< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Robert J. Szmidt - Ognie w Ruinach
Ognie w ruinach

Autor: Robert J. Szmidt
Tytuł: Ognie w Ruinach
Oryginalny tytuł: Ognie w Ruinach
Wydawnictwo: Robert J. Szmidt w Science Fiction, Fabryka Słów w Apokalipsie według Pana Jana i Alpha Team
Data wydania: 2001 w Science Fiction, 2003 i 2008 w Apokalipsie według Pana Jana oraz 2010 w Alpha Team

Ognie w Ruinach to opowiadanie autorstwa Roberta Jerzego Szmidta, które ukazało się w drugim numerze czasopisma Science Fiction w roku 2001 oraz jest prologiem do postapokaliptycznej powieści pt. "Apokalipsa według Pana Jana". Przedstawia losy doktora Piwowskiego, który jest jednym z żołnierzy przeczekujących atomową pożogę w kompleksie podziemnych schronów - wybudowanych przez polski rząd - nazwanych Bastionem.

Przedstawiany jest jako tekst albo bardzo dobry, albo bardzo zły, a niektórzy nawet starają się poprzez pryzmat tego opowiadania zarzucać autorowi różnorakiego typu odchyły (czyli zupełnie jak za czasów socjalizmu). Tymczasem tekst jest tak przeciętny, że naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego w ogóle ładuje się w jego ocenę taką dawkę grozy (chociaż może jest to spowodowane tym, że to jedno z pierwszych w Polsce opowiadań tego typu - z bunkrem, wojną atomową, zgliszczami i chorobą popromienną, z czego wszystkie te elementy umiejscowiono w krajobrazie Wrocławia oraz okolic).

Mógłbym naprawdę kilkukrotnie jeszcze przeczytać Ognie w Ruinach i nie dostrzegę tam na pewno żadnej niesztampowości czy innowacyjności zarówno pod względem warsztatu literackiego jak i samej treści. Należy natomiast zauważyć kilka elementów rzutujących ujemnie na jego ocenę. Są to np.: dosyć nieracjonalne i naiwne przedstawienie działań polskich polityków jako kompletnie głupie. W końcu ten kto atakuje swojego sąsiada w obliczu działań militarnych obejmujących cały glob MUSI być uznany za zbrodniarza, niezależnie od tego czy jego wojska odniosą sukces, czy poniosą klęskę. Tak było w 1938 po przyłączeniu przez Rzeczpospolitą Zaolzia podczas ofensywy wojsk Trzeciej Rzeszy i tak też stałoby się w rzeczywistości wykreowanej przez Szmidta (nie ma nawet co liczyć na to, że światowa opinia nie zawracałaby sobie głowy wojną pomiędzy czterdziesto i czterdziestopięcio milionowymi narodami - a do czasu zdarzeń z Ogni w Ruinach może i liczniejszymi, nawet jeśli świat byłby ogarnięty atomową posuchą). Jak dla mnie choćby poprzez takie nakreślenie fabuły opowiadanie traci dużo jako fikcja polityczna. Na błędność tego wątku nie wpływają pozytywnie nawet późniejsze wyjaśnienia Pana Jana, który skazanym na śmierć (a właściwie na "Odkupienie") żołnierzom postanawia wyjawić sekrety swojej przeszłości.

Drugim takim punktem rażącym w "Ogniach" jest zachowanie żołnierzy. Oczywiście - nie ujmując im - z całą pewnością są zawodowcami i profesjonalistami, ale chyba albo cierpią na autyzm, albo nie mają żadnych rodzin czy bliskich, bo rozterki spowodowane tym, że cały świat ginie w wojennej pożodze są w kreacji bohaterów żadne, słownie: ŻADNE. I chociaż jak dla mnie jest to element aż nadto rażący, to i tutaj można znaleźć usprawiedliwienie - opowiadanie po prostu nie miało zahaczać o psychologiczny aspekt zachowań i odczuć człowieka w obliczu zagłady. Miało być jedynie dobrym czytadłem i w tej roli sprawdza się nieźle. Bo i trochę humoru i nieco strachu odnaleźć możemy na kartach "Ogni", a i opisy tego co po wojnie mogło stać się z jednym z polskich miast robią wrażenie.

© 2010 Zrecenzował Janusz 'nie wiem' Zieliński

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA