Pomyślcie tylko. Skoro dekryminalizacja przyniosła takie skutki, co przyniesie legalizacja!
Raczej do tego nie dojdzie z prostej przyczyny...
Ee tam, może nasze władze wezmą przykład z Czechów, którzy wzięli przykład z Portugalczyków.
poza tym skoro alkohol i papierosy nie są legalne (a tylko dekryminalizowane)
Możesz mi krótko wyjaśnić, dlaczego wg Ciebie alkohol i papierosy nie są legalne? Jak dla mnie, skoro można je produkować, sprzedawać i zażywać w Polsce, to są u nas legalne. Chciałbym zrozumieć Twoje podejście, aby uniknąć niepotrzebnych nieporozumień.
Pierwszym krokiem powinna być dekryminalizacja posiadania narkotyków na własny użytek. Tak zrobiła Portugalia 5 lat temu a skutki są tylko pozytywne! Spada liczba uzależnionych, zgonów z przedawkowania a nawet liczba nowych nosicieli HIV!
W Polsce takie podejście się niestety nie sprawdziło.
Możesz określić na czym opierasz swoje zdanie?
W przypadku narkotyków jestem w pełni za restrykcyjnymi przepisami przede wszystkim dlatego że propagatorzy legalizacji zdają się nie uwzględniać ich wpływu na współobywateli.
Większość problemów z narkotykami bierze się z ich nielegalnego charakteru. Po prostu niektóre osoby ciągnie w zakazane rejony od małego, bo wtedy mają + do lansu. Zaczynają od wciągania kwasku cytrynowego z Zozoli, potem namiętnie pijają piwo, upijają się wódką, aż w końcu sięgają za narkotyki. Jak bardzo głupie i infantylne to zjawisko, mogę zobrazować przykładem.
Prom w Niemczech, wycieczka szkolna. Nagle leci fama, że można kupić piwo 2 razy taniej niż w Polsce a sprzedawca nie patrzy na wiek. Niektórzy wyładowali sobie torby naprawdę potężnymi ilościami trunku, a leciało od nich chmielem na kilka metrów. Nagle nauczycielka prowadząca wycieczkę zauważa puszki, ich właściciel ze strachu zbladł jak ściana, ale ona mu na to z uśmiechem:
- Możecie sobie tego kupować ile chcecie, bo to jest piwo bezalkoholowe.
Połowa wycieczki dała głośno wyraz swemu oburzeniu, potem dźwigali dalej swoje pełne puszek torby
Najlepsze było to, że nie pomimo wypijania naprawdę pokaźnych ilości tego specyfiku nie zauważyli różnicy! Istnieją 2 wytłumaczenia, a stan faktyczny jest chyba pochodną obu: placebo i odurzenie chmielem. Zabawnie było potem wypominać im ich ulubioną kwestię: 'Ale się najebałem!'.
Uważam jednocześnie, że gdy w świadomości młodzieży obraz nielegalnego, zażywającego outsidera (uniwersalny obiekt adoracji) zostanie zastąpiony przez osobę kwalifikującą się do terapii, to spożycie używek wśród młodzieży spadnie.
Uważam że państwo ma nie tyle prawo, ale obowiązek ograniczyć ilość osób pod wpływem narkotyków.
A najlepiej zrobi to lecząc chorych, a nie wsadzając ich do więzienia. Bo do więzienia trafia narkoman, a wychodzi przestępca. Dlatego należy z powrotem zdekryminalizować ich posiadanie na własny użytek, mniej ważne jest już określenie, jaka ilość to jeszcze jest własny użytek.
Nie jarałem nigdy (a szkoda), ale coś mi się wydaje
PS: Raczej w ogóle unikam używek poza piwkiem na imprezkach, tak więc moim celem jest cel publiczny, a nie własny... by była jasność.
Opisze w skrócie swoje doświadczenia z używkami. Miałem nikły kontakt z marihuaną, haszyszem (nie podobał mi się ani proces zażywania, ani efekty), tabaką (jestem entuzjastą tej ostatniej, jako najlepszego środka na katar!), znieczuleniem miejscowym (tyle radości a tylko jedno wkłucie!). Byłem biernym palaczem jeszcze przed narodzeniem, ale nigdy nie wypaliłem papierosa (tylko jedno profilaktyczne sztachnięcie gdzieś koło 5 lat, jedna z najlepszych lekcji udzielonych mi przez ojca
). Miałem 3 razy zgona alkoholowego (co również oduczyło mnie skutecznie od upijania się), obecnie pijam tylko kulturalnie i dla towarzystwa, ale nigdy piwo (chmiel mnie odrzuca). Nie pijam kawy, a herbatę lubię słabą i mało słodką, moja rodzina nie pozwala mi jej parzyć, bo wg nich jest za słaba.
Efekt jest taki że środkiem który najsilniej na mnie działa, który trzeba przede mną kryć i któremu nie mogę się oprzeć jest... Mleko skondensowane. Po skonsumowaniu całej puszki następuje chyba jakiś szok cukrowy, bo oprócz wyrzutów sumienia i błogości ogarnia mnie częściowy paraliż (prawie dosłownie, ból mięśni przypominający mocne zakwasy). Moja rodzina kryje ten specjał przede mną (na szczęście wypijam go tylko wtedy, gdy przypadkiem się na niego natknę), a sam nie robię zakupów, więc rzadko się tym świństwem szprycuję (jakoś raz na 2 miesiące, może 1). Dlaczego to gówno jest legalne!?!