kocham bliźniego jak siebie samego, jestem masochistą. CIekawe jak sąd na to zareaguje;)
Jaki sąd? Bo jeśli o ten ostateczny chodzi to zgubiło im się "i" (częste w tłumaczeniach Biblii)... chodzi tu o nakaz miłości bliźniego swego jak
i siebie samego. Altruizm przy jednoczesnej nienawiści do siebie też nie jest właściwą postawą... właściwa jest równowaga.
Chodziło raczej o to, że wszelkie prawa tworzone przez człowieka nie będą pozbawione błędów, wszak błądzić jest rzeczą ludzką, więc aby stworzyć prawo, które nie mogłoby być podważone przez innego człowieka trzeba by mieć przymioty boskie np. nieomylność.
Ale czyż (rzekomych) praw Boga też się nie podważa? Każdy człowiek ma wolną wolę i ma prawo podważać wszystko biorąc na siebie tego konsekwencje. To własnie czyni wszelkie prawa kwestią umowy społecznej lub przymusu, a więc z zasady nie ma praw idealnych szczególnie że te muszą odpowiadać dynamice społecznej (prawo miłości sugeruje jedynie z jakimi intencjami powinno się regulować życie społeczne).
Dekalog prawda ? Chociaż tutaj przyznam, że się przekomarzam dla samego przekomarzania.
Mojżesz we wściekłości na żydów czczących złotego cielca rozbił wszak tablice otrzymane od YHWH, co nie? A to co napisał na nowych to już była jego sprawa (swoją drogą ciekawy wybieg merytoryczny?).
Jaki jest najbardziej podstawowy boski przymiot? Moim zdaniem nieobecność. Bóg może i istnieje, ale postarał się o to, aby nie dało się tego udowodnić. Można z całą pewnością powiedzieć, że z punktu widzenia nauk empirycznych wszelka boskość jest nieobecna.
Słusznie
Poza tym jeśli bóg miłości istnieje to jego celem nie jest wcale władza nad światem, a nauczenie swoich przygłupich upadłych dzieci wzajemnej miłości. Świat w którym wszyscy od siebie zależą, a równocześnie najwygodniejsza choć równocześnie zgubna jest przemoc idealnie do tego się nadaje.
Zatem ten hipotetyczny Bóg w swojej przeogromnej mądrości postanowił zesłać ludziom prawo. Aż 12 przykazań (dekalog plus 2 miłości).[...]
Wątpię by Bóg zostawiał komukolwiek cokolwiek (choć prostacy pewnie tak uważają) i pomijając już fakt że prawo miłości podyktowane przez Jezusa miało w teorii zastąpić stare prawa (a przynajmniej być podstawą pod nowe) co się jednak nie stało, należy wskazać na fakt że wspólne działanie dla dobra innych (nie tylko własnej grupy!) jest w dłuższej perspektywie najbardziej wydajnym sposobem działania (własnie poprzez takie zależności należy doszukiwać się Boga).
A co do liberalnych aluzji, to prosty lud wiary raczej domaga się właśnie takiego sposobu działania od polityków, by ci uregulowali świat na ich modłę i odesłali do konta "złych" liberałów, działających w sposób który ich małe móżdżki nie mogą zrozumieć.
Choć ostatnio wziął się do roboty, za rabunek naszych pieniędzy. Zobaczymy, czy mu to w najbliższych wyborach wyjdzie na zdrowie.
Zdecydowanie nie wyjdzie, choć w świetle absolutnego braku alternatywy i tak zapewne Platfusy wygrają. Poza tym nie zapominajmy że obecne działania Tuska są w dużej mierze wynikiem głupoty PiSarów którzy za czasów hossy bezzasadnie poobcinali podatki (Tusk bojąc się podnieść je z powrotem w górę bo ludzie są bezzasadnie przeczuleni na tym punkcie, wolał sięgnąć do OFE i VAT co było gorszym z punktu widzenia gospodarki wyjściem).