< POSTKULTURA | << GRY KOMPUTEROWE
Seria Tajne akta

Okładka gry 'Tajne akta: Tunguska' Tajne akta: Tunguska
Producent: Fusionsphere Systems
Wydawca: Deep Silver / Koch Media
Wydawca PL: Cenega S.A.
Platforma: PC
Rok produkcji: 2006
Data premiery - świat: 1 września 2006 (PC)
Data premiery - Polska: 25 października 2006 (PC)
Gatunek: przygodowe, point-and-click, detektywistyczne

W 1905 nad Syberią, w okolicach Tunguski doszło do dziwnej katastrofy. Wybuch nieznanego pochodzenia wyrwał ogromny krater oraz powalił wiele drzew. Jednak ekspedycje, które po jakimś czasie tam dotarły, nie znalazły jakichkolwiek śladów spalenizny czy takich, które sugerowały by jakieś normalne wyjaśnienie tego incydentu.

Katastrofa Tunguska nie stała się motywem wykorzystywanym często w popkulturze, w przeciwieństwie do Trójkąta Bermudzkiego lub Strefy 51. Aż w 2006 roku, gdy niemieckie studio Deep Silver wydało grę przygodową Tajne akta: Tunguska. Dwuwymiarowe, rysowane tła, postacie animowane w 3D, klasyczny system point   click do tego zagadki logiczne. Standard gdy chodzi o współczesne przygodówki. Ale to przecież nie wszystko, co każdy gracz dobrze wie. Musi być jeszcze to COŚ, co sprawi, że gra takiego typu (o dość liniowej fabule i ograniczonych możliwościach wpływu na otoczenie) wciągnie. No a Tajne akta: Tunguska to posiada.

Bohaterem a właściwie bohaterką gry, którą przyjdzie nam sterować jest młoda dziewczyna Nina Kalenkow - Rosjanka mieszkająca z ojcem w Niemczech. To postać, którą od początku gry możemy polubić, gdyż nie jest typem niuni ani też świadomą kobietą o ukształtowanej drodze rozwoju. Nina to normalna, pełna lekkiej autoironii osoba, która potrafi radzić sobie w życiu, a nie załamywać ręce i czekać na rycerza na białym koniu. Czas próby przychodzi, gdy w tajemniczych okolicznościach znika ojciec Niny, będący pracownikiem naukowym w muzeum archeologicznym.

Takie zawiązanie fabuły gry jest wstępem do dalszych wydarzeń, które stanowią największy walor tej gry, bowiem gracz zostaje wciągnięty w istny układ, sieć powiązań oraz trójkąt zależności, który tworzą rosyjskie służby specjalne i wojsko, tajemnicza sekta oraz omnipotentny biznesmen. Zaś w środku znalazł się zaginiony ojciec Niny, który jak się okazuje w przeszłości zajmował się badaniem rejonu tunguskiej katastrofy. Teraz to wszystko skupiło się na Ninie, obarczonej tajemnicami z przeszłości, w tym niejasnościami związanymi z wypadkiem, w którym zginęła jej matka. Kto za tym wszystkim stoi, komu można zaufać, w czyich rękach znajdzie się nasz los i czyją zostaniemy marionetką? Tak właśnie pędzi akcja Tajnych akt: Tunguski aż do finału, który lekko rozczarowuje. To już? To tak ma się to skończyć? No ale czemu nie - można by się zapytać.

Gra została zrobiona z wyjątkowo dużym smakiem, gdy chodzi o oprawę graficzną oraz muzyczną. Do tego naturalne dźwięki tła: las, ulica, dworzec kolejowy - wszystkie lokacje tętnią życiem, a zarazem zmniejszają ciężar i duszność fabuły gry. Zaznaczę, że duszność celowo zamierzoną, by urealnić jej świat.

Do tego oczywiście zagadki, które każda gra przygodowa musi mieć. A te są logiczne, choć wymagają od gracza pewnej wiedzy skojarzeniowo-matematycznej. Również typowe dla przygodówek zbieranie i łączenie rożnych elementów jest do ogarnięcia. Nie musimy latać myszka po całym ekranie by namierzyć aktywny element - do tego służy ikonka lupy, której uaktywnienie od razu pokaże nam wszystkie rzeczy, jakie możemy obejrzeć/dotknąć/zabrać. Zaś wszystkim zarządzamy za pomocą kursora przybierającego kształt komputerowej myszki, z odpowiednio podświetlonymi przyciskami - lewym i prawym, w zależności od tego czy możemy daną rzecz wziąć czy tylko obejrzeć.

Nie można mieć również zastrzeżeń co do jakości polskiego dubbingu. Głowni bohaterowie czyli Nina oraz współpracownik jej ojca - Max Gruber - brzmią wiarygodnie. Jedynie do czego można się przyczepić to dość ograniczona liczba lektorów dubbingujących inne postacie. Po paru przejściach gry z łatwością rozpoznamy, czyim głosem mówi dana postać z gry.

Co ważne, po jakimś czasie znów chce się zanurzyć w świat Tunguski, by razem z rezolutną Niną Kalenkow odnaleźć jej ojca, spotkać miłość życia oraz skopać tyłki złym. Oczywiście z iście kobiecą subtelnością.

PLUSY:
- Grafika, muzyka, dźwięki - miodzio!
- Sympatyczna postać głównej bohaterki gry.
- Mroczna i ciężka fabuła gry...
- ...którą rozjaśnia autoironia oraz dystans bohaterów gry.
- Przyjazny i nie wku... drażniący interfejs.
- Trudne, ale sensowne zagadki.
- Brak udziwnień w postaci wtrętów zręcznościowych.
- Tajemnica tu, tajemnica tam, nawet najbliższe osoby mogą zaskoczyć.

MINUSY:
- Emocje zwyżkują a to tak się kończy?
- Mała liczba lektorów dubbingujących poboczne postacie w grze.



Tajne akta: Puritas Cordis Tajne akta: Puritas Cordis
Producent: Animation Arts
Wydawca: Deep Silver / Koch Media
Wydawca PL: Cenega S.A.
Platforma: PC
Rok produkcji: 2008
Data premiery - świat: 29 sierpnia 2008 (PC)
Data premiery - Polska: 29 maja 2009 (PC)
Gatunek: przygodowe, point-and-click, detektywistyczne

Wszystko, co stanowiło o sile pierwszej części Tajnych akt, w drugiej odsłonie cyklu zostało położone. A zapowiadało się dobrze. Otóż świat nawiedzają różnej maści katastrofy naturalne, wojny domowe, kryzysy, krachy. Słowem, dzień jak co dzień. Do tego życie osobiste poznanych w pierwszej części gry również dotknęła mała "katastrofa".

Nina Kalenkow i Max Gruber nie są już razem. Kto zawinił? Charakterna (czasem) Nina czy wkurzający (również czasem) Max? Trafił pewnie swój na swego. A kto miesza na świecie? Być może sama natura ma już dość ludzi, choć nie wiadomo czemu teraz uaktywniła się tajemnicza organizacja Puritas Cordis, która nawołuje do zmian, nawrócenia się i takie tam religijne ple ple ple. W związku z tym w siedzibie ONZ w Nowym Jorku zwołano nadzwyczajne posiedzenie wszystkich przywódców świata, na które - jako ekspert - udał się ojciec Niny. Zaś nasza bohaterka udaje się na rejs statkiem z Niemiec na południe, by wyleczyć traumę rozstania z Maxem.

Iiii???

No właśnie - i nic! Zapowiadało się dobrze, ale to były tylko zapowiedzi. Gra zaczyna się tak, jak jakieś popłuczyny po śmiesznych teoriach Dana Browna. Nie, no aż tak źle to nie jest, ale wyłożenie wszystkich kart na stół, powiązanie tego wątkami religijnymi, niewprawne wplątanie w to Niny (oraz Maksa) sprawia, że wszystko opada... Do tego dołożone drugoplanowe postacie księdza oraz pani naukowiec, które raczej drażnią niż pomagają w rozgrywce. Jakby było mało, w pewnym etapie gry możemy sterować ową panią, która czuje miętę do Maxa, ale szybko ulatnia się z planu akcji. Ksiądz zresztą też się ulotni, ale niestety w bardziej dosadny sposób.

Gra jest nudna, akcja ciągnie się jak guma z kąpielówek Niny. Nie napędzają jej cierpkie, dosadne, czasem rozkosznie sympatycznie komentarze naszej bohaterki. Niestety tym razem wygłaszane angielskim głosem, gdyż polski wydawca nie popisał się jak w przypadku części pierwszej. Wydaje się, że twórcy gry postanowili dodać jeszcze więcej elementów pastiszu, by upodobnić ją do klimatów a'la James Bond czy Indiana Jones. Jednak całość wyszła jak drętwa parodia awanturniczych przygód tych dwóch ikon popkultury.

Jeśli chcemy zagrać w nie zobowiązującą przygodówkę na raz, to niestety Tajne akta: Puritas Cordis będzie grą idealną.

PLUSY:
- Nina wypiękniała, Max zmężniał - ale nadal dadzą się lubić.
- Klimatyczna grafika, dobra oprawa dźwiękowa.

MINUSY:
- Brak polskiego dubbingu.
- Nudna historia, jak w filmie sensacyjnym klasy C.
- Dodatkowi - czasem nawet grywalni - bohaterzy.
- Mało ciekawe miejsca, jakie przyjdzie nam odwiedzić.
- Zagadki na średnim poziomie.

© 2010 Marek 'Squonk' Rauchfleisch

< POSTKULTURA | << GRY KOMPUTEROWE