< POSTKULTURA | << FILMY
Mgła (The Mist)
Mgła

Mgła (The Mist)
Produkcja: USA 2007
Reżyseria: Frank Darabont
Scenariusz: Frank Darabont
Producent: Frank Darabont, Liz Glotzer
Obsada: Thomas Jane, Marcia Gay Harden, William Sadler, Laurie Holden, Toby Jones
Zdjęcia: Ronn Schmidt
Muzyka: Mark Isham
Czas: 127 min

Mgła to ekranizacja powieści Sthepena Kinga o tym samym w tytule. Małe miasteczko w stanie Main nawiedza niezwykle silna nawałnica, która uszkadza wiele domów. Nazajutrz po niej większość mieszkańców udaje się do pobliskiego supermarketu, by zakupić potrzebne do naprawienia szkód rzeczy. Niespodziewanie nadchodzi bardzo gęsta mgła, w której czają się nieznane stworzenia. Ludzie w sklepie szybko zdając sobie sprawę, że wyjście na zewnątrz oznacza śmierć - zostają uwięzieni.

Film w dużej mierze koncentruje się na socjologicznym aspekcie opisanej powyżej sytuacji, chociaż ludzie zdają sobie sprawę, że żeby przetrwać muszą współpracować ze sobą, to strach i panika bieżę nad nimi górę, a takie silne emocje muszą się na coś ukierunkować, gdzieś znaleźć ujście. Dochodzi do podziału na tych, którzy patrzą pragmatycznie i racjonalnie na sytuację (trzeba się ufortyfikować, trzeba zdobyć niezbędne zapasy) i na tych, którzy nie umiejąc poradzić sobie z rozwojem wypadków i zaczynają szukać winnych, kozłów ofiarnych. Co więcej dochodzą do wniosku, że mają do czynienia z wolą bożą, karą za grzechy - duże brawa w tym aspekcie dla aktorki Marcia Gay Harden, która stworzyła postać , którą szczerze można nienawidzić. Mgła w dużym stopniu pokazuje jak wielce nie różnimy się od naszych przodków żyjących przed wiekami, jak niewiele nam potrzeba by uwierzyć, że Bóg oczekuje od nas składania ofiar - rozwój cywilizacji wcale tak bardzo nas nie zmienił.

Mgła jako horror różni się od większości ostatnich produkcji tego gatunku. Nie ma w niej bezsensownej jatki, która jest wyznacznikiem fajność takiego typu filmów (zaczęło się to kilka lat temu takimi dziełami jak Hostel, gdzie cała ekscytacja widowni polegała na tym, że ktoś komuś wyjmuje oko z oczodołu). Na uwagą zasługuje również zakończenie, które nie dość, że zadziwia, to zmusza do refleksji nad decyzjami podejmowanymi przez bohaterów, czasami najbardziej oczywiste i racjonalne wybory są jednocześnie najgorszymi.

Podsumowując, mamy do czynienia z trochę innym filmem niż większość nurtu ówczesnego kina, co jednak nie oznacza, że pozbawionym Hollywoodu czy różnych mniej lub bardziej idiotycznych elementów - są one obecne ale nie w takim natężeniu jakie jest nam ostatnio przez kinematografię serwowane. Jedyną większą wadą tego filmu jest pewne wrażenie jakie pozostawia. Ja po jego oglądnięciu poczułem się trochę nijak, tak jakby czegoś tej produkcji brakowało - jakiegoś szlifu. Nie mniej jednak jest to dobry film i wart obejrzenia.

© 2009 Zrecenzował Filip 'Holden' Bożejowski

< POSTKULTURA | << FILMY