< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Manel Loureiro - Apokalipsa Z. Początek końca (tom 1)

Okładka książki 'Apokalipsa Z. Początek końca' Autor: Manel Loureiro
Tytuł: Apokalipsa Z. Początek końca
Oryginalny tytuł: Apocalipsis Z. El principio del fin
Wydawnictwo: MUZA S.A.
Tłumaczenie: Joanna Ostrowska, Grzegorz Ostrowski
Data wydania: 2013
Liczba stron: 416
ISBN: 978-83-7758-474-3

Wydawnictwa literackie rozpieszczają ostatnio fanów zombie horrorów. "Apokalipsa Z. Początek końca" autorstwa Hiszpana Manela Loureiro jest kolejnym przedstawicielem gatunku zombie apocalypse w ostatnim czasie. Mało tego - podobnie jak w przypadku "Przeglądu Końca Świata" Miry Grant oraz "Zmierzchu świata żywych" Rhiannon Frater mamy do czynienia z trylogią (!). Pierwszy tom tej nowej serii wypada do tego naprawdę przyzwoicie. Nic tylko czytać!

W jednej z kaukaskich republik dochodzi do ataku terrorystów na poradziecką bazę wojskową. Napastnicy przypadkowo uwalniają przechowywane w laboratorium wirusy dziwnej choroby, która w błyskawicznym tempie pustoszy kolejne kraje. Temat ten zaczyna dominować w światowych serwisach informacyjnych, ale nikt nic nie wie na pewno. Coraz głośniej mówi się o epidemii, pandemii, w końcu o żywych trupach, które polują na ludzi. Gdzieś w Hiszpanii młody prawnik na swoim blogu spisuje spostrzeżenia na temat odległej katastrofy. Jeszcze nie, że to dopiero początek koszmaru. Apokalipsa właśnie się rozpoczęła. Pozostał tylko jeden cel: przeżyć! [Opis wydawcy książki]

Manel Loureiro zaczął pisać swoją książkę jako blog w internecie. Gdy okazał się dość popularny, postanowił wydać ją w wersji papierowej. Hm, skąd my to znamy, nieprawdaż? Tak czy owak forma widocznie wyróżnia "Początek końca" na tle innych książek w podobnej mu tematyce. To wzorcowy dziennik. Ma to swoje wady i zalety. Na czytelnika dosłownie wylewa się fala tekstu, oddzielona co jakiś czas dopiskiem z datą i godziną. Mi to nie przeszkadzało, ale nie każdemu takie zabiegi mogą przypaść do gustu. Poza tym wydaje się jakby autor czasami gubił się w skrupulatnym trzymaniu się czasu. Data przeskakuje np. o kilka tygodni, a bohater opisuje wydarzenia z tego samego dnia. To szczegół, niemniej rzucił mi się w oczy.

Z drugiej strony pierwszoosobowa, "pamiętnikowa" narracja nadaje powieści rzadkiej w tym gatunku intymności i mocno osobistego wymiaru. Towarzyszymy protagoniście nieustannie, także - a raczej przede wszystkim - w najbardziej krytycznych momentach jego przez długi czas samotnej (nie licząc kota...) wędrówki. Survival to dość ekstremalny, ale przekonujący. Na uwagę zasługuje wysoki poziom obrzydlistwa, jakim raczy nas Loureiro. Nawet Grant i Frater ustępują mu w tej kwestii. Sam autor wiele też mówi o sobie i dobrze go poznajemy - jest prawnikiem i zapewne wielbicielem żeglarstwa, co znajduje odzwierciedlenie w "Początku końca". Bardziej interesująca jest jednak jego - w sensie: pierwszoplanowej postaci - przemiana. Bohater opowieści wyraźnie zmienia się na oczach czytelnika - walczy z sobą, przezwycięża strach i załamanie, w końcu uodparnia i dostosowuje się do nowych, przerażających realiów. Autor nie spieszy się. Proces jest systematyczny, a przez to wiarygodny.

Podobnie rzecz ma się z fabułą. Wykorzystując jako motto cytat z "Świtu żywych trupów" Romero, Manel Loureiro wyraźnie kłania się klasyce, czyniąc swą opowieść celowo bardzo tradycyjną. A do tego wyjątkowo dobrze poukładaną, metodyczną, przekonującą. Całość napisana jest językiem sprawnym i łatwo przyswajalnym, choć niekunsztownym. Tak się prezentuje "Początek końca", pierwszy tom trylogii "Apokalipsa Z" - nowej, fajnej propozycji o zombie.

© 2013 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA