...lecz bez
Glena Mazzary, czyli głównego producenta wykonawczego serialu. Jest to o tyle dziwny i zaskakujący ruch, gdyż za jego rządów produkcja rozwinęła skrzydła, bijąc z łatwością kolejne rekordy popularności (co tydzień ponad 10 mln widzów, przy bardzo wysokim współczynniku odbiorców w średnim wieku).
O ile dwa pierwsze sezony „
The Walking Dead” śmiało można było polecić jedynie maniakom zombiaczych klimatów, to trzecia seria jest już prawdziwie pasjonującym widowiskiem, które powinien obejrzeć każdy. Nowe epizody trzymają w napięciu przez pełne 45 minut, ich tempo jest wyważone do perfekcji, a zwroty akcji zostały mistrzowsko zaplanowane. Ten kunszt doceniają nie tylko szarzy telemaniacy, lecz również sam mistrz literatury grozy - Stephen King – określając serial jako bliski jego sercu. Nie może zatem dziwić, że włodarze stacji AMC zdecydowali się zamówić kolejne odcinki.
Mazzara zakończy swoją pracę z tytułem wraz z końcem obecnego sezonu. Oficjalnym powodem tej decyzji jest brak spójnej wizji producenta i kanału, dotyczącej przyszłości „The Walking Dead”. Należy zaznaczyć, że nie jest to pierwsza tego typu rotacja w przypadku tej produkcji. Wcześniej na fotelu producenta wykonawczego siedział legendarny Frank Darabont („Skazani na Shawshank”, „Zielona Mila”). Z podobnych pobudek zrezygnował z tej posady w połowie drugiej serii i tylko dzięki wyczuciu Mazzary, a także cudownemu zrządzeniu Pani Fortuny, koniec końców wyszło to serialowi na dobre. Czy tak będzie i tym razem? Wszystkim fanom „Żywych Trupów” można jedynie życzyć, aby historia faktycznie lubiła się powtarzać.
„The Walking Dead” wróci na szklane ekrany
10 lutego. Czwarty sezon, już z nowym człowiekiem za sterami, zostanie wyemitowany
jesienią 2013 roku.
Źródło: Hatak.pl