Zgodnie z definicją absolutyzm oświecony NIE JEST formą demokracji - o to mi chodziło.
Więc tak, demokracja to najbardziej ogólnie i pobieżnie rządy ludu. A filozofowie absolutyzmu oświeconego, o czym pisze tu
http://pl.wikipedia.org/wiki/Absolutyzm_o%C5%9Bwieconyhttp://www.historia.net.pl/news,5.htmlhttp://matura.memento.pl/monarchia_absolutyzmu_oswieconego-art-218.htmlhttp://historia.gazeta.pl/historia/1,98601,6496287,Absolutyzm_oswiecony.htmljako źródło legitymacji władzy podają umowę społeczną (wszak nie mogli po prostu powiedzieć, że silniejszy przejął władze), czyli to lud godzi się na rządy monarchy w zamian za zapewnienie bezpieczeństwa. Gdyby wola ludu była inna, to dany monarcha nie mógłby rządzić. Zatem, chociaż nie jest to podane bezpośrednio, monarcha rządzi z woli ludu, a to jest przecież demos krateo. Pokrętne, ale prawdziwe logicznie. I, znowu masz rację, w żadnej definicji absolutyzmu oświeconego nie będzie słowa o demokracji.
- Jak to, monarchia, i to absolutna, demokracją?
- A co legitymuje absolutyzm oświecony?
- Umowa społeczna.
- Czyli wola ludu. Demokracja.
Ja nie wierzę w umowę społeczną, dlatego uważam iż oficjalna definicja absolutyzmu oświeconego, oparta na (między innymi) fałszywym (wg mnie) przesłaniu umowy społecznej musi też być fałszywa. Zatem można na ich podstawie dojść do absurdalnych wniosków. Co pokazałem.
Dodatkowo cytuję twoje wypowiedzi i jeśli pod nimi napiszę, że się nie zgadzam, to jest chyba jasne, że nie zgadzam się właśnie z nimi - to takie trudne do zrozumienia?
Masz rację, przepraszam. A najprostsze rzeczy czasem są najtrudniejsze.
Decentralizacji nie można uznać za dobry kierunek - takie jest moje zdanie (w całych trzech zdaniach przedstawiłeś taką tezę). Dlaczego? Bo osłabiała pozycję króla. Król na osłabionej pozycji nie mógł rozbudować armii do rozmiarów armii Prus, Austrii czy Rosji z wieku XVIII. I właśnie dlatego się nie zgadzam.
Decentralizacja to był świetny kierunek (znaczy, utrzymanie tego stanu, a nie jego pogłębianie)! Król nie mógł nikomu mówić jak ma żyć, subsydiować niczego, nawet cła nie mógł wprowadzić, a jego administracja była malutka. Sprawiło to, że choć po XVII wieku byliśmy gospodarczą ruiną, to już 40 lat później zaczęliśmy rozkwitać kulturalnie (to znaczy, że także gospodarczo). Gdyby nagle pojawił się ktoś kto skupiłby w ręku całą władzę, ze swojej siedziby zaczął kierować całym krajem, zbierał olbrzymie podatki, rozbudowywał administrację i posiadał olbrzymie wojsko, to kraj nie mógłby się rozwijać. Rozbiory nie miałyby miejsca, ale uzyskalibyśmy pozycję jaką teraz ma Korea Północna.
Mało tego, ta decentralizacja kierowała nas na dobre tory, tak że tuż przed rozbiorami zaczęliśmy podejmować dobre, rozsądne decyzje i przypominać normalny kraj (wolny rynek wytworzył wolne społeczeństwo)! Zgadza się z tym większość historyków (nie z nawiasem), ale wszyscy podkreślają, że było to zbyt późno.
Stąd uważam, że ówczesna decentralizacja to był dobry kierunek, gdyż przygotowywała grunt pod dobre reformy. Czego oczywiście nie udowodnię, bo mądrzejsi ekonomowie i liberałowie nie potrafią do tego przekonać historyków.
Natomiast dalsza decentralizacja władzy to już anarchia. Wytworzona w ten sposób próżnia polityczna jest zawsze zapełniana przez państwa sąsiednie, stąd dalsza decentralizacja to byłyby szybsze rozbiory.
No i właśnie - chodziło mi tylko o to, że sobie dowolnie dosyć potraktowałeś historię. A że ta jest pisana przez zwycięzców (pierwsza manipulacja), przechowywana przez innych zwycięzców (kolejne zmanipulowanie), zatajana przez reżimy i jeszcze wykorzystywana przez filozofów, to lepiej jej już nie nadwyrężajmy dla własnych celów albo z własnej niewiedzy, bo nie wiadomo jaka straszliwa katastrofa może z tego wyniknąć
Pogięło Cię? Na potrzeby tej dyskusji zwiększyłem swoją wiedzę o szlacheckiej Polsce mniej więcej o połowę. Co świetnie broni przed manipulacjami historycznych zwycięzców, a ty chcesz to przerwać? Z powodu przejściowych kłopotów z cytowaniem (ja chcę emotkę określającą jednoznacznie insynuację!).
Jeśli mogę coś dodać - to przy elekcji Zygmunta III sytuacja nie byłą zła, krytyczna. Wojska Habsburgów wspierane przez wielu Polaków (i polską husarię również) zostały w pył rozniesione, nie czyniąc zbytniego zamętu politycznego.
Za to przyszli na prośbę Senatu, próbującego obejść wolną elekcję. Więc się liczy.
Za to zapomniałeś o wręcz podręcznikowym wpływie wojsk na wybór króla - elekcji Poniatowskiego.
No i Poniatowski... Ale to właśnie tak oczywiste, że zapomniałem o nim wspomnieć. Jednakże zapewniam, że uwzględniałem go we wszystkich wyliczeniach!