Polska nie stoi w blokach startowych, tylko ruszyła z kopyta. Brak naszych polskich banków sprawił, że Polacy zadłużają się "oszczędnie", w porównaniu do krajów bałtyckich czy Irlandii. Jak doszło do spłacania kredytów, kto nadal ma wzrost gospodarczy? Oczywiste jest że, oszczędzanie jest tańsze niż pożyczanie (procenty!), ale oszczędzający nie mogą sobie pozwolić na takie szaleństwa jak inni. Natomiast równie oczywiste jest, że jeżeli dobrze wykorzysta się kredyt, to po jego spłaceniu będzie się w lepszej sytuacji niż oszczędzający. Przykład Polski i innych krajów Europy wskazuje, że praktycznie większość ludzi nie potrafi wykorzystać kredytu tak dobrze, by być w lepszej sytuacji od ogółu oszczędzających.
Jak ten kryzys się skończy (a może to jeszcze długo potrwać), to wszystkie kraje ruszą z kopyta poza Polską. Zaczną pożyczać, pompować sobie długi aż do następnego kryzysu (są one regularne, choć zwykle nie tak spektakularne). Natomiast my, Polacy, zaczniemy znowu do tych hulaków eksportować dobra, pompując sobie gospodarkę. Czyli rozwijamy się z mniejszymi przyspieszeniami, ale w dłuższej perspektywie szybciej od innych.
Wolny (poniekąd) rynek działa i chcąc, nie chcąc, będziemy gonić kraje bogatsze. Nawet sąsiedztwo biednych krajów w tym nam nie przeszkodzi, bo żaden kraj jeszcze na handlu nie stracił. Nawet otwarcie rynków pracy jest dla takich krajów korzystne (pomimo chwilowych turbulencji). Więc to nieprawda, że kraj bogaty musi równać do sąsiedniego biednego. Na współpracy oba mogą równać tylko w górę.