< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Suzanne Collins - W pierścieniu ognia

Okładka książki 'W pierścieniu ognia' Autor: Suzanne Collins
Tytuł: W pierścieniu ognia
Oryginalny tytuł: Catching Fire
Wydawnictwo: Media Rodzina
Tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Data wydania: 2009
Liczba stron: 359
ISBN: 978-83-7278-395-0

Igrzyska śmierci były książką, która pozytywnie mnie zaskoczyła. Suzanne Collins skonstruowała interesujący antyutopijny świat, umieściła w nim dobrze rozpisanych bohaterów, z którymi łatwo się utożsamić, całość doprawiając zręcznym survivalem i dość wyraźnym zamiłowaniem do antyku. Brakowało mi tylko szerszego opisania świata przedstawionego. Druga część jej trylogii, W pierścieniu ognia, zrekompensowała to drobne niedociągnięcie (a w zasadzie chyba celowy zabieg). I dała równie dużo dobrej rozrywki co poprzedniczka.

Po wygraniu Głodowych Igrzysk Katniss Everdeen i Peeta Mellark ruszają na tournee zwycięzców po wszystkich Dystryktach. Przekonują się, że przez swoje zachowanie podczas Igrzysk stali się symbolami i inspiracją do buntu dla tych obywateli Panem, którzy nie godzą się na totalitarną, barbarzyńską wręcz władzę Kapitolu. Ich uszu dochodzą pogłoski o wybuchach powstań w kolejnych Dystryktach.

Katniss i jej rodzinie nie doskwiera już bieda, ale dziewczyna wciąż nie umie odnaleźć spokoju. Dręczą ją jątrzące wspomnienia z Igrzysk. Do tego jest rozdarta między chęcią ucieczki przed demonicznym prezydentem Snowem i wolą walki o wolne życie. Nie potrafi też określić swoich uczuć do Peety oraz Gale'a, najbliższego przyjaciela. Tymczasem zbliżają się jubileuszowe, siedemdziesiąte piąte Głodowe Igrzyska. Okażą się one dla niej nie lada zaskoczeniem.

Jak już wspomniałem w drugim tomie Collins o wiele szerzej opisuje rzeczywistość Panem. Poprzez tourne Katniss i Peety możemy bliżej przyjrzeć się poszczególnym Dystryktom i samemu Kapitolowi - z pewnością wzorowanym na apokaliptycznym Nowym Babel, gdzie hedonizm i bombastyczność wywindowane zostają niemal do absurdu. Samo Panem w kontekście gospodarczo-społecznym przywodzi na myśl koncentryczne kręgi na wodzie. Im bliżej epicentrum-Kapitolu (mimo że położonego na zachodzie kraju), tym Dystrykty są mocniejsze, zajmują się ważniejszymi gałęziami gospodarki i mogą liczyć na więcej profitów (w tym pobłażania) ze strony stolicy. Odwrotnie proporcjonalnie rośnie natomiast niezadowolenie obywateli - im dalej na wschód, tym społeczeństwo bardziej niechętne dyktaturze Snowa.

I to właśnie postawa Katniss staje się dla rebeliantów bodźcem do działania. Dziewczyna zupełnie naturalnymi, niewyreżyserowanymi gestami zaskarbia sobie miłość ludu. Dlatego początkowo nie umie się w tym odnaleźć - nie potrafi pojąć, jak wielką nadzieją stała się dla tysięcy obywateli Panem, zapowiedzią nadchodzących zmian. Collins pochyla się w tym wątku nad samą ideą buntu. Rebelia musi mieć solidną motywację - niezgodę graniczącą z frustracją - oraz zaplecze. Bez tych elementów żadne powstanie nie odniesie skutku. Tak jest z Katniss, w której bunt dojrzewa, przeobrażając ją powoli w jego symbol.

W pierścieniu ognia mocno przypomina w tym względzie Harry'ego Pottera. Symbolizm protagonisty oraz jego dorastanie powiązane z symultanicznie rosnącym w nim poczuciem obowiązku wobec pokładającyego w nim zaufanie środowiska są niemal analogiczne. Nie traktuję tego jako wady - saga Rowling jest w tym aspekcie skonstruowana bardzo przekonująco. Różnice uwypukla za to ciekawy wątek miłosny.

Trójkąt Katniss-Peeta-Gale jest osobliwy. Obaj panowie darzą młodą Everdeen uczuciem jednakim, ona zaś miota się między nimi. Ale nie dlatego, że nie umie wybrać (tak jak to płasko pokazała Meyer w Zmierzchu). Do każdego czuje coś innego - Gale jest dla niej bardziej jak brat niż partner, a z Peetą łączy ją szczególna więź ludzi, którzy przeżyli ze sobą trudne, wymagające chwile. Decyzja zyskuje przez to wymiar niemal tragiczny. Jaką poweźmie Katniss? Naprawdę niebanalny, fajnie zbudowany motyw.

Zbliżające się Głodowe Igrzyska są dla Collins pretekstem do ponownego zobrazowania okrutnych działań Kapitolu, naświetleniu cech bohaterów i zaprezentowania swej bogatej wyobraźni. Ale także zajrzenia do historii. Poznamy dawnych czempionów, dowiemy się też więcej o Haymitchu Abernathym (swoją drogą autorka nadaje postaciom kapitalne nazwiska...). Wszyscy to nieszczęśnicy, którym złamano życie. Przegrani zwycięzcy. Collins uczula nas na ten najbardziej wymowny przekaz swej opowieści: nigdy nie doprowadźmy do stanu, w którym dzieci dziedziczyć będą błędy ojców; nigdy nie doprowadźmy do tego, byśmy stali się dla kogoś źródłem utrzymania i dawcą rozrywki - chleba i igrzysk. Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej frapujący ma to wydźwięk.

W pierścieniu ognia to udana kontynuacja. Dzieje się w niej dużo (znakomity finał!), znacznie poszerza uniwersum Collins, jest brutalna, bardziej niegrzeczna niż prequel. I równie pewnie napisana. Dobra lektura, polecam.


Tweet

© 2014 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA