< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Brian W. Aldiss - Cieplarnia

Brian W. Aldiss - Cieplarnia Autor:Brian W. Aldiss
Tytuł: Cieplarnia
Oryginalny tytuł: Hothouse
Wydawnictwo: Solaris
Data wydania: 2007
Liczba stron: 300
ISBN: 83-89951-69-X

Naiwna, czy przemyślana? To pytanie towarzyszyło mi już od pierwszych stron Cieplarni Briana Aldissa. Napisana w 1962 roku powieść dzisiejszym czytelnikom może wydawać się nieco dziecinna, za bardzo ulatująca w sferę czystej, niepopartej nauką fantazji, może wreszcie odstraszać skuteczniej niż mogłaby przyciągać, nudzić i żenować. Właściwie z każdym z tych doznań miałem do czynienia podczas jej czytania. Wtedy też zastanawiałem się dlaczego Cieplarnia zdobyła jedną z najbardziej prestiżowych w światku literatury science fiction nagrodę Hugo. Będąc szczerym, nie do końca udało mi się to ustalić. W wykreowanym przez Aldissa świecie, odległym od naszego o miliardy lat, istnieje jednak coś, co może przyciągnąć czytelnika, nawet mimo wszystkich podanych przeze mnie wad.

Ciekawy sposób na przykucie do czytania już od pierwszej strony ginie wraz ze wzrostem częstotliwości jego stosowania. Bohaterowie tracą życie w zastraszająco szybkim tempie, ale co z tego, skoro do większości z nich nie mamy czasu się przez to przywiązać. A okazji do pożegnania się z ziemskim padołem ludzie mają aż nadto. Zewsząd otaczają ich rośliny, które na przestrzeni pięciu miliardów lat zmieniły się w krwiożercze bestie, zdolne pochłonąć dorosłego człowieka jednym chapnięciem. Przerośnięte rosiczki to jednak nie jedyne źródło zagrożeń. Autor pokazuje ogrom swojej fantazji i wyobraźni, opisując przeróżne gatunki mięsożernych drzew w głębi lądu oraz krwiożerczych glonów i wodorostów w strefie przybrzeżnej. Kim w takim zestawieniu pozostają ludzie? Praktycznie nikim, kto liczyłby się w świecie zmienionym przez wzrost aktywności Słońca. Ich przyzwyczajenie do wszechobecnej śmierci oraz zgoda na bycie uległym nowym prawom rządzącym światem, kwitowane zresztą często stwierdzeniami, że "Tak już jest", znajdują dosyć ciekawe wyjaśnienie, mające swoje podłoże czasach, kiedy gatunek homo sapiens dopiero co powstawał.

Ludzie zdławieni przez dżunglę nie różnią się bardzo od protoplastów swojego rodzaju. Po tym, jak Słońce zaczęło wchodzić jedną z faz swojej śmierci, produkując przy tym coraz większe ilości energii, porzucili swoje domy i wszystkie osiągnięcia dawnej cywilizacji. Na przestrzeni wieków, mileniów, a nawet milionów lat dewoluowali, zmniejszyli pięciokrotnie swoje rozmiary.

Cieplarnię można by było przeczytać, zamknąć i stwierdzić, że nie jest niczym specjalnym. Części druga i trzecia są bardzo monotonne i czytając je, cały czas miałem nadzieję, że natrafię na wątki urwane w części pierwszej. Natrafiłem, ale niestety dopiero na kilku ostatnich stronach powieści. Pozwolę sobie zadać ponownie pytanie ze wstępu tej recenzji: dlaczego Cieplarnia zdobyła nagrodę Hugo? Odpowiedź wydaje się być trudna. Poza dosyć dobrą pierwszą częścią powieści, wybierając Cieplarnię, dostajemy do ręki dwie kolejne, nużące i monotonne części, które są niczym innym, jak opisem - warto dodać, że często zbyt obszernym - wędrówki dwójki ludzi poprzez świat. Do tego już w pierwszej części, która na tle dwóch pozostałych wypada świetnie, zdarzają się autorowi (albo tłumaczowi - trudno to mi określić, gdyż nie czytałem wersji oryginalnej) niewybaczalne wpadki w prowadzeniu narracji. Zakończenie recenzji Cieplarni tymi słowami byłoby jednak niesprawiedliwe i krzywdzące. Aldiss jest wręcz mistrzem w stosowaniu symboliki, więc z symbolami mamy do czynienia niemal w każdym rozdziale powieści. Równie dobrze wprowadza analogie, które wręcz zadziwiają swoją trafnością. Jest jeszcze coś. W Cieplarni możemy poznać obszerną, wyczerpującą i pełną, zamkniętą prognozę przyszłości świata i ludzkości. Obraz, który mógłby być niemal tezą w naukowych rozważaniach.

© 2009 Zrecenzował Janusz 'nie wiem' Zieliński

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA