< POSTKULTURA | << FILMY
Miasto 44

Miasto 44 Miasto 44
Produkcja: Polska 2014
Reżyseria: Jan Komasa
Scenariusz: Jan Komasa
Obsada: Józef Pawłowski, Zofia Wichłacz, Anna Próchniak, Antoni Królikowski, Tomasz Schuchardt, Michał Żurawski i inni
Muzyka: Antoni Łazarkiewicz
Zdjęcia: Marian Prokop
Czas: 130 min.

Miasto 44 to chyba najgłośniejsza polska premiera filmowa tego roku. Jan Komasa, twórca świetnej skądinąd Sali samobójców, podobno przygotowywał się do realizacji swojego drugiego pełnego metrażu przez osiem lat. Efekt miał "zrewolucjonizować" postrzeganie Powstania Warszawskiego. Bomba jednym słowem - w założeniu. No i wybuchła, pytanie tylko: z jaką mocą?

Cóż, film Komasy niczego nie zrewolucjonizował, on sam zaś - przekombinował. Oglądając Miasto 44 odniosłem wrażenie, że reżyser wynotował sobie wszystkie wizualne fajerwerki, jakie chciałby wykorzystać w filmie i po prostu kolejno je odhaczał. Fakt, niektóre rozwiązania realizacyjne są imponujące. Kilka pomysłów jest jednak mocno wątpliwych (np. wykorzystanie utworu Niemena... swoją drogą, czekałem tylko na jakiś kawałek disco polo, zasilający ścieżkę dźwiękową - poza tym było chyba wszystko), większość wydaje się zbędna (a przynajmniej niekonieczna), a wszystkie mają być po prostu ładne i robić wrażenie.

No i robią. Jednak nie muszę chyba przy tym dodawać, że takie zabiegi odbijają się na jakości opowiadanej historii. Fabuła nie angażuje, jest niewyrazista, lejąca, niepoukładana. Gdyby chociaż popisali się - w dużej mierze debiutujący - odtwórcy... Niestety, trójkątowi wiodących postaci (Stefan-Biedronka-Kama) brak solidnego fundamentu, ich motywacje zaś są jak dla mnie zbyt mętne, a chwilami wręcz banalne. Praca aktorów też nie powala. Pawłowski bez przerwy robi szklane oczy i w końcu zaczyna być mdły, Wichłacz miewa momenty, lecz z pewnością nie na nagrodę w Gdyni, a najciekawsza z tego tria, Próchniak, ma... najmniej do zagrania. Znacznie lepiej prezentuje się zróżnicowany i dobrze dobrany drugi plan.

Zatem - przerost formy nad treścią? Trochę tak. Dlatego odbieram Miasto 44 w kategoriach rozczarowania, zwłaszcza w kontekście wspomnianej, dopieszczonej wizualnie, ale niepozbawionej wyrazu "Sali samobójców". Dostrzegam w tym winę samego Komasy, który, jak się zdaje, tak bardzo skupił się na wymuskaniu technicznych aspektów filmu, że zbyt pobłażliwie potraktował jego pozostałe elementy. A przecież mógł to być obraz doskonały - weźmy choćby dynamicznie nakręcone sceny walk w zrujnowanej Warszawie. Takich ujęć i tempa akcji nie powstydziłby się sam Spielberg. A tak jest efektownie, ale mało treściwie. To taka fajowa lekcja historii i wojenny film dla dzisiejszych nastolatków. Czy to plus? Mam wątpliwość. Wojna nie jest fajowa.

Moja ocena: 5,5/10

© 2014 Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << FILMY