Autor Wątek: Trzy dni/Tres días  (Przeczytany 2746 razy)

Aq

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 955
Trzy dni/Tres días
« dnia: 19 Marca 2010, 20:00:50 »
Pierwszy bohaterem filmu Francisca Javiera Gutiérreza jest anonimowe miasteczko, położone gdzieś w upalnej Hiszpanii, które staje przed tragiczną wizją, jaką jest zagłada całego życia na Ziemi w ciągu siedemdziesięciu dwóch godzin, przez nieuchronnie zbliżający się do ziemi meteoryt.

W chwile przed i w czasie wywołanej tą informacją paniki autor filmu przedstawia kolejnych bohaterów, energiczną kobietę Rose i jej syna, Alejandro, który w cieniu swojego starszego brata wynoszonego na piedestał miejskiego bohatera, jest zwykłym i przeciętnym miejskim robotnikiem, z kompleksem nieudacznika, dla którego każdy kolejny dzień jest szarością.

Nadchodząca katastrofa, która na początku jest głównym wątkiem filmu zostaje w jego dalszej części zepchnięta do tła, jednak daje to reżyserowi możliwość, pokazania ludzkich zachowań w tej ekstremalnej sytuacji, co niewątpliwie wykorzystuje. Panika, histeria i strach zostają przedstawione w kilku różnych scenach czy to widocznych w rodzącym się chaosie miejskiego gwaru, czy też w relacjach telewizyjnych z całego świata.

Pokonując kolejne minuty filmu, brzemię głównego bohatera spada na, Alejandro, który wraz z matką udają na wieś do rodzinnego domu brata. Zastają tam jedynie nieświadome całej sytuacji dzieci, które oczekują na przyjazd swoich rodziców. Dramatyzmu całej tej sytuacji dopełnia wieść o masowych ucieczkach skazańców z pobliskiego więzienia, w którym swój wyrok odsiaduje psychopata i seryjny morderca pałający zemstą do brata Alejandro, przez którego został schwytany, osadzony i skazany.

W bezradności i rodzącej się przez wizję nadciągającej katastrofy panice nikt nie zamierza pomóc rodzinie. Czy przed nadchodzącym nieuchronnie końcem należy w ogóle coś robić? Czy w ogóle da się coś zrobić?

Dla czego akurat ten film?

W moim odczuciu ten dramat katastroficzny wbija się w ramy „Trzynastego schronu” poprzez swoją wizje zagłady całego świata. Ta hiszpańska produkcja z pewnością jest warta choćby cienia zainteresowania ze strony braci schronowej ze względu na jej odbiegającą od stereotypowych hollywoodzkich produkcji, formę przekazu. Autor tego obrazu w żaden sposób nie nawiązuje w nim do mega produkcji z za oceanu, jak chociażby „2012”, „Pojutrze”, „Dzień Zagłady” i wiele, wiele innych.  Jest to niskobudżetowa produkcja, która w głównej mierze skupia się na pokazaniu ludzkich zachowań w takich a nie innych okolicznościach.

Główny bohater i inne osoby zarysowane w tym obrazie, są zwykłymi ludźmi. Każdy z nich posiada swoją osobowość, każdy z nich ma swoje cele i marzenia. Nie znajdziemy tu byłego komandosa, który akurat był przejazdem w tym zapomnianym miejscu i który zaraz bierze się za bary z nową sytuacją, nie znajdziemy tutaj tajnego agenta, super naukowca czy innej maści super bohatera pojawiającego się nagle niczym królik z kapelusza zwabiony kijem z marchewką. Reżyser w cały ten huragan wepchną najzwyklejszych ludzi targanych emocjami rzeczywistości, w której się znaleźli.

Oglądając ten film, można odnieść wrażenie, że cała akcja rozgrywa się w postnuklearnej rzeczywistości.  Wrażenie potęguje to, że akcja rozgrywa się naturalnych i prawdziwych miejscach, które nie są wygenerowane przez efekty specjalnie. Bardzo możliwe, że reżyser wybrał miejsca ubogie, które cechują brudne mieszkania, odrapane i niszczejące domy oraz wzbijające się wszędzie tumany kurzu.  Dodatkowym smaczkiem są także niestety krótkie ujęcia opuszczonej olbrzymiej cementowni.

„Trzy dni” jest filmem innym niż te pozycje katastroficzne, które przyszło nam zazwyczaj ogladać, ale czy lepszym? To już sami musicie ocenić. 

Zapraszam wszystkich do wyrażania opinii o filmie zaraz po jego obejrzeniu, gdzie możecie to zrobić właśnie tu. Trzy dni

Źródła:
filmweb.pl
kinomaniak.info



The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air. Much that once was is lost, for none now live who remember it
Darkness crept back into the forest of the world. Rumor grew of a shadow in the east, whispers of a nameless fear, and the Ring of Power perceived. Its time had now come.

Squonk

  • Schronowy Inżynier
  • Gen. armii - Redaktor
  • *
  • Wiadomości: 8805
  • Wytyczając kierunek - Emanacja azymutem!
    • Trzynasty Schron
Odp: Trzy dni/Tres días
« Odpowiedź #1 dnia: 21 Marca 2010, 07:52:13 »
Cytat: Aq
Oglądając ten film, można odnieść wrażenie, że cała akcja rozgrywa się w postnuklearnej rzeczywistości.  Wrażenie potęguje to, że akcja rozgrywa się naturalnych i prawdziwych miejscach, które nie są wygenerowane przez efekty specjalnie.
Hiszpańskie "dziadostwo" w niczym nie różni się od polskiego, z tą różnicą, że będzie jaśniejsze, cieplejsze i suchsze. Dla Polaka, który na co dzień widzi syf na podwórzach znajdujących się nie raz w centrum miast, Hiszpania byłaby jednak lepszym urozmaiceniem  ;D

Hiszpania w odcieniu klimatycznym

A co do samego filmu, to jest to dość trudny a nawet odpychający obraz, który pozwala przetrzymać do końca właśnie ta jego hiszpańskość - język, plenery, nawet uroda dzieci, które w nim grają. Gdyby taki film nakręcono w Anglii (rudzi oraz "świńscy" blondyni) albo w Niemczech (szwargot) to byłby on nie do przejścia. Stąd nawet najbardziej posrane historie jakie sprzedaje Almodovar da się obejrzeć z pewną taką lekkością w odbiorze, tak samo jako ostatnie horrory (Sierociniec, Labirynt fauna), a co dopiero coś co jest filmem apokaliptycznym jak Trzy dni.
« Ostatnia zmiana: 21 Marca 2010, 08:00:18 wysłana przez Squonk »
Możemy dojść od sukcesu do upadku, od marzeń do urny z prochami. Możemy spaść z czerwonego blasku rakiet, do 'bracie, czy mógłbyś mnie poratować'.

Aq

  • St. chorąży sztab.
  • *
  • Wiadomości: 955
Odp: Trzy dni/Tres días
« Odpowiedź #2 dnia: 26 Marca 2010, 22:18:41 »
Fakt, film nie jest łatwy w odbiorze a co bardziej niecierpliwych widzów może nawet zamęczyć. Jednak nie powoduje na pewno tego to, że film jest słaby a bardziej to, że może teraźniejszy widz jest nastawiony jednak na kino bardziej naszpikowane akcją i wizualnymi efektami specjalnymi. „Trzy dni” jest obrazem raczej bardzo naturalnym, przez co i może być odbierany za nudny. Zagłębiając się  jeszcze bardziej, film z pewnością pretenduje do kina artystycznego.
Co do hiszpańskich produkcji do twojej listy Squonk dorzucił bym jeszcze „Ciemność” Jaume Balagueró.
« Ostatnia zmiana: 08 Kwietnia 2010, 07:34:50 wysłana przez Aq »
The world is changed. I feel it in the water. I feel it in the earth. I smell it in the air. Much that once was is lost, for none now live who remember it
Darkness crept back into the forest of the world. Rumor grew of a shadow in the east, whispers of a nameless fear, and the Ring of Power perceived. Its time had now come.