Nielegalność narkotyków jest istotnym elementem ich osobowości. Drażnią mnie ludzie, którzy podczas wagarów organizują manifestacje w imię legalizacji miękkich narkotyków (a właściwie marihuany, bo innych pewnie nie znają). Ich zdaniem człowiek powinien mieć wyłączność na decydowanie o tym, co dzieje się z jego ciałem, więc posiadanie niewielkiej ilości prochów "na własny użytek" powinno być dozwolone. Nie mam pojęcia czemu ograniczają żądania tylko do trawy - przecież zabawy z twardymi narkotykami podlegają tej samej wolnej woli co miękkie, a ich posiadanie nie musi oznaczać zamiaru terroryzowania ludzi na dworcu (
dawaj cztery zeta, bo ci wstrzyknę gówno w szyję). Prawda jest taka, że jeśli ktoś chce eksperymentować z syfem, to będzie to robił bez względu na legalność syfu, a jak ktoś chce się tylko polansować "ziołem" to się bulwersuje, że mu prawo nie pozwala. Nade wszystko nienawidzę tych członów od dopalaczy, bo to banda hipokrytów, tchórzy i zakapiorów, którzy odnaleźliby się jako adwokaci, gdyby im się chciało ruszyć dupsko na studia. Zamiast tego znaleźli garść prawnych kruczków i zdecydowali dorobić się pierwszego miliona na szczeniakach z gimnazjum (a właściwie ich rodzicach). Otwieranie sklepów z tym dziadostwem jest drwiną z prawa i żerowaniem na poszukiwawczej naturze nastolatków - tych nieświadomych, nieasertywnych, uzależnionych od presji swojego otoczenia. Sklepikarze tego typu nie budzą we mnie szacunku jako ludzie z pomysłem na efektywny biznes, tylko odrazę i pogardę. Mam nadzieję, że jeśli w Polsce istnieje jakiś dilerski syndykat, to sklepy z dopalaczami zaczną w końcu stawać w płomieniach
A na marginesie: trzeba być durniem, żeby wykładać forsę za dopalacze mając pod ręką tatarak, szałwię, chmiel, grzybki, kocimiętkę, bieluń i całą masę innego niepozornego zielska!!
Jeszcze na koniec coś, co zabrzmi kontrowersyjnie, ale dobrze zobrazuje mój pogląd na dopalacze: dopalacze w porównaniu do narkotyków są dla mnie jak popkultura w porównaniu do sztuki. Phjeeeeprzyć dopalacze, nie ma w nich żadnej metafizyki ani filozofii
Wierzcie mi lub nie, ale
Fallout w łapskach Bethesdy to też dopalacz