu to aż się roi od ich związków z pruskimi Niemcami.
Z niewiadomych powodów upatrzyli sobie Żmudzini Wilno na stolicę (choć stanowili tam mniejszość na poziomie 1-2%). Kiedy Żeligowski zabrał im to Wilno (choć mieszkańcy Wileńszczyzny wcale tak nie uważali) to przenieśli się (również nie wiadomo po co) do Kowna, gdzie stanowili aż
18% ludności (Polacy 45%). Wzięli ten swój język żmudziński, wykopali setki słów o domniemanym polskim pochodzeniu, zastępując to "prawdziwymi litewskimi odpowiednikami" i nazwali litewskim. Przekonali cały świat, że są spadkobiercami tradycji litewskich, i strzelili focha, uznając że są w stanie wojny z Polską. Dopiero 9 grudnia 1927, dzięki Lidze Narodów ta "wojna" się skończyła, ale focha strzelali nadal. Wystosowano wtedy unikalne w skali świata ultimatum:
żądanie nawiązania stosunków dyplomatycznych, na które się w końcu zgodzili.
No, wrócę do nazywania Żmudzinów Litwinami
Obecnie Litwini nadal uprawiają litwinizację, nie chcąc się pogodzić z prawdą historyczną. Mimo iż 0,5 mln normalnych ludzi
deklaruje narodowość żmudzińską, władze litewskie tego nie uznają. U nas wystarczy 173 tys. osób deklarujących narodowość śląską ,aby toczyły się gorące dyskusje, ale co to pół miliona dla 3-milionowej Litwy. Próbuje nakręcić jakieś dziwne dzieło "Grunwald-Dzień Żelaza", które ma przedstawiać "prawdziwą" historię (kto pamięta 1612?). Litwini obecnie dyskryminują Polaków na kilka różnych sposobów, ale to już każdy zainteresowany sam se znajdzie. Męczą także obcokrajowców, nawet
Bilasowi Klintonasowi się dostało!
Mają również swoją odmianę wojny o Krzyż, po postacią wojny z pedofilami.
Tu i
tu. Oprócz tego na Litwie jest największa liczba samobójstw na świecie. Coś dodać?
PS do Little Boya
Izraelczycy nas lubią bardzo średnio.
Z resztą z wzajemnością