Trzynasty Schron - Postapokalipsa i Fallout
Postapokalipsa => Kinematografia => Wątek zaczęty przez: Aq w 19 Marca 2010, 20:00:50
-
Pierwszy bohaterem filmu Francisca Javiera Gutiérreza jest anonimowe miasteczko, położone gdzieś w upalnej Hiszpanii, które staje przed tragiczną wizją, jaką jest zagłada całego życia na Ziemi w ciągu siedemdziesięciu dwóch godzin, przez nieuchronnie zbliżający się do ziemi meteoryt.
W chwile przed i w czasie wywołanej tą informacją paniki autor filmu przedstawia kolejnych bohaterów, energiczną kobietę Rose i jej syna, Alejandro, który w cieniu swojego starszego brata wynoszonego na piedestał miejskiego bohatera, jest zwykłym i przeciętnym miejskim robotnikiem, z kompleksem nieudacznika, dla którego każdy kolejny dzień jest szarością.
Nadchodząca katastrofa, która na początku jest głównym wątkiem filmu zostaje w jego dalszej części zepchnięta do tła, jednak daje to reżyserowi możliwość, pokazania ludzkich zachowań w tej ekstremalnej sytuacji, co niewątpliwie wykorzystuje. Panika, histeria i strach zostają przedstawione w kilku różnych scenach czy to widocznych w rodzącym się chaosie miejskiego gwaru, czy też w relacjach telewizyjnych z całego świata.
Pokonując kolejne minuty filmu, brzemię głównego bohatera spada na, Alejandro, który wraz z matką udają na wieś do rodzinnego domu brata. Zastają tam jedynie nieświadome całej sytuacji dzieci, które oczekują na przyjazd swoich rodziców. Dramatyzmu całej tej sytuacji dopełnia wieść o masowych ucieczkach skazańców z pobliskiego więzienia, w którym swój wyrok odsiaduje psychopata i seryjny morderca pałający zemstą do brata Alejandro, przez którego został schwytany, osadzony i skazany.
W bezradności i rodzącej się przez wizję nadciągającej katastrofy panice nikt nie zamierza pomóc rodzinie. Czy przed nadchodzącym nieuchronnie końcem należy w ogóle coś robić? Czy w ogóle da się coś zrobić?
Dla czego akurat ten film?
W moim odczuciu ten dramat katastroficzny wbija się w ramy „Trzynastego schronu” poprzez swoją wizje zagłady całego świata. Ta hiszpańska produkcja z pewnością jest warta choćby cienia zainteresowania ze strony braci schronowej ze względu na jej odbiegającą od stereotypowych hollywoodzkich produkcji, formę przekazu. Autor tego obrazu w żaden sposób nie nawiązuje w nim do mega produkcji z za oceanu, jak chociażby „2012”, „Pojutrze”, „Dzień Zagłady” i wiele, wiele innych. Jest to niskobudżetowa produkcja, która w głównej mierze skupia się na pokazaniu ludzkich zachowań w takich a nie innych okolicznościach.
Główny bohater i inne osoby zarysowane w tym obrazie, są zwykłymi ludźmi. Każdy z nich posiada swoją osobowość, każdy z nich ma swoje cele i marzenia. Nie znajdziemy tu byłego komandosa, który akurat był przejazdem w tym zapomnianym miejscu i który zaraz bierze się za bary z nową sytuacją, nie znajdziemy tutaj tajnego agenta, super naukowca czy innej maści super bohatera pojawiającego się nagle niczym królik z kapelusza zwabiony kijem z marchewką. Reżyser w cały ten huragan wepchną najzwyklejszych ludzi targanych emocjami rzeczywistości, w której się znaleźli.
Oglądając ten film, można odnieść wrażenie, że cała akcja rozgrywa się w postnuklearnej rzeczywistości. Wrażenie potęguje to, że akcja rozgrywa się naturalnych i prawdziwych miejscach, które nie są wygenerowane przez efekty specjalnie. Bardzo możliwe, że reżyser wybrał miejsca ubogie, które cechują brudne mieszkania, odrapane i niszczejące domy oraz wzbijające się wszędzie tumany kurzu. Dodatkowym smaczkiem są także niestety krótkie ujęcia opuszczonej olbrzymiej cementowni.
„Trzy dni” (http://www.filmweb.pl/f481239/Trzy+dni,2008) jest filmem innym niż te pozycje katastroficzne, które przyszło nam zazwyczaj ogladać, ale czy lepszym? To już sami musicie ocenić.
Zapraszam wszystkich do wyrażania opinii o filmie zaraz po jego obejrzeniu, gdzie możecie to zrobić właśnie tu. Trzy dni (http://kinomaniak.tumblr.com/post/84325370/trzy-dni)
Źródła:
filmweb.pl
kinomaniak.info
-
Oglądając ten film, można odnieść wrażenie, że cała akcja rozgrywa się w postnuklearnej rzeczywistości. Wrażenie potęguje to, że akcja rozgrywa się naturalnych i prawdziwych miejscach, które nie są wygenerowane przez efekty specjalnie.
Hiszpańskie "dziadostwo" w niczym nie różni się od polskiego, z tą różnicą, że będzie jaśniejsze, cieplejsze i suchsze. Dla Polaka, który na co dzień widzi syf na podwórzach znajdujących się nie raz w centrum miast, Hiszpania byłaby jednak lepszym urozmaiceniem ;D
Hiszpania w odcieniu klimatycznym (http://picasaweb.google.com/fallout3.net/HiszpaniaWOdcieniuKlimatycznym)
A co do samego filmu, to jest to dość trudny a nawet odpychający obraz, który pozwala przetrzymać do końca właśnie ta jego hiszpańskość - język, plenery, nawet uroda dzieci, które w nim grają. Gdyby taki film nakręcono w Anglii (rudzi oraz "świńscy" blondyni) albo w Niemczech (szwargot) to byłby on nie do przejścia. Stąd nawet najbardziej posrane historie jakie sprzedaje Almodovar da się obejrzeć z pewną taką lekkością w odbiorze, tak samo jako ostatnie horrory (Sierociniec, Labirynt fauna), a co dopiero coś co jest filmem apokaliptycznym jak Trzy dni.
-
Fakt, film nie jest łatwy w odbiorze a co bardziej niecierpliwych widzów może nawet zamęczyć. Jednak nie powoduje na pewno tego to, że film jest słaby a bardziej to, że może teraźniejszy widz jest nastawiony jednak na kino bardziej naszpikowane akcją i wizualnymi efektami specjalnymi. „Trzy dni” jest obrazem raczej bardzo naturalnym, przez co i może być odbierany za nudny. Zagłębiając się jeszcze bardziej, film z pewnością pretenduje do kina artystycznego.
Co do hiszpańskich produkcji do twojej listy Squonk dorzucił bym jeszcze „Ciemność” (http://ciemnosc.filmweb.pl/) Jaume Balagueró.