< NAUKA I TECHNIKA | << MILITARIA
Convair B-36

Dwudziesty szósty prezydent Stanów Zjednoczonych - Theodore Roosevelt - zwykł mawiać w odniesieniu do polityki zagranicznej państwa jakim kierował: "Przemawiajcie łagodnie i noście ze sobą duży kij" (sękatą pałę). A postać Roosevelta na długie lata wbiła się w kulturę masową Ameryki - czy to choćby poprzez pluszowe miśki (nazwane od jego imienia Teddy Bear) czy poprzez "długie kije" (jeden z doradców w grze Cywilizacja).

Latające długie kije - gwoli ścisłości.

Już na początku lat 30 ubiegłego wieku amerykańscy teoretycy wojskowości, słusznie przewidzieli dominująca rolę lotnictwa w potencjalnych konfliktach zbrojnych. A dokładniej lotnictwa bombowego. I tak w 1934 roku narodził się samolot B-17 Flying Fortress, który zapoczątkował udaną serię bombowych fortec z firmy Boeing. Lata II Wojny Światowej przyniosły ogromny rozwój lotnictwa bombowego Stanów Zjednoczonych. Nowe konstrukcje produkowano w tysiącach sztuk. Consolidated B-24 Liberator, North American B-25 Mitchell i wreszcie ciężkie bombowce Boeing B-29 Superfortress - to te maszyny, poprzez potężne naloty strategiczne niszczyły potencjał militarny i przemysłowy Niemiec oraz Japonii.

Choć Stany Zjednoczone przystąpiły do IIWŚ pod koniec 1941 roku, to już wcześniej opracowywano - na wypadek utraty Wysp Brytyjskich - plany międzykontynentalnego bombowca. Samolot miał by startować z terytorium Stanów i atakować cele w Europie. I to wszystko w czasach, kiedy uzupełnianie paliwa w locie znajdowało się dopiero w fazie prób.

I tak w wyniku serii badań, doświadczeń, zmian wstępnie przyjętych koncepcji, narodził się projekt potężnego samolotu, przed którym jednak pojawiły się nowe cele oraz zadania - inne niż te do których był projektowany. Prototyp B-36 opuścił halę montażową 9 września 1945 roku. Było to parę dni po zakończeniu wojennych działań na Pacyfiku i miesiąc po tym kiedy jego "młodsi bracia" - bombowce B-29 - zrzuciły bomby atomowe na dwa japońskie miasta - Hiroszimę i Nagasaki. Zbliżała się kolejna wojna - "zimna wojna" - między niedawnymi sojusznikami, w której B-36 miał odegrać sporą rolę.

Zdjęcie do artykułu

Dopiero rok później (1946) prototyp B-36 został oblatany i po serii kolejnych zmian i poprawek w projekcie, na dobre ruszyła produkcja tego kolosa. Samolot posiadał ogromne jak na ówczesne czasy - rozmiary. Rozpiętość skrzydeł wynosiła 70,1 metra, długość 49,4 metry a wysokość (liczona od podstawy do czubka statecznika) 14,3 metry. Trzeba przyznać, że samolot B-36 ma sympatyczno-obłe kształty w stylu retro. Ten wizualny efekt wzmacniało sześć silników tłokowych umieszczonych po trzy na każdym skrzydle. W przeciwieństwie do "klasycznych bombowców" silniki B-36 jak i śmigła pchały - a nie ciągnęły samolot. Czyli były zwrócone do tyłu.

Zdjęcie do artykułu

Zdjęcie do artykułu

Samolot - jak na "latającą fortece" przystało był potężnie uzbrojony. Defensywne uzbrojenie stanowiło 12 do 16 zdalnie sterowanych działek kalibru 20 mm., znajdujących się w wieżyczkach na przedzie, w ogonie, oraz w kadłubie. Wieżyczki kadłubowe były wysuwane na czas ich użycia - co podczas normalnego lotu zmniejszało opory aerodynamiczne. B-36 mógł zabrać maksymalny ładunek bomb wynoszący 38 960 kg, co zmniejszało jego operacyjny zasięg do 3250 km. Zasięg maksymalny samolotu bez tankowania wynosił 16 000 km, a operacyjny pułap lotu 13 kilometrów. Maksymalna prędkość wynosiła 700 km/h, a przelotowa ok. 360 km/h. Osiągi samolotu znacząco się poprawiły, gdy w 1949 roku nowo produkowane egzemplarze dostały dodatkowe silniki odrzutowe - umieszczone na zewnątrz silników tłokowych. Belki z dwoma silnikami odrzutowymi na każde skrzydło, zamontowano także we wcześniej wyprodukowanych maszynach.

Zdjęcie do artykułu

Tego powietrznego kolosa - w wersji bombowej - pilotowała załoga licząca 15 osób (w wersji rozpoznawczej 22 osoby), w skład której wchodził dowódca, dwóch zapasowych pilotów, bombardier-operator radaru, nawigator, dowódca załogi (przedni strzelec), dwóch inżynierów pokładowych, dwóch radiotelegrafistów, operator urządzeń walki elektronicznej (strzelec) oraz trzech dodatkowych strzelców. Załoga w B-36 miała iście komfortowe warunki pracy. W czasie długotrwałego lotu istniała możliwość rozprostowania kości poprzez wykonanie, krótkich spacerów w pozycji stojącej. W tylnej kabinie - do której przemieszczano się za pomocą specjalnego wózka, w tunelu ciągnącym się przez kadłub - znajdowały się trzy wygodne koje. Rzecz nie do pomyślenia w późniejszych następcach B-36 - bombowcach B-52.

Czasy używania B-36 to okres, w którym głównym środkiem użycia broni jądrowej była wolno spadająca bomba. A to powodowało, że przygotowania do każdego - nawet i ćwiczebnego lotu - były skomplikowane i bardzo żmudne. Podobnie jak i sama misja. Podczas długich powietrznych patroli, załogi B-36 zwracały szczególną uwagę na swoje spadochrony, aparaturę tlenową, oraz pakiety umożliwiające przetrwania w warunkach arktycznych (dolot nad cele w ZSRR odbywał się ponad biegunem północnym). Było to bardzo ważne, gdyż nagły spadek ciśnienia mógł doprowadzić do sporego zamieszania. Z racji tego, że powietrzne misje B-36 wymagały przelotu nad różnymi strefami klimatycznymi, załogi były szkolone do przetrwania w warunkach pustynnych oraz polarnych. Mimo to, że rutynowy lot mógł trwać nawet i 24 godziny, większość załóg nie skarżyła się na zmęczenie jakie po nim mogło nastąpić. Samoloty na stałe bazowały na terenie Stanów Zjednoczonych oraz w Puerto Rico.

Z B-36 wiąże się parę lotniczych anegdot. Z racji tego, że pojemność komory bombowej odpowiadała pojemności trzech pięciopokojowych mieszkań, samolot służył do transportu różnych "ciekawych" rzeczy. Udokumentowano przypadek przewozu 4000 skrzynek Whisky, jak i ekskluzywnego samochodu marki Nash Rambler.

Loty na B-36 to okres swobodnych rajdów po przestrzeni powietrznej ZSRR. W tym czasie nie było jeszcze rakiet ziemia-powietrze, a maksymalna wysokość lotu wynosząca ponad 15 kilometrów, w połączeniu z olbrzymią powierzchnią skrzydeł (prawie 450 metrów kwadratowych) sprawiały, że B-36 był bardziej zwrotniejszą maszyną niż jakikolwiek ówczesny myśliwce, który mogły dotrzeć w pobliże bombowca.

B-36 to duży kawał historii lotnictwa, dlatego warto przytoczyć co ciekawsze rzeczy. Otóż, kiedy zapadła decyzja o wdrożeniu w życie budowy całkowicie odrzutowego bombowca, firma Convair opierając się o projekt B-36, stworzyła w 1952 roku zupełnie nowy samolot noszący robocze oznaczenie YB-60. Jednak zwycięzcą na kontrakt "półwiecza" okazała się konkurencyjna koncepcja Boeinga nosząca oznaczenie B-52.

Zdjęcie do artykułu

W przerobionym egzemplarzu B-36 noszącym nazwę NB-36H, znajdowało się stanowisko badawcze dla reaktora atomowego, który miał służyć do napędu opracowywanego samolotu X-6. W zmodyfikowanej części nosowej umieszczono działający reaktor atomowy, a samolot służył do badań systemu zabezpieczenia załogi przed promieniowaniem.

Zdjęcie do artykułu

Wreszcie na podstawie B-36, prowadzono badania nad śmiałym technicznie projektem FICON (Fighter CONveyor - Nosiciel Myśliwca). Projekt był efektem obserwacji działań wojennych w Korei, kiedy masowo używane bombowce B-29 były bezbronne wobec zwinnych, odrzutowych myśliwców Mig-15 produkcji radzieckiej. Wówczas B-29 dostały silną osłonę myśliwską, która jednak nie mogła by być zapewniona w przypadku długotrwałych lotów B-36 nad ZSRR. Pojawiła się wówczas koncepcja, by do kadłuba B-36 był przyczepiony samolot myśliwski. Nad celem zrzutu bomby, myśliwiec miał być zwalniany z pod kadłuba nosiciela by przepędzić samoloty radzieckiej obrony powietrznej. Mimo wielu wątpliwości co do sensu całego przedsięwzięcia, projekt FICON był operacyjnie stosowany w latach 1955-1955, zanim SAC (Strategic Air Command - Dowództwo Lotnictwa Strategicznego) na szeroką skalę wprowadziło tankowanie w locie dla myśliwców.

Zdjęcie do artykułu

Mimo to czasy chwały i świetności tego samolotu z "duszą" powoli zbliżały się do końca, kiedy technika odrzutowa śmielej wkraczała w lotnicze podwoje. Do 1954 roku zmontowano prawie 400 egzemplarzy wszystkich wersji B-36, a jego kariera w SAC zakończyła się w 1959 roku, kiedy wszedł do użycia bombowiec B-52.

Zdjęcie do artykułu

Chyba żaden inny - seryjnie produkowany - samolot z okresu zimnej wojny, nie posiadał tak klasycznych kształtów retro, łączył w sobie majestatyczną wielkość oraz wygodę dla obsługującej go załogi - jak właśnie B-36. I widać tutaj też dysonans między zachwytami nad potęgą ludzkiej myśli inżynieryjnej a przeznaczeniem jej wytworów - służącym do zadawania zagłady. Ot, taka to już ludzka przypadłość.

Ciekawe strony tematyczne, oraz źródła zdjęć:
www.cowtown.net/proweb/B36_Home.htm
www.globalaircraft.org/planes/b-36_peacemaker.pl

© 2008 Marek 'Squonk' Rauchfleisch

< NAUKA I TECHNIKA | << MILITARIA