< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Rhiannon Frater - Konfrontacja

Okładka książki 'Konfrontacja' Autor: Rhiannon Frater
Tytuł: Konfrontacja
Oryginalny tytuł: The First Days: Fighting To Survive
Wydawnictwo: Vesper
Tłumaczenie: Marek Piaskowski
Data wydania: 2013
Liczba stron: 352
ISBN: 978-83-7731-145-5

"Pieprzyć zmarłych (...) to nasz świat, nie ich."

Konfrontacja, druga część tryptyku "Zmierzch świata żywych" Rhiannon Frater, bazuje na podobnej recepturze co poprzednia. Znowu mamy mnóstwo akcji, ponownie autorce udaje się wzbudzić niemało obrzydzenia w obrazowych opisach rozczłonkow(yw)anych ciał - i tych martwych, i tych nie do końca, po raz wtóry Frater częstuje nas też zaskakująco ciekawie skonstruowanymi postaciami. Także jeszcze raz, niestety, w wielu momentach jest aż nazbyt cukierkowo, przynajmniej jak na horror. A wszystko to prawem filmowych sequeli - mocniej, szybciej, więcej. Czy z korzyścią?

Zależy. Fabularnie jest, wydaje mi się, troszkę gorzej, ale i zadanie pisarka miała zgoła trudniejsze. Uratowane Katie i Jenni trafiają do fortu w Ashley Oaks. Życie tam toczy się - w dużym uproszczeniu - od jednego ataku zombie do drugiego. Ocaleni starają się jednak, pod przywództwem dobrodusznego Travisa i temperamentnego Juana, żyć jak najnormalniej się da w świecie po apokalipsie. Ale miejsce za murami enklawy powoli się wyczerpuje (mieszkańcy Ashley Oaks sukcesywnie wyruszają na ratunek rozsianym po okolicy rozbitkom), na pierwszy rzut idzie więc opanowany przez żywe trupy hotel, który grupa śmiałków stara się wyswobodzić. Na horyzoncie pojawia się jednak kolejne zagrożenie - dewiacja i deprawacja. I to zarówno zza jak i wewnątrz murów fortu.

Historia jest więc nieco wtórna, ale mimo to Frater udaje się utrzymać uwagę czytelnika. Dynamiką i timingiem akcji amerykańska pisarka z Teksasu mogłaby obdarować niejedną inną - chciałoby się powiedzieć poważniejszą - pozycję. Obszerny, kilkudziesięciostronicowy opis szturmu na hotel robi naprawdę duże wrażenie. Do tego warsztat autorki wyraźnie się poprawił. Komfort z czytania jest zadowalający. Autorka świetnie buduje napięcie i potrafi je skutecznie utrzymać.

Dużym plusem są także, jak już wspomniałem, charakterystyki bohaterów. Frater dopuszcza do głosu naprawdę sporo postaci (w pewnym momencie nawet psa!), a wieloperspektywiczna narracja nadaje "Konfrontacji" cech powieści polifonicznej. Brakuje im nieco głębi, ale i nie można powiedzieć o nich, że przedstawione są powierzchownie. O każdej bowiem Frater stara się powiedzieć coś, co pozwoli na jej szybkie zaakceptowanie przez czytającego. Co bardziej istotne, pisarka nie gubi się, nie zapętla w ich opisywaniu.

Nieźle wychodzi jej także prezentacja społecznych postaw, zwłaszcza odchyleń. Podobnie jak w Pierwszych dniach nie skupia się na krytyce, lecz prostej ich ekspozycji, z dosadnym, choć przewidywalnym komentarzem. Nie zmienia to faktu, że sceny gwałtu czy rozprawiania się z degeneratami dają po głowie. Frater zadaje ciekawe pytania - jak daleko można się posunąć w obronie wyższych celów? czy można uodpornić się na śmierć? kiedy pociągnięcie za cyngiel przestaje mieć znamiona szlachetności, a staje się tylko (nie?)uzasadnioną bezwzględnością. Jak na literaturę grozy, refleksje dryfują w stronę kwestii egzystencjalnych, wręcz prymarnych.

"Konfrontację" czytało mi się równie dobrze jak Pierwsze dni. Książka Rhiannon Frater to dla fanów zombie apocalypse pozycja, myślę, więcej niż godna polecenia.


Tweet

© 2013 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA