Fenomen FalloutaQbajot


Fenomen Fallouta



Skoro nadzieje na powstanie "Fallout 3" stały się realne, to warto przypomnieć, z jakich powodów ( i w jaki sposób) postnuklearny ceRPeg wzbudził tak wielkie zamieszanie wokół siebie, że pomimo ośmiu lat od premiery, wciąż ma zagorzałych fanów na całym świecie i nieustannie wpływa na umysły ludzkie? Przykładem niech będzie chociaż FF. Czy któryś z kącików w GC zajmuje się tak starą serią gier? Wróćmy jednak do tematu...

W zamierzchłych już czasach (początek drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku), kiedy to procesory pecetów nie przekraczały jeszcze taktowania 100 mhz ( a jeśli już przekraczały, to nieznacznie), a Pamięć RAM w Mb można było policzyć na palcach obu dłoni emerytowanego drwala (choć czasem trzeba było dwóch takich drwalów do policzenia ilości pamięci RAM), cRPGi były produktem niszowym, jeśliby nie rzec głębinowym. Gry tworzone dla wąskiego grona odbiorców, do których wtenczas je zaliczano, nie miały szans rozwinąć skrzydeł i ukazać światu drzemiącego w nich potencjału.

Jak mogło do tego dojść? Przecież ten gatunek gier miał swój ogromny wkład w rozwój gier komputerowych! Wystarczy wspomnieć "Bard's Tale", czy "Eye of Beholder"... Bez wątpienia były to tytuły popularne - wszak gdyby takimi nie były, nie pamiętałoby o nich do dziś. Jednak, jak to często bywa w branży komputerowej, twórcy cRPG-ów zaczęli gonić w piętkę i tworzyć gry z utartymi schematami, bazującymi na sprawdzonych pomysłach typu; przejdź podziemia (ewentualnie katakumby, bądź lochy), znajdź coś Bardzo Ważnego, wyrżnij tą armię z lewej, itp. - doprowadzając tym samym cRPG'i do nieciekawej sytuacji. Oczywiście te przykłady są bardzo ogólne. Żeby miłośnicy starych cRPG-ów nie psioczyli, muszę wydać pewne oświadczanie - nie mówię, że brakło wtedy dobrych gier cRPG - ale były one nieliczne (posunąłbym się do określenia, że zdarzało im się płakać z samotności), szczególnie jeśli wziąć pod uwagę jakikolwiek inny rodzaj gier - przygodowe, FPP, czy RTS.

Tak sytuację cRPG'ów można było już porównywać do samotnej i chylącej się ku upadkowi fortecy otoczonej przez hordy barbarzyńskich najeźdźców, której świetność minęła dawno temu (chyba żeby wziąć model sience-fiction: ostatni bastion cywilizacji ludzkiej okrążony przez maszyny/mutanty/obcych - prawda, jakże oryginalniejsze od opowieści w stylu magii i miecza?). Według schematów gier komputerowych, powinien/powinna zjawić się Ostateczna Nadzieja Dla Oblężonej Twierdzy/Ostatniego Bastionu Cywilizacji... To jednak było realne życie - szansa, że pojawi się taki bohater wynosiła jak jeden do miliona... Tyle, że według pewnego prawa, szansa jeden na milion sprawdza się w dziewięciu przypadkach na dziesięć...

W 1996 roku pojawił się bohater, który odrzucił wdzierających się na ulice miasta wrogów - chyba nie muszę mówić, że tym herosem był Fallout...

Czy czasem nie przesadzasz, towarzyszu Qbajot? Cóż spowodowało, że jeden tytuł był w stanie odrodzić cały gatunek komputerowych gier fabularnych? Czy jedna gra może odwrócić koleje losu?

Owszem, może. Choć fabuła Fallout'a zaczynała się od zwykłego "uratuj świat" (w tym wypadku kryptę), to jednak ludzie z Black Isle nie poszli na łatwiznę, jak inni twórcy gier komputerowych. Nie istniała jakaś jedynie słuszna droga ocalenia Vault 13 - mogłeś bezwzględnie wykorzystywać mieszkańców Pustkowi w jedynym słusznym celu, aby uratować swych ziomków, bądź też pomagać wszystkim dookoła wierząc, że i tobie pomogą w zamian. Jednak Vault Dweller nie musiał być kryształowo czystym herosem, bądź całkowicie nikczemnym łotrem - może zostać wykreowany, jako niejednoznacznie moralna postać, którą niełatwo zaszufladkować pod dobro, czy zło. Fallout był (i wciąż jest) szalenie rozbudowaną grą. Aby w pełni poznać jej złożoność należy grać w nią kilkakrotnie - za każdym razem inną postacią, której umiejętności wymagają pozwalają na ściśle określone postępowanie. Tą różnorodność zawdzięczamy zaimplementowaniu systemu S.P.E.C.I.A.L., który był też sporą innowacją w cRPGach - nie musiałeś określać ściśle swej klasy, która by ograniczała twoje możliwości, lecz tworzyć postać, którą określałaby jednie wyobraźnia gracza. Wszak mało inteligentny mięśniak zupełnie inaczej postępuje niż cherlawy złodziej, czy charyzmatyczny dyplomata. W 1996 tak różnorodność powalała i wbijała w ziemię, a nawet dziś trudno znaleźć gry o równie wielkiej swobodzie w działaniu (na myśl przychodzi mi tylko Morrowind i Deus Ex).

Fallout nie tylko odrodził cRPGi, ale i ustalił panujący do dziś kanon gatunkowy, w ramach którego powstały m.in. Baldur's Gate I & II, Arcanum, czy Planescape: Torment.

Czas mi już kończyć, ile można w końcu pisać hymnów pochwalnych, na cześć Fallouta ?;) Wróćmy do tematu, który brzmiał: "[...]z jakich powodów ( i w jaki sposób) postnuklearny ceRPeg wzbudził tak wielkie zamieszanie wokół siebie, że pomimo ośmiu lat od premiery, wciąż ma zagorzałych fanów na całym świecie i nieustannie wpływa na umysły ludzkie?" Odpowiedź na pytanie "[...]w jaki sposób[...]?" już znacie, zaś do odpowiedź "[...]z jakich powodów[...]?" powinniście sami dojść, na podstawie dopiero co przeczytanej lektury...






Qbajot