Pierwszy bohaterem filmu Francisca Javiera Gutiérreza jest anonimowe miasteczko, położone gdzieś w upalnej Hiszpanii, które staje przed tragiczną wizją, jaką jest zagłada całego życia na Ziemi w ciągu siedemdziesięciu dwóch godzin, przez nieuchronnie zbliżający się do ziemi meteoryt.
W chwile przed i w czasie wywołanej tą informacją paniki autor filmu przedstawia kolejnych bohaterów, energiczną kobietę Rose i jej syna, Alejandro, który w cieniu swojego starszego brata wynoszonego na piedestał miejskiego bohatera, jest zwykłym i przeciętnym miejskim robotnikiem, z kompleksem nieudacznika, dla którego każdy kolejny dzień jest szarością.
Nadchodząca katastrofa, która na początku jest głównym wątkiem filmu zostaje w jego dalszej części zepchnięta do tła, jednak daje to reżyserowi możliwość, pokazania ludzkich zachowań w tej ekstremalnej sytuacji, co niewątpliwie wykorzystuje. Panika, histeria i strach zostają przedstawione w kilku różnych scenach czy to widocznych w rodzącym się chaosie miejskiego gwaru, czy też w relacjach telewizyjnych z całego świata.
Pokonując kolejne minuty filmu, brzemię głównego bohatera spada na, Alejandro, który wraz z matką udają na wieś do rodzinnego domu brata. Zastają tam jedynie nieświadome całej sytuacji dzieci, które oczekują na przyjazd swoich rodziców. Dramatyzmu całej tej sytuacji dopełnia wieść o masowych ucieczkach skazańców z pobliskiego więzienia, w którym swój wyrok odsiaduje psychopata i seryjny morderca pałający zemstą do brata Alejandro, przez którego został schwytany, osadzony i skazany.
W bezradności i rodzącej się przez wizję nadciągającej katastrofy panice nikt nie zamierza pomóc rodzinie. Czy przed nadchodzącym nieuchronnie końcem należy w ogóle coś robić? Czy w ogóle da się coś zrobić?
Dla czego akurat ten film?
W moim odczuciu ten dramat katastroficzny wbija się w ramy „Trzynastego schronu” poprzez swoją wizje zagłady całego świata. Ta hiszpańska produkcja z pewnością jest warta choćby cienia zainteresowania ze strony braci schronowej ze względu na jej odbiegającą od stereotypowych hollywoodzkich produkcji, formę przekazu. Autor tego obrazu w żaden sposób nie nawiązuje w nim do mega produkcji z za oceanu, jak chociażby „2012”, „Pojutrze”, „Dzień Zagłady” i wiele, wiele innych. Jest to niskobudżetowa produkcja, która w głównej mierze skupia się na pokazaniu ludzkich zachowań w takich a nie innych okolicznościach.
Główny bohater i inne osoby zarysowane w tym obrazie, są zwykłymi ludźmi. Każdy z nich posiada swoją osobowość, każdy z nich ma swoje cele i marzenia. Nie znajdziemy tu byłego komandosa, który akurat był przejazdem w tym zapomnianym miejscu i który zaraz bierze się za bary z nową sytuacją, nie znajdziemy tutaj tajnego agenta, super naukowca czy innej maści super bohatera pojawiającego się nagle niczym królik z kapelusza zwabiony kijem z marchewką. Reżyser w cały ten huragan wepchną najzwyklejszych ludzi targanych emocjami rzeczywistości, w której się znaleźli.
Oglądając ten film, można odnieść wrażenie, że cała akcja rozgrywa się w postnuklearnej rzeczywistości. Wrażenie potęguje to, że akcja rozgrywa się naturalnych i prawdziwych miejscach, które nie są wygenerowane przez efekty specjalnie. Bardzo możliwe, że reżyser wybrał miejsca ubogie, które cechują brudne mieszkania, odrapane i niszczejące domy oraz wzbijające się wszędzie tumany kurzu. Dodatkowym smaczkiem są także niestety krótkie ujęcia opuszczonej olbrzymiej cementowni.
„Trzy dni” jest filmem innym niż te pozycje katastroficzne, które przyszło nam zazwyczaj ogladać, ale czy lepszym? To już sami musicie ocenić.
Zapraszam wszystkich do wyrażania opinii o filmie zaraz po jego obejrzeniu, gdzie możecie to zrobić właśnie tu.
Trzy dni Źródła:filmweb.pl
kinomaniak.info