< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Andrzej Sawicki - Inkluzja

Andrzej Sawicki - Inkluzja Autor:Andrzej Sawicki
Tytuł: Inkluzja
Oryginalny tytuł: Inkluzja
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2009
Liczba stron: 352
ISBN-13: 978-83-7574-083-7

Nad Inkluzją Andrzeja Sawickiego od początku wisi pytanie, które postawił sam wydawca hasłem umieszczonym na okładce: "Jeszcze space opera nie zginęła?". Od razu mogę powiedzieć, że nie potrafię udzielić odpowiedzi na to pytanie - space opery znam jedynie z filmów. Oczywiście można odnaleźć konotacje między tymi formami sztuki, jednak lepszym punktem odniesienia do oceny Inkluzji byłaby inna tego typu książka. Z drugiej strony może to i lepiej, że za recenzję bierze się czytelnik "nieskażony" wcześniejszymi pozycjami z tego podgatunku science-fiction - swego rodzaju świeże spojrzenie też może okazać się pomocne. Cóż, nie przedłużam niepotrzebnie tego wywodu i przechodzę do oceny Inkluzji, książki, która wpadła w moje ręce dzięki Trzynastemu Schronowi i która wywarła na mnie pozytywne wrażenie.

Powieść Sawickiego opowiada o kosmicznych przygodach Xiu - wiedźminki, która, zgodnie z wykonywaną profesją, zajmuje się tępieniem "anomalii" w przestrzeni kosmicznej. "Anomaliami" możemy nazwać wszystko to, co ujawnia się w kosmosie i generalnie jest złe, a w konsekwencji może doprowadzić do zagłady przyczółków ludzkości. Tytułowa Inkluzja jest taką "anomalią" właśnie. To potężna ingerencja w czaso- i hiperprzestrzeń, niosącą ogromne zagrożenie. Powstała na ciele niebieskim, które zgodnie z prawami fizyki nie powinno w ogóle istnieć - Czarnym Słońcu, wymarłej gwieździe. Xiu wraz z swym bratem, prototypowym cyborgiem Shao, oraz innymi przychylnymi jej osobami spróbują powstrzymać zagrożenie. Wraz z nimi odwiedzimy dwie galaktyki, weźmiemy udział w niejednej potyczce (nie tylko gwiezdnej), zobaczymy statki kosmiczne wielkości planet i generalnie będziemy się dobrze bawić.

Space opera, jak już wspomniałem, jest podgatunkiem sci-fi z kilkoma wyraźnymi wyznacznikami. Znaleźć się w niej powinny podróże w kosmosie, wątki miłosne, a także międzyplanetarny konflikt zakończony wielką bitwą, która zdecyduje o losach wszechświata. W Inkluzji znajdziemy to wszystko, a nawet więcej. Zaskoczyła mnie nieprzeciętna pomysłowość autora w aspekcie konstrukcji świata. Szczegółowe opisy miejsc, w których przyjdzie się nam znaleźć wraz z bohaterami (wspomniane Czarne Słońce, gigantyczne statki kosmiczne z "Najjaśniejszą" na czele) porażają rozmachem czy wręcz epickością. Przede wszystkim są oryginalne. Idee nowych technologii, broni, istot czerpiących energię bezpośrednio z przestrzeni kosmicznej i innych wielowymiarowych bytów (świetna Agana), wizja ewolucji ludzi czy fenomenalne łączenie transcendencji z zaawansowaną fizyką, astronomią i maszyną, robią naprawdę dobre wrażenie, a fachowe słownictwo, może nie zawsze do końca zrozumiałe, wspomaga wiarygodność (jeśli o takiej w literaturze sci-fi może być mowa).

Książka jest zróżnicowana narracyjnie. Poznajemy bohaterów i patrzymy na świat z perspektywy kilkorga z nich. To daje nam szansę na ich lepsze poznanie. Mankamentem jest jednak ich rozpisanie. Xiu, Eva czy Bruno to postaci schematyczne, których pierwowzory możemy odszukać choćby w niejednym filmie, nie tylko z gatunku sci-fi. Mieszane uczucia wzbudziły we mnie opisy "anomalii", które widziane na ekranie czy w kinie mogłyby zrobić wrażenie, a tak wypadają dość blado. Oto przykład:

"Potwór próbował wchłonąć Shao tak, jak to zwykle robił z ludźmi. Otoczył go pulsującą, krwistą mgłą. Cyborg wymachiwał [czterema] ramionami, zadając ciosy mogące kruszyć skały. Z wirującego korpusu robota buchały białe płomienie - ostrza skrystalizowanej przestrzeni. Miałam wrażenie, że umrę od samego patrzenia. Wielowymiarowe starcie, na skraju szaleństwa, nie było przeznaczone dla ludzkich oczu. Z nosa pociekła mi krew, musiałam odwrócić wzrok."

Całość książki jest jednak logiczna i poukładana. W fabule pobrzmiewają echa historii, do której bohaterowie niejednokrotnie się odwołują. Sawicki nieźle prezentuje także obraz społecznego zróżnicowania ludzi zamieszkujących gigantyczny kosmiczny okręt, "Najjaśniejszą". Ciekawym pomysłem jest fakt, że Ziemianie są tu przedstawieni jako dążący do władzy absolutnej chciwcy i terroryści. Nie wahają się torturować czy eksperymentować na ludziach, byle tylko osiągnąć swój cel. To musi prowadzić do buntów oraz powstawania odłamów, z których wywodzą się bohaterowie powieści.

Inkluzja to jednak jedynie porządnie napisana lektura, która wciąga, przyjemnie się ją czyta, ale nie niesie ze sobą żadnej głębi. O ile w Gwiezdnych wojnach, Gwiezdnych wrotach czy Star Treku możemy odnaleźć pewne przesłanie, choćby oklepane, ale uniwersalne prawdy, to książka Sawickiego jest tego niestety pozbawiona. A szkoda, bo mogłoby być znakomicie, a tak jest "tylko" bardzo dobrze.

Tak czy siak Inkluzja to godna rekomendacji pozycja. Pomysłowa, oryginalna, świeża i co najważniejsze - polska. Luźno ociera się o "klimaty", opisując wydarzenia, które mogą doprowadzić do końca ludzkości - tak więc można ją rozpatrywać jako preapokaliptyczną. Nie mniej Andrzej Sawicki wypadł w swym debiucie bardzo dobrze i z niecierpliwością czekam na jego kolejne tytuły.

© 2010 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA