< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Michał Gołkowski - Komornik

Okładka książki 'Komornik' Autor: Michał Gołkowski
Tytuł: Komornik
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2016
Liczba stron: 486
ISBN: 978-83-7964-133-8

Może i zabrzmi to nieco dziwnie na łamach Trzynastego Schronu, strony skupionej przede wszystkim na Postapo i Falloutach - ale postapokalipsa w literaturze zawsze interesowała mnie co najwyżej tak sobie. I nie chodzi tylko o fakt, że wątki zagłady i końca świata najlepiej poczuć na własnej skórze, walcząc ze zmutowanymi szczurami na ruinach cywilizacji i wcinając żarcie dla psów z puszki. Przede wszystkim boli mnie fakt, że tak naprawdę dotychczas istniała tylko garstka uniwersów literackich - jak Metro, STALKER czy Kompleks 7215.

Zastanówcie się teraz i odpowiedzcie mi na jedno pytanie - czy nie wydaje się Wam to wszystko nieco zbyt... podobne? Ruiny świata, radioaktywność, maski przeciwgazowe, kałasznikowy, rosyjski akcent. I tak, kocham "cheeki breeki" do kwadratu, jednak tęsknię do wariacji na temat motywu końca świata, które można spotkać w filmach (Snowpiercer), literaturze (Dzień tryfidów), czy grach komputerowych (Gears of War, Messiah) dość rzadko. Stąd też jestem niewymownie wręcz wdzięczny Michałowi Gołkowskiemu za Komornika - książkę która dała mi dokładnie to, za czym w tematyce apokalipsy tęskniłem. Oraz wiele, wiele więcej.

Co powiecie na Apokalipsę? Taką w pełni rozdmuchaną, z fanfarami, aniołami, umarłymi wstającymi z grobów, rzekami spływającymi krwią, winem lejącym się z kranów i Donaldem Trumpem ogłoszonym "Człowiekiem Roku"? A wyobraźcie sobie teraz, że z tej "prawdziwie biblijnej" apokalipsy wychodzi "półapokalipsa" - świat strzaskany, cywilizacja upadła, ziemia całkiem dosłownie zatrzymała swój bieg, jednak ludzie przetrwali. To znaczy przetrwali tymczasowo - stopniowo eksterminowani przez autorytarną, nieczułą "Górę", bestialskie siły "Dołu" oraz neutralne, acz nie mniej przerażające diabelstwa, które wyszły w świat uczestniczyć w "Ostatniej Wieczerzy", w której głównym daniem jest cała rasa ludzka. Pośrodku tego znajduje się nasz bohater, Ezekiel Siódmy, należący do ugrupowania tytułowych Komorników - podwykonawców sił Góry, stanowiących coś pomiędzy łowcami głów, najemnikami a, cóż.. komornikami.

To co w książce przede wszystkim bardzo miło mnie zaskoczyło, to sprawność oraz pewien naturalny dryg, z jakim autorowi udało się połączyć tyle ciekawych, zróżnicowanych motywów w jedno uniwersum. Troszkę Stalkera, elementy Wiedźmina, kilka garści twórczości Kossakowskiej, do tego odpowiedzialne i kreatywne wykorzystanie i zniekształcenie motywów biblijnych - i oto mamy obraz świata, który chce się badać i w którym spędzać czas. Znajdziecie tutaj klasyczne wątki podobne do Metro oraz gości w maskach przeciwgazowych i z kałachami - stanowią oni jednak bardzo niewielki odłamek tego, co ma do zaprezentowania to uniwersum. Podczas lektury złapałem się na bardzo przyjemnym spostrzeżeniu, że nie mam żadnego punktu odniesienia, i cały proces czytania jest podróżą bez mapy w nieznane i nowe. Nie chcę Wam oczywiście zdradzać za dużo i psuć zabawę z obcowania z książką - jednak impakt pewnych wydarzeń został niewymownie zintensyfikowany faktem, że to wszystko gra na zupełnie nowych strunach.

Prawdę powiedziawszy, jednym z niewielu elementów jakby odstających od całości jest sam bohater - który niestety, ale sprawia wrażenie kogoś sztampowego i standardowego, wykreowanego jakby dla bezpieczeństwa i aby nie utopić czytelnika w morzu innowacji. Poważny, silny, niemal nieśmiertelny - uzbrojony w płonący miecz i ze znakiem na czole, stanowi dla mnie kogoś pomiędzy wiedźminem Geraltem, Kratosem z God of War a Dominiciem z Gears of War. Jednocześnie myślicielskie tendencje pierwszego, ogólny wygląd i zdolności drugiego połączone z tragiczną przeszłością tego trzeciego. Nie jest to oczywiście wielki problem, zwłaszcza że w tak odmiennym i świeżym świecie bohater też wydaje się jakby mniej przewidywalny i monotonny - będąc umieszczonym w sytuacjach oryginalnych i intrygujących, które interesują czytelnika do tego stopnia, że nie zwracamy uwagi na "standardowość" protagonisty. Drugim, drobnym grzeszkiem, wobec którego mam mieszane uczucia, jest miejscami forma podania wydarzeń - bardzo dużo w Komorniku wydaje się wydarzeniem pobocznym, umieszczonym tylko po to by rozbudowywać świat bez budowania koniecznego kontekstu obok. Gdzieś tak do trzech czwartych lektury nie opuszczało mnie wrażenie, że ta książka stanowi zbiór znakomitych opowiadań połączonych ze sobą jedną grubą nicią, żeby wymusić spójność narracji i usprawiedliwić posiadanie jednej linii fabularnej. I to także nie jest poważna bolączka, tym bardziej że w dalszej części lektura odzyskuje dryg i nabiera jednolitego kształtu. Jednak sądzę, że dużo zdrowiej dla Komornika wyszłoby wycięcie niektórych pobocznych rozdziałów, oraz zachowanie do zbioru opowiadań na przyszłość.

Mimo to należy jednak przyznać, że Komornik jest prawdopodobnie jedną z najlepszych polskich książek fantasy i postapokaliptycznych ostatnich lat. Wyważony, oryginalny, zaskakujący, eksplorujący nowy teren oraz prezentujący niewiarygodną wręcz wyobraźnię i kreatywność autora. Bardzo dawno nie złapałem się na czytaniu książki do późnych godzin nocnych, będąc absolutnie i niepodzielnie zaabsorbowanym wartką akcją, standardowym acz przyjemnym w śledzeniu protagonistą i uniwersum, które stanowi prawdziwy powiew świeżego powietrza. Stąd też Komornik Michała Gołkowskiego otrzymuje z mojej strony definitywną rekomendację dla każdego, kto kocha polską fantastykę i postapokalipsę, a przy tym chciałby doświadczyć czegoś nowego i, jak dotąd - całkowicie niepowtarzalnego.

© 2016 Konrad 'Veskern' Ochniowski

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA