Tytuł: Metro 2033 - gra planszowa
Wydawnictwo: Ogry Games
Strona WWW: metro2033.com.pl

Dzięki wydawnictwu Ogry Games mieliśmy okazję przyjrzeć się ich debiutanckiemu dziełu w postaci gry planszowej Metro 2033. Premiera tego tytułu, utrzymanego w klimacie powszechnie znanego i lubianego uniwersum, miała miejsce 17 marca. W tym tekście przyjrzymy się zawartości pudełka i porównamy ją z angielskim odpowiednikiem.

Zacznijmy więc od pudła, które jako pierwsze rzuca się w oczy. Grafika na okładce nie uległa zmianie, poza oczywistym logiem polskiego dystrybutora. Spód pudełka to ukłon w stronę patronów medialnych, bowiem znajdziemy tam oprócz podstawowych informacji na temat gry m.in. logo Trzynastego Schronu. Wymiarowo nie ma zaskoczenia i opakowanie gry powinno spokojnie zmieścić się na półce, choć polska edycja wydaje się odrobinę szersza.

Największe zmiany czekają nas wewnątrz pudełka. W oryginale części mapy nie biorące udziału w rozgrywce nie były w żaden sposób maskowane. Co więcej, ciężko było je odróżnić od siebie ze względu na bladą kolorystykę. Polacy poszli po rozum do głowy i przygotowali specjalne nakładki na mapę, zakrywające nieaktywne obszary. Nakładki są wykonane ze sztywnej tektury, która dobrze przylega do planszy i nie ślizga się po niej. Ponadto obszary frakcji są zaznaczone wyraźniejszymi kolorami. Dzięki tym prostym usprawnieniom, gracze nie będą omyłkowo wkraczać na wyłączone z gry strefy.

Poza ulepszonym kontrastem, plansza wygląda identycznie jak w wersji angielskiej. Zajdziemy na niej plan metra, dwa tory do śledzenia siły armii i liczby punktów zwycięstwa, miejsca na karty oraz tabliczki informacyjne. Znawcy powieści Dmitrija Głuchowskiego mogą kręcić nosem, bowiem w odróżnieniu od książki, nazwy stacji w grze nie zostały przetłumaczone na język polski, lecz zapisane fonetycznie. Jedni uznają to za wadę, inni za zaletę. Tektura, z której wykonano planszę wydaje się być nawet grubsza niż w angielskim odpowiedniku, a jakością druku w niczym jej nie ustępuje. Myślę, że z łatwością przetrwa liczne rozgrywki w tunelach metra.

Kolejna istotna zmiana to zastąpienie bezosobowych, plastikowych figurek bohaterów (które lubiły się przewracać) tekturowymi wizerunkami postaci wczepianymi w plastikowe, przezroczyste podstawki. Każdy z bohaterów ma po dwie podobizny, więc autorzy pomyśleli o roztrzepanych graczach, którzy wszystko gubią. Awatary postaci są umieszczone na wytłoczce razem ze wszystkimi żetonami (surowców i znaczników danych frakcji). Zalecam ostrożność przy ich wyjmowaniu, łatwo naderwać tekturę (podobny mankament miały żetony w wersji angielskiej).

W pudełku znajdziemy także sporych rozmiarów instrukcję, której lektura powinna pomóc w zgłębieniu tajników gry. W jej przypadku nie widać różnic między wydaniami, poza oczywistym tłumaczeniem na nasz język.

Głównym "mięsem" w grze są oczywiście karty. Mamy 8 talii kart (6 kart frakcji, 6 kart bohaterów, 7 kart praw, 7 kart walki, 18 kart misji, 18 kart zagrożeń, 18 kart zagrożeń drugiego poziomu i 30 kart ekwipunku) wykonanych z niezłej jakości papieru. Ich wygląd nie różni się w zasadzie od poprzednika. Polskie wydawnictwo dorzuciło sześć nowych przedmiotów do ekwipunku (ten jest zdublowany, co daje 12 nowych kart). Nowy sprzęt na pewno urozmaici rozgrywkę i pozwoli nieco zbalansować postaci, bowiem kilka przedmiotów dedykowanych jest "słabszym" bohaterom.

Polskie wydanie gry planszowej Metro 2033 to bez wątpienia gratka dla miłośników postapokaliptycznego świata wykreowanego przez Dmitrija Głuchowskiego. Wydawnictwo Ogry nie ograniczyło się tylko do przetłumaczenia oryginalnej wersji, ale też wprowadziło bardzo przydatne usprawnienia, dzięki czemu polska edycja gry zyskała na atrakcyjności. Biorąc pod uwagę jakość wykonania gry, cena egzemplarza na poziomie 159 zł nie wydaje się wygórowana, dlatego śmiało możemy polecić tę grę.

© 2015 Łukasz 'Uqahs' Mazur