Trzynasty Schron - Postapokalipsa i Fallout

Po godzinach => Brotherhood of Broodsuur => Wątek zaczęty przez: Hammer w 21 Sierpnia 2009, 23:49:13

Tytuł: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Hammer w 21 Sierpnia 2009, 23:49:13
Od jakiegoś czasu zastanawia mnie jaki ludzie maja pogląd na ta kwestie, więc robie ankiete żeby to zbadać ^^
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Satan w 21 Sierpnia 2009, 23:58:10
Na patelni. ;)

edit: Patelnią to ty się p.. w łeb xD
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Squonk w 21 Sierpnia 2009, 23:58:36
Ja się uważam za ciekawy przypadek, ponieważ nie takie rzeczy umiem zrobić do żarcia (w tym 20 letnie doświadczenie na odcinku pizzy) a nie potrafię smażyć jajecznicy. Czyli niby najprostszego dania jakie każdy facet umieć powinien robić  ;D I jakieś gluty na gardle zawsze mam po jej zjedzeniu  ::)

Wybrałem kiełbasę, bo na niej podejmowałem swoje próby zmierzenia się z tematem jajecznicy  :-X

PS.
O Satan! Wiesz że takimi postami jak ten powyżej powoli zbliżasz się do ostatecznego rozstrzygnięcia w twojej sprawie? To że koła Schronu wolno mielą nie znaczy, że nie zmielą wcale  ;D
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Hammer w 22 Sierpnia 2009, 00:09:13
Jak można nie umieć jajecznicy robić? xD

Ale faktem jest że jajecznica to dzieło sztuki, nie można poganiać mężczyzny robiącego jajecznice... jak to się mówi, mistrza nie pogania się przy pracy ^^

Jak ja robię jajecznice to mi to zajmuje kilkanaście minut, trzeba ostrożnie i powoli robić żeby się jajka nie ścięły za bardzo bo potem klops jest... ^^
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Squonk w 22 Sierpnia 2009, 00:13:02
To tak samo jak zrobienie żuru o czym dyskutowaliśmy tutaj (http://trzynasty-schron.net/forum/index.php?topic=1032.0). Co może być niby prostego niż wlanie wody do mąki i sru? A tu właśnie nie. Najprostsze dania mają to do siebie, że nie pokombinujesz tu jakimiś innym składnikami bo ich w takim daniu po prostu nie ma  ;D

Z "dwojga złego" wolę wysmażone jaja sadzone  ;)
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Hammer w 22 Sierpnia 2009, 00:16:39
Stary ty jesteś większy barbarzyńca niż DoPr ^^ Tak czy siak kiedyś przy okazji cię nauczę robić jajecznice,.... bo tak się serio nie da żyć xD
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Holden w 22 Sierpnia 2009, 01:52:37
Jajecznica to nic trudnego, i można ją robić na setki sposobów.

Ja robię zwykle na maśle - wychodzi smacznie i delikatnie. To jest naprawdę zero filozofii, kawałek masła topimy na patelni, wbijamy z 2-3 jajka do tego trochę pieprzu i soli, mieszamy aż wyjdzie taka jak lubimy - niektórzy lubią rzadką, inni średnią a inni w ogóle suchą.
Cytuj
jakieś gluty na gardle zawsze mam po jej zjedzeniu

To wcale nie musi być wina źle zrobionej jajecznicy - po prostu tak reagujesz na jajka, mi też ostatnio jest jakoś dziwnie w ustach po zjedzeniu jajecznicy. A i jajka bardzo dobrze wpływają na potencje ~~

Co do innych wymienionych tutaj propozycji to:

smalec - nie widzę powodu by smażyć jajka na smalcu, tłusto i ciężko bleh

oliwa - na to bym nie wpadł, nie próbowałem ale raczej się nie nadaje

wędlina - to już zależy jaka, chyba najlepiej nadaje się szynka, i tak dodaje trochę masła

boczek - ma tendencje być słony i dawać sporo tłuszczu, lepiej najpierw go przesmażyć wylać 95% tłuszczu i dopiero na tym smażyć

Na świeżej słoninie - tutaj podobnie jak powyżej, z tą uwagą że pewnie tłuszczu będzie o wiele więcej, dlatego o bezpośrednim smażeniu nie ma mowy.
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Hammer w 22 Sierpnia 2009, 02:18:21
Sorry Holden za bezpośredniość, ale ty pierdolisz herezje. Na jajecznice najlepiej nadaje się boczek, ze względu na kilka zasadniczych kwestii jest dużo lepszy do tego niż szynka. Poza tym tendęcja bycia słonym.... i tak solisz jajecznice co nie? więc gdzie tu problem...
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Squonk w 22 Sierpnia 2009, 02:41:15
Jeśli boczek ma dawać tylko tłuszcz czy sól to jeszcze małe miki. Bo boczek, który można było nabyć w moim rejonie na patelni przy smażeniu pozostawiał coś co było lepkie i twarde jak guma  :o A przy smażeniu tak skakał jakby to było żywe zwierze  ::)

Smażyć na takim czymś jajecznicę? Smażyć na tym cokolwiek?

Zresztą po co od razu na jakimś produkcie tylko smażyć? Holden ma rację w tym znaczeniu, że można smażyć na jakimś tłuszczu, a do smaku dodać wpierw jakieś mięcho a później jajka. Kwestia kanoniczności w podejściu jaka powinna być ta jajecznica  ;)

Natomiast ja wam powiem, że jak już to wolę smażyć sobie cebulę z boczkiem, chudą kiełbachą albo nawet i szynką. Fakt, że po takim posiłku produkuje się niezłe gazy, ale czego człowiek nie zrobi by mieć trochę zabawy no i skonsumować trochę witamin  :-[
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Sajdon w 22 Sierpnia 2009, 13:46:07
Boczek jest de best. Wrzucasz boczek na patelnię z małą ilością oleju i później nie potrzeba ani więcej tłuszczu, ani soli.

Co do smażenia na oliwie - ja na oliwie smażę większość rzeczy. Od pierogów, po kurczaka ;)
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Glassius w 22 Sierpnia 2009, 15:37:25
Wy baby w domu nie macie? Nigdy w życiu nie robiłem jedzenia , szczytem moich ambicji i umiejętności na razie jest pokrojenie pomidorów, starkowanie sera i ubicie ciasta. A samodzielnie potrafię ugotować jajka. Tak to jest, jak młodsza siostra fascynuje się programami kulinarnymi.
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: BeF1990 w 22 Sierpnia 2009, 16:49:04
Ja robię głównie na maśle, a od jakiegoś czasu dodaje kilka plasterków sera (małych, cienko pokrojonych) do jajecznicy... Ser się rozpływa pięknie w jajku, mieszam to i wychodzi super, wypas, ekstra, zajebista jajecznica. :D
Oczywiście na sam początek przesmażam sobie kawałki szynki i dopiero jak się przypiecze, to wbijam jajka i dodaje ser.
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Squonk w 22 Sierpnia 2009, 17:20:54
Wy baby w domu nie macie? Nigdy w życiu nie robiłem jedzenia
Ale własnoręczne przygotowywania sobie szamy jest postapo  ;)
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Sajdon w 23 Sierpnia 2009, 12:27:51
Wy baby w domu nie macie? Nigdy w życiu nie robiłem jedzenia.

A Ty co, jaj nie masz, żeby nauczyć się być samodzielnym? :P
Ja gotować się nauczyłem, bo:
- na gotowym jedzeniu na mieście to można przeżyć 2 tygodnie, ale nie 4 lata
- gotowanie to przyjemność
- gotowanie dla dziewczyny to jeszcze większa przyjemność, a chyba żadna nie pomyśli, żeś ci*a, jeśli umiesz dobrze coś przyrządzić ;)
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Glassius w 23 Sierpnia 2009, 15:32:19
Widać bez emotek nie widać, co kawał a co nie... Jak jestem głodny to sobie kanapki zrobię, albo coś w mikrofali podgrzeje. Ale nigdy nie chciało mi się uczyć gotować. Jak ktoś lubi, niech to robi, ale dla mnie pichcenie to mordęga.
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Squonk w 24 Sierpnia 2009, 14:41:17
To problem szeroko filozoficzny. Bo jak są kobiety co nie potrafią nawet wody zagotować tak i są faceci, dla których ukrojenie sobie chleba, to istna wyprawa po GECK'a  ;D Może nie musieli tej wiedzy boleśnie się uczyć, może mieli kogoś kto za nich ta pracę wykonał  ;)

A temat jest filozoficzny bo jak pewnie wiecie Polskie społeczeństwo (zachodnie w sumie też) wchodzą w obszar dyskusji na temat ról płci. Np. widok faceta spacerującego w parku z dzieciakiem nie jest już dziś jakąś osobliwością, tak samo jak urlop tacierzyński - choć nasze prawo jest 100 lat za Gabonem :D
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: nasa3000 w 24 Sierpnia 2009, 15:01:50
Tu nie ważna jest kwestia na czym (no może nie do końca), ale jak zrobić. Jajecznica jest jednym z dań, które fascynują mnie od dawna.
Związane jest to z mnogością możliwości jej wykonania.Na ten przykład ja - brzydzę się białka, cofa mi się na samą myśl, że będzie źle ścięte.
Robię chyba najdłużej jajecznicę ( czas przygotowania i robota) nawet mojej żonie zajmuje to 5-10 min. Niestety  mi zajmuje zrobienie jajecznicy ok 30- 45 min. najpierw tnę boczek, który później musi się wysmażyć, między czasie siekam cebulę po czym dodaję do boczku i czekam aż się zrobi złota. Kiedy boczek i cebulka się smażą z sobą, ja oddzielam białko od żółtka ( stawiam dwie miski do jednej białko do drugiej żółtko - wiem kretyńskie, ale co tam) zajmuje mi to mniej więcej tyle czasu co trzeba. Do cebulki i boczku ( który teraz ma kolor spalonego trampka) dodaję białko i smażę tak długo, aż się zetnie ( mocno zetnie). Wyłączam patelnię i dodaję żółtko mieszam i nakładam - tyle. Moja żona natomiast robi jajecznicę zupełnie inaczej. Na patelnię daje masło , kiedy się rozpuści dodaje żółtko z białkiem i miesza wszystko do uzyskania jakiejś tam sztywnej w miarę, lecz nie za bardzo konsystencji. Mój kolega natomiast dodaje ( moim zdaniem ohyda i osobiście nie preferuję) pomidory w jajecznicy inny ( też jakoś mi nie wchodzi) szczypior i pietruszkę. W sumie jakby się tak dobrze zastanowić to tyle ile ludzi tyle odmian jajecznicy ( każdy robi ją inaczej )
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Sajdon w 24 Sierpnia 2009, 15:19:30
No bo jajecznicę można robić też na szynce czy innym mięsiwie.
A dodawanie szczypiorku czy pomidorów też jest okej ;). Ja w młodszych latach na gotową jajecznicę dodawałem ketchup, w ilościach dużych, polewając zawartość talerza, co dla niektórych jest co najmniej dziwne.
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Hammer w 02 Września 2009, 02:55:04
Wy baby w domu nie macie? Nigdy w życiu nie robiłem jedzenia

Stary umiejętność robienia jajecznicy to dla faceta jak zagotowanie wody, jak nie umiesz to nie jesteś godzien noszenia penisa xD
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: nasa3000 w 02 Września 2009, 09:21:06
Wy baby w domu nie macie? Nigdy w życiu nie robiłem jedzenia

Macie, macie, ale w sprawie jajek jej nie zaufacie  :D

A tak z innej beczki zauważyliście może ,że ta emoikonka - :D - to strasznie do śmiejącego się kaczora podobna  ???
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Squonk w 02 Września 2009, 09:34:02
Stary umiejętność robienia jajecznicy to dla faceta jak zagotowanie wody, jak nie umiesz to nie jesteś godzien noszenia penisa xD
O tam zaraz! Ja jak pisałem nie umiem robić jajecznicy w sensie, że danie mi to nie smakuje, nawet kiedy jaja mocno zetnę  :-[

Natomiast ogólnie umiejętności przygotowania sobie (i komuś innemu) posiłku jest bardzo postapo, i jako taka powinna być opanowana przez każdego nosiciela ptaszka  :D

PS.
 :D >>> to nie kaczor tylko jakiś futrzak z Mapetów  :P
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Hammer w 12 Września 2009, 00:34:13
Ale serio, ja jestem człowiekiem który nie lubi tłustych rzeczy, w zasadzie bronie się przed tym jak moge. Ale trudno się mówi, wychowali mnie na wsi i dalej mam pewne nawyki z tym związane, których nie zamierzam zmieniać. I sposób robiania jajecznicy który przejołem od ojca to jest jedyny słuszny sposób na robienie jajecznicy. Wiąże się to z czymś co się wam w głowie nie mieści, czyli ze smalcem, boczkiem i być może słonina od czasu do czasu jak się trafi. Trudno się mówi, tłuszcz bo tłuszcz, ale od zjedzenia trochę tłuszczu raz na jakiś czas zawału nie dostane, a przynajmniej czuć smak w tym co jem, smak wędzonego boczku (bo nie wiem czy wspominałem ja robię jajecznice na wędzonym boczku (nie jest parzony ani nic podobnego, tamten się do tego nie nadaje, musi być tylko wędzony)) w jajkach, może to dziwnie zabrzmi, ale w jajecznicy musi byc to czuć... To jest sens robienia jajecznicy "na czymś" to że przy okazji jajka wpiją trochę tłuszczu z zeszklonego boczku trudno, to jest w zasadzie cel całej tej zabawy.Jak mam roić jajka na maśle wole sobie je ugotować na miękko....
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: szczypiorofix w 31 Sierpnia 2011, 14:10:58
Na maśle. Najlepsza jest na maśle z boczkiem i ze skwarkami. Miodzio ;) i szczypiorek koniecznie!
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Makotnik w 31 Sierpnia 2011, 14:20:39
Fakt, że ktoś odświeżył ten temat jest dla mnie z pewnych względów co najmniej niesamowity - zwłaszcza, że poświęcił na to swojego pierwszego posta :zwr

Od jakiegoś czasu robię jajecznicę w ten sposób, że najpierw zadaję na patelnię pomidora pokrojonego w niewielkie cząstki (do smażenia używam masła). Dopiero po jakiś 8-10 minutach wbijam jajca. Sól, pieprz - wiadomo. Szczypiorek dorzucam na sam koniec, żeby nie stracił smaku. Fajne kolory wychodzą i jest cholernie smacznie. Co do boczku, w jajecznicy nie lubię mięcha. Jajka sadzone na boczku albo szynce szwarcwaldzkiej są spoko. Jajecznica dla mnie to tylko tak jak powyżej albo z kurkami. Zawsze na maśle!
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: szczypiorofix w 31 Sierpnia 2011, 17:41:45
Przepraszam za to górnictwo ;) jestem nowy na forum. Jeszcze nie bardzo ogarniam to wszystko a chciałem się udzielić jakoś ;)
Poza tym mam ciekawy przepis na dosyć nietypową jajecznicę :
Na początku jest standardowo tj. podsmaża się kiełbasę i cebulkę na patelni. Można dodać co tam się chcę - ja dodaje jeszcze paprykę.
Potem na miskę rozbija się jajka i miesza na jednolitą masę. Po podsmażeniu kiełbasy i cebuli zalewa się to wszystko jajkami i nie miesza. Na powierzchnię układa się cienko pokrojone plastry sera żółtego i przykrywa pokrywką na jakiś czas na małym ogniu. Następnie, gdy spód już stężeje i zrobi się sztywna skorupka przewraca się tego placka na drugą stronę i smaży z drugiej do uzyskania takiej samej skorupki. Taki duży placem jest bardzo fajny i smaczny ;)
Pozdrawiam.
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Cichutki Spec w 31 Sierpnia 2011, 21:12:07
Omlecik to już wyższa szkoła jazdy, fhansuski zfhasczha. :P

Niemniej, trzeba być zdolnym, żeby z omletu zrobić jajecznicę przypadkowo.
Jako że mam zwyczaj eksperymentowania z czym się da, przyszło mi na myśl użyć zamiast wody - przetartej w blenderze brzoskwini. Nie wiem, dlaczego i jak, ale omlecik nie dość, że nie złapał struktury, znaczy się, nie stał się plackiem, a powinien, to jeszcze całość się dziwnie uwarzyła... Hm, być może po prostu jajca nie utworzyły zawiesiny na tyle gładkiej z brzoskwinią, jak z wodą i cząstki owocu ugotowały się, udusiły na tej patelni, podczas gdy reszta ścięła w jajecznicę. W każdym razie - dziwna, pomarańczowa jak zachód słońca papka okazała się tyleż zjadliwa, co kompletnie papierowa w smaku xD. Ciekawe, kiedy kuchnia zrobi "BUM"! i odleci połowa infrastruktury kuchennej.

Nie cierpię jajecznicy z dodatkami, dobra jajecznica zawiera tylko jajka i sól oraz jest smażona na maśle lub oleju. Za to makaron z jajkiem smakuje ze wszystkim, co się znajdzie, ale to już jest Specyalna Kuchnia Kryzysowa. Na mięchu to faktycznie sadzone.

Fajnie wygląda jajco w koszulce, ale mnie jakoś ten ocet odrzuca, a to bez octu to chyba się nie da się upichcić. Tak więc omlet na słodko, potem na miękko, potem dopiero sadzone, jajecznica i na twardo, w tej kolejności. Plus różne wynalazki typu "uparowane i flaczkowate nieudane tortille", ale to na zasadzie "W czas zagłady zjesz wszystko" albo "Co się stanie, kiedy dodam składnik A do X i czy to będzie zjadliwe i wydajne".

@Ordynus - ależ wszak chodzi o arcyważną kwestię przetrwania ludzkości. :D. Takowoż więc, zmuszony do schronienia się józer, pomny zasad instynktu, najpierw skierował się ku pakietowi pomocy podręcznej, jaki dojrzał w nagłówku. Pomijając standardy jajeczne, możliwość upichcenia w miarę wartościowego danka w warunkach polowych jest nader cenna. ;) A że czasem coś wyrośnie lub wybuchnie, jak w hymnie wszystkich obiboków Kuby Sienkiewicza, to cóż... Fartuszków jest dosyć, wszystkie wzmacniane. ;D
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: KeniG w 01 Września 2011, 00:31:43
Ja robie na smalcu a jak mam kawałek słoniny to na słoninie. Poza tym lubie nałożyć jajecznice na kromki chleba i jeść jak kanapke.
Tytuł: Odp: Arcyważna kwestia definiujaca przetrwanie ludzkośći!
Wiadomość wysłana przez: Cichutki Spec w 13 Stycznia 2012, 15:26:43
Specynki przepis na omlecik atomowy :hyh

Proszę państwa, oto grzyb
Grzyb jest bardzo duży dziś...
*Em... Rym niedokładny :p?*

Wasteland Omelet/L'Omelette de Champs Vides
Składników należy użyć tyle, ile nam trzeba do zaspokojenia głodu. :ords W zasadzie można założyć, że tych omletów zje się dwukrotnie więcej niż naleśników z tej samej patelni. Klasyczna receptura nie zawiera mąki, toteż danie nie syci tak, jak naleśnik.

Składniki


Jajka;
Po łyżce stołowej wody (klasycznie) lub mleka (wersja modyfikowana) na każde jajko;
szczypta soli
szczypta sody/proszku do pieczenia (będą grzybki^^);
cukier (mniej więcej po płaskiej łyżeczce na jajko lub mniej, w zależności od stopnia słodkości dodatków).

Przygotowanie


Roztrzepać jajka z cukrem i wodą na jednolitą masę i wylać na patelnię, odpowiednio płaską i szeroką, z rozgrzanym już tłuszczem (masłem lub olejem). Smażyć należy wyłącznie z jednej strony, aż spód ładnie się zetnie, łącznie z brzegiem, a powierzchnia górna będzie leciutko galaretowata i szklista. Masę jajeczną z wierzchu zlewamy na spód, podważając krążek i obracając patelnią. Jeśli zacznie się to  robić zbyt wcześnie, ładny, okrągły omlet się rozwali. Zachowanie kształtu jest tu bodaj największą sztuką... Ale! Zawsze można sobie porobić stromizny i nierówności Wastelandu. Wtedy podważamy jeszcze niezbyt ścięty omlet, ciapciamy widelcem dziury, zachowując co ładniejsze grzybki i masę płynną w te dziury wlewamy, uzyskując fałdki, garby, czy co tam jeszcze, a potem wmawiamy gościom/obserwatorom, że tak ma być. Skądinąd, Niemcy mają własny typ omletu, który właśnie odznacza się tym, że jest rozwalony; kawałki placka nurzają się w dodatkach. Zwykle jestem zbyt niecierpliwa na to, by bawić się w zachowanie krągłości omletu. Jeśli natomiast za długo się poczeka z dopiekaniem wierzchu, spód zrumieni się za mocno.

Smakuje zupełnie inaczej niż naleśniki czy tortille na słodko, jest lżejszy i delikatniejszy. Jeśli nie dodamy cukru, można pokombinować z dodatkami na ostro, choć dla mnie tylko słodka wersja pasuje do rodzaju ciasta.
Upieczcie sobie omlet, Towarzysze, przebijając w tej sztuce samą Rosie z FO2, zapijcie Nuka Colą i kochajcie się.
 :zltk