No tak, wspominał, że wszystko musi być zgodne z prawem i musi mieć uzasadnienie w papierach - czysta korupcja
Czyli jeśli powołując się na swoją pozycję polityczną wyłudzę kredyt z banku, który jest ode mnie zależny, żeby zbudować sobie wieżowiec w swoim prywatnym folwarku, ale jednak nie uda się, bo folwark nie jest aż tak prywatny jak myślałem, w związku z czym wykonawcy powiem, że mu nie zapłacę, a jak mu się nie podoba, to niech idzie do sądu, to wszystko jest w porządku?
Reasumując, mogę defraudować pieniądze i nie płacić swoim zleceniobiorcom, po czym stwierdzę, że to w sumie było przestępstwo, więc lepiej nie zapłacę, żeby było zgodnie z prawem?
Pomijając już sam fakt, że prezes partii nie może mieć takich powiązań, że nie wykazał ich w oświadczeniu majątkowym i że mówienie "do polityki nie idzie się dla pieniędzy" przez tego człowieka jest zwyczajnie bezczelne (tak, to ostatnie jest tylko naruszeniem dobrego smaku a nie prawa, ale warto wypunktować)...