mają czego się bać. Tym bardziej, że to nie hakerzy szukają sposobów na łamanie zabezpieczeń, tylko oni na obronę przed nimi. Podobnie jak z antywirusami. To, że masz najnowszą bazę wirusów, to nie znaczy, że jesteś bezpieczny przed wirusami, które wyszły 10 minut po tym, jak ściągnąłeś nową bazę. Później wychodzi baza zawierająca wirusy, które powstały do tego momentu, później wychodzą kolejne i kółko się zamyka.
A sam uważam, że rząd żadnego kraju nie powinien zbytnio włazić w internet. O ile w ogóle jest to dzisiaj możliwe... Tak czy siak, czegoś takiego jak odpalenie przez internet rakiety czy czegoś w tym rodzaju nie ma, więc nie ma się czego bać. Sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć, czy reakcja 'rakietowa' jest odpowiednia na cyber ataki? I co mieliby bombardować? Zakładając, że odnaleźliby dokładnie lokalizację komputerów, z których został przeprowadzony atak, a te znajdują się gdzieś w centrum dużego miasta, to odważyliby się na to? A co jeśli ten atak zostanie przeprowadzony z terenów Stanów Zjednoczonych? Siebie zbombardują? Proszę...
W ogóle jak można interpretować cyberwojnę? Chyba, że mają na myśli granie w Wolfenstejna ET na sieci, to spoko ;P