Odnośnik do nowiny na Stronie Głównej (http://trzynasty-schron.net/nowina,5aea3de1507f4.html)
(http://trzynasty-schron.net/spacer.gif)
(http://trzynasty-schron.net/obrazki/postkultura/filmy/avengers_infinity_war.jpg)
Avengers: Wojna bez granic może być najbardziej ambitnym produktem Marvel Studios. Ogromny budżet, i kryjąca się za nim równie ogromna idea - żeby sprowadzić cały panteon bohaterów MCU do jednego filmu, i rzucić ich do walki przeciwko prawdziwie wszechmocnej postaci. Ukoronowanie i kumulacja ostatnich dziesięciu lat filmów Marvela. Jaki jest efekt końcowy? Dowiecie się w recenzji.
Uwaga: są tu spoilery, więc czytacie na własną odpowiedzialność.
Nie rozumiałem i nie zrozumiem miłości, jaką fani darzą dwie pierwsze odsłony Avengers. Może chodzi o moją chroniczną nienawiść do zdolności artystycznych Jossa Whedona, który po prostu nie umie nadać filmowi jednolitego tonu, ani stworzyć spójnych postaci. Stąd też kiedy na stołek reżyserski Infinity War wskoczyli bracia Anthony i Joe Russo, poczułem niemałą ulgę i zacząłem dopiero oczekiwać premiery. Po moim pierwszym imaxowym seansie powiem Wam tyle - jest znakomicie. A może raczej - jest znakomicie, ALE...
Całość recenzji pod tym linkiem (http://trzynasty-schron.net/dzial,filmy_avengers_wojna_bez_granic.htm).