Hm, ja bym nie stawiał na żadną subkulturę w kwestii wprowadzania do języka Polskiego zwrotów, terminów z Angielskiego. To nic inne jak globalizacja, konieczność łatwej i szybkiej komunikacji między ludźmi różnych narodowości, oraz nowe technologie, które siłą rzeczy wprowadzają konieczność powstawania nowych zwrotów. Ja nie widzę w tym nic złego, takie są wymogi nowych czasów - choćby taki Branch Manager, można to tłumaczyć na Polski i wychodzi Starszy Gałęziowy, co się chyba mija z celem.
Inna sprawa to spolszczanie angielskiego, - weź kluczyki i drajwnij mojego kara za korner, jeżeli robi się to w Polsce, to faktycznie jest to zaśmiecanie własnego słownika. Co innego zagranicą, choćby na Wyspach Brytyjskich - takie zwroty po prostu czynią tą obcą kulturę, kraj, język jakoś bardziej bliskim, mniej obcym.
A co do patriotyzmu, to patriotyzmem w dzisiejszych czasach powinna być nauka języków obcych - bo nic nie wystawia lepszej opinii Polsce jak to, że jak ktoś do nas przyjeżdża, to może się porozumieć, może poznać naszą kultura i zwyczaje. Tak samo my wystawiamy opinie naszemu krajowi jak jesteśmy zagranicą, umiejąc dobrze się porozumieć.
A co do wypowiedzi Wratha, to posłużył się terminologią muzyczną, równie dobrze mógł użyć żargonu jakiego używają graficy czy programiści itd. Nie zmienimy tego, że ogromna część kultury masowej, jak i nowoczesnych technologi powstało w Stanach, po Angielsku i często gęsto nie ma polskiego odpowiednika. Warto sobie zadać pytanie, czy lepiej używać terminu, którym posługuje się np. miliard ludzi czy tworzyć polski odpowiednik, o którym usłyszy kilka tysięcy osób z danej branży w Polsce, lub też zasili listę martwych słów.