Właśnie ukończyłem tego TESa...postanowiłem to od tak sobie zrobić, aby w końcu dowiedzieć się skąd się wzięła pseudo Enklawa na wschodnim wybrzeżu, oraz skąd tyle mutantów się wzięło w tej samej okolicy. Niestety grając i rozmawiając ze wszystkimi nie dostałem żadnej jasnej odpowiedzi. Ale wracając do mutantów...czy ich jakby "fabryka" znajduje się w krypcie 87? :| W ogóle jakim cudem goście w tym Vaultcie mieli dostęp do FEV, skoro w oryginalnych Falloutach badania nad tym virusem były przeprowadzane wpierw w GLOW, a potem w Military Base gdzie eksperymenty zostały przerwane przez żołnierzy mordując wszystkich naukowców i porzucając bazę w nienaruszonym stanie. Może według Howarda każda próbka tego FEV była dostępna w pierwszej lepszej bazie wojskowej? ;/. Dalej...skąd w końcu ta Enklawa się wzięła? Z martwych wstali, bo tak?
A jeżeli o mnie chodzi...to nie miałem zamiaru uśmiercać swojej postaci i kazałem iść tej babce, co ja jestem? Jak mężczyzna to zawsze ma ustępować kobietom? Ponoć ktoś tu walczy o równouprawnienia ;p. I dlaczego niby to ona jest "prawdziwym" bohaterem? Przecież to ja musiałem parę razy loadować grę przez moje zgony, a ona bezczelnie jedynie traciła przytomność na polach bitwy. W dodatku miałem kadr w tej wsi handlowej oraz z Aferu...oczywiście wszystko bez komentarza. A...i wspomnienie, że odmówiłem skażenia wody...chociaż było zupełnie inaczej bo wziąłem fiolkę zgadzając się na wykonanie zadania, ale potem oddałem ją temu papa smerfowi z bractwa. W każdym razie nie jestem usatysfakcjonowany zakończeniem.
Na koniec dodam, że akcja z tym robotem...cóż...była widowiskowa i fajna...ale za cholerę nie Falloutowa...ogólnie już lepsze emocje mi towarzyszyły przy zabijaniu Franka Horgana oraz jego ostatnie słowa (nie wspomnę już, że wysadzenie Enklawy w FO2 było bardziej emocjonalne jak dla mnie).