< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA
Robert J. Szmidt - Apokalipsa według Pana Jana

Okładka książki 'Apokalipsa według Pana Jana' Okładka książki 'Apokalipsa według Pana Jana' Okładka książki 'Apokalipsa według Pana Jana' Okładka książki 'Apokalipsa według Pana Jana'

Autor: Robert J. Szmidt
Tytuł: Apokalipsa według Pana Jana
Oryginalny tytuł: Apokalipsa według Pana Jana
Wydawnictwo: Ares 2
Data wydania: 2003
Liczba stron: 256
ISBN10: 83-918410-0-6

Kontynuacja opowiadania "Ognie w ruinach". Wrocław trzy lata po wyniszczającej wojnie nuklearnej. Kilka tygodni po śmierci pierwszych emisariuszy, do miasta rządzonego żelazną ręką Burmistrza Sobieszczuka wyruszają pancerne kolumny z Bastionu. Tym razem jednak, na Rynku, w cieniu ruin Ratusza, doborowe oddziały żołnierzy stają przed tłumem chorych, wynędzniałych ofiar atomowej pożogi. Rozpoczyna się podstępna gra, której stawką będzie władza, albo śmierć dla przywódców jednej ze stron. Ale ta rozgrywka to dopiero początek szalonego planu odtworzenia potężnego państwa na zgliszczach Europy. Utopia realizowana przez pozbawionego skrupułów człowieka, staje się jednak rzeczywistością. Krok po kroku, dowodzone przez Pana Jana oddziały rozszerzają granice najpotężniejszego miasta-państwa. Nadrzędnym celem Burmistrza jest podbicie wszystkich ziem; od Bałtyku, po zamieniony w szklaną Śląsk. Na drodze do realizacji ambitnego planu stanie mu odradzająca się, niezależna Wielkopolska, ale i inny, kto wie, czy nie groźniejszy przeciwnik...

Pierwsze pojawiło się opowiadanie Ognie w ruinach, zamieszczone w 2001 roku w marcowym numerze czasopisma Science Fiction. Po niecałych dwóch latach pojawiła się kontynuacja opisanych tam wydarzeń, w postaci książki pt. Apokalipsa według Pana Jana.

Kim jest ów tytułowy bohater? W opowiadaniu został on przedstawiony jako bezwzględny, cyniczny i okrutny członek dawnych władz najwyższego szczebla państwowego, który swoimi zakulisowymi grami politycznymi doprowadził do katastrofy Polskę. A nawet i cały świat! W książce dowiadujemy się więcej na temat motywów jego postępowania. Pan Jan, a dokładnie Jan Sobieszczuk, to jeden z najbliższych doradców premiera. W wyniku bezwzględnej walki o stołki (skąd my to znamy) jest coraz bardziej odsuwany na boczny tor. Układa więc śmiały plan przejęcia władzy w kraju. Wykorzystując posiadane jeszcze przez siebie wpływy, podsuwa otoczeniu premiera plany ataku na Ukrainę. W wyniku tego Polska ma odzyskać swoje dawne ziemie, nieudolny rząd popularność i zaufanie, a "głodny i umęczony" naród radość z powodu siły i potęgi Polski.

A gdzie jest haczyk?

Otóż Jan Sobieszczuk ma kontrolę nad raportami wywiadu, które napływają do rządowych sfer. Nie przekazuje on dalej informacji, że trapiona coraz większymi kłopotami Ukraina może posiadać kilka głowic atomowych i użyć ich w odwecie na atak polskich wojsk. Założenie przebiegłego polityka jest takie, że nie wyniknie z tego ogólnoświatowa wojna, jedynie Polska co najwyżej oberwie kilkoma głowicami. A tu, już na miejscu uda się zaprowadzić nowy porządek przy pomocy naszych zachodnich sojuszników, którzy chętnie odbudują nasz kraj, a jednocześnie nie będą się angażować w poważniejsze starcie z Ukrainą, za którą stoi przecież jej naturalny sojusznik - Rosja. Nowy ład w Polsce będzie zaprowadzony już bez skompromitowanych dawnych władz, za to z Janem Sobieszczukiem na czele rządu. Atak na Ukrainę zostaje skoordynowany z ogólnoświatowym kryzysem, który w tych dniach zaczyna nabierać rozpędu. Wymiana atomowych ciosów miedzy Indiami i Pakistanem, konflikt na półwyspie koreańskim, atak Chin na Tajwan, radykalny wzrost napięcia na Bliskim Wschodzie. Światowe mocarstwa zajęte są więc przywracaniem globalnego porządku, a nie zawracaniem sobie głowy takim krajem jak Polska. Jednak "ułańskie machanie szabelką" naszych wojsk na Ukrainie jest właśnie tą iskrą, która powoduje wybuch. Przez cały świat przetacza się ogień nuklearnej zagłady, który nie omija również Polski. I w takim to właśnie krajobrazie zaczyna się od nowa gra o władze, z Janem Sobieszczukiem w roli głównej, będącym już teraz Burmistrzem Wrocławia.

Apokalipsa według Pana Jana została napisana lekkim i wartkim językiem. Nie ma tak ponuro - monumentalnie - przytłaczającego nastroju (że użyję takiego określenia) jak opowiadanie Ognie w ruinach. Akcję śledzimy razem z Panem Janem, jego doradcami, ale także ze zwykłymi żołnierzami, wykonującymi rozkazy i zadania w wielkiej grze o Polskę. W fabułę zostało powtykanych wiele odniesień do polskiej rzeczywistości ostatnich lat. Podane w wyjątkowym stylu autora, jednocześnie śmieszą, ale też skłaniają do refleksji i zastanowienia się nad Polską po przemianach 1989 roku. Szczególnie warty polecenia jest fragment z arcybiskupem, który postanawia wrócić na "dawne" włości w powojennym Wrocławiu. To książka o wielkiej polityce uprawianej na "naszym" polskim podwórku, o sile jednego człowieka w manipulowaniu ludźmi, o bezwzględności w dążeniu do władzy. Nawet jeśli ta władza będzie na zgliszczach. Z drugiej strony powieść czyta się lekko, nawet przyjemnie co jest dużą zaletą. Nie ma tu ponurego moralizatorstwa, naiwnej kowbojskości w akcji czy też użalania się nad głupotą tego świata. Robert J. Szmidt napisał ciekawą i zgrabną książkę, z konfliktem nuklearnym w tle widzianym z naszego polskiego podwórka. A to dzisiaj już nie jest wadą a wręcz wielką, naprawdę wielką zaleta.

Zaś Pana Jana, głównego bohatera tejże książki można by uznać za najbardziej niejednoznaczną postać w polskiej literaturze. Konrad Wallenrod - zdetronizowany!

I jeszcze jedna refleksja sama się nasuwa podczas czytania Apokalipsy według Pana Jana. I to dość niebezpieczna: który z obecnych polskich polityków mógłby "wskoczyć" w buty Pana Jana? Wskrzesiciela Rzeczpospolitej...

© 2004 Marek 'Sqounk' Rauchfleisch

< POSTKULTURA | << KSIĄŻKI I OPOWIADANIA