Ja powiem tak - dla mnie prawdziwy nauczyciel to taki, który poradzi sobie bez książki. Ja akurat nie zdawałem tego na maturze, ale dużo ludzi z mojej klasy pisało historię. WSZYSCY napisali powyżej 75% (jeden gość 75 właśnie miał). Facet, który nas uczył wszystkie daty, wszystkie opowieści i zadania brał z głowy. Nigdy nie miał swoich notatek, poza dzienniczkiem, w które wpisywał daty sprawdzianów i plan obecności, gdy brakowało dziennika. Wszyściuteńko mówił z głowy. Do tego nauczał w ten sposób 2 przedmiotów. A najśmieszniejsze jest to, że gdy miał z nami zastępstwo, to uczył nas regułek z matmy też z głowy. Całą wiedzę jaką nam przekazywał mieliśmy w zeszytach, ale nawet to nie było tak bardzo potrzebne, bo gość potrafił trafić do nas tym, że świetnie opowiadał. I co, można? Można. Ale PRAWDZIWYCH nauczycieli jest może 1 na 200. Przynajmniej w całym okresie, kiedy się uczyłem trafiłem na tylko jednego takiego.
PS: Sam spotkałem w swoim czasie wielu przyzwoitych nauczycieli... jednak skurwieli wśród wykładowców też kilku w życiu spotkało
Widzisz, kochany nie wiemie. Bo mendy się wszędzie znajdą. Dlatego nie wolno ludzi traktować kategorycznie. Wkurzają mnie ludzie co mówią "je*ać policję, je*ać urzędników, je*ać tych, JEBAĆ tamtych". Idąc do urzędu nieraz się spotkałem z kobietą/facetem, którzy mi pomogli, a inni mieli wyjebane. Tak samo jak spotkałem się z policjantem, który darował mi mandat, a inny mnie jebnął w łeb i zawiózł na doły. Tak samo wśród nauczycieli znajdą się tacy jak ci, o których wspomniałem wyżej, jak i ćwoki, co się będą pastwić, zarabiać na tobie itd. Jedyne co my możemy zrobić, to się nie dać jeździć przez tych, którym brakuje przyzwoitości i tyle.