< POSTKULTURA | << FILMY
Metropia
Metropia

Metropia (Metropia)
Produkcja: Dania, Norwegia, Szwecja 2009
Reżyseria: Tarik Saleh
Scenariusz: Stig Larsson, Tarik Saleh, Fredrik Edin
Obsada: Vincent Gallo (głos, Roger), Juliette Lewis (głos, Nina), Sofia Helin (głos, Anna) i inni
Animacja: Christian Ryltenius, Isak Gjertsen
Muzyka: Krister Linder
Czas: 86 min.

Komputerowo animowany film "Metropia" wzbudził we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony mamy do czynienia ze znakomicie zrealizowaną animacją, traktującą o świecie po katastrofie ekonomicznej, z niezłym ogólnym pomysłem na całość. Drugą stroną medalu jest dość sztampowe przedstawienie postapokaliptycznej Europy, film jest przez połowę czasu trwania przeraźliwie nudny, a przesłanie wydaje się mocno pretensjonalne. Tak czy siak chciałbym podzielić się kilkoma refleksjami, jakie naszły mnie po obejrzeniu "Metropii".

Jest rok 2024. Koniec tysiąclecia był końcem wielu dziedzin życia. Bogactwa naturalne wyczerpały się, a na giełdzie zapanował krach. Kryzys dotknął wszystkich ludzi bez wyjątku. Grupa Trexx połączyła wszystkie europejskie koleje podziemne w jeden wielki system zwany Metrem, który stał się jedynym słusznym środkiem transportu. W tym szaro-burym, koszmarnym świecie przyszło żyć Rogerowi. Mechaniczna praca, stagnacja w życiu osobistym, wreszcie - głosy, które znikąd pojawiają mu się w głowie, niemal doprowadzają go do emocjonalnej zapaści. Potajemnie podkochuje się w dziewczynie z reklamy szamponu do włosów. Któregoś dnia zauważa ją w Metrze. Od tego momentu jego życie nagle nabiera tempa, ale zdaje sobie sprawę, że czyha na niego niebezpieczeństwo.

Reżyser filmu, Szwed Tarik Saleh, przedstawił ciekawą wizję Europy po zagładzie. "Metropia" to tzw. dystopia - przerażające, ale prawdopodobne wyobrażenie przyszłej egzystencji człowieka. Wobec wszelkiego rodzaju kryzysów, które dotknęły w ostatnich latach wiele krajów świata, obraz apokalipsy przedstawiony przez Saleha wydaje się być trafny. Mimo to świat po zagładzie w "Metropii" nie jest ani trochę oryginalny. Być może mroczniejszy niż ten choćby z "Księgi ocalenia" czy "Terminatora: Ocalenie", ale postapokaliptycznie szablonowy. Wybija się tu koncepcja ogólnoeuropejskiego metra, w którym z Francji do Rosji dostać się można w trzy kwadranse, ale to chyba trochę za mało.

Główny bohater filmu, Roger, to tzw. everyman - szary człowiek, przeciętniak. Nie wzbudza on jednak sympatii u widza, gdyż biernie oddaje się codziennej, monotonnej egzystencji. Nie robi prawie nic, by choć trochę poprawić banalny i nudny żywot. Dość pasywnie zachowuje się nawet wtedy, gdy spotyka na swojej drodze platoniczną miłość z filmu reklamowego. Być może taki był zamysł autora "Metropii", ale nijakość głównego bohatera obniża aż za bardzo komfort oglądania. To, co warte jest pochwały, to dubbing i znakomite dobranie głosów postaci.

Saleh mocno upraszcza wykreowany świat. Wyraźnie jest on podzielony między tych złych (korporacje, władza) i tych dobrych (obywatele oraz buntownicy). Ciekawym, choć na dłuższą metę osobliwym pomysłem, jest szampon do włosów, będący nowoczesnym narzędziem szpiegowskim. Jeśli odrzucić stereotypy, którymi reżyser posługuje się w nadmiarze, mamy do czynienia jedynie z konwencjonalną opowiastką z gatunku "my kontra oni". A szkoda.

To, co w filmie ujmuje najbardziej, to niesamowita plastyczność animacji. Surrealistyczne przedstawienie postaci z nieproporcjonalnie wielkimi głowami jest mocne w wyrazie i ma swój konkretny cel. Bohaterowie spacerują po metrze, oglądają telewizję, pracują - ale bez śladu emocji. Jakby apokalipsa udusiła w swych popiołach wszelkie uczucia, tworząc z ludzi chodzące fantomy, cienie. Technicznie film stoi na wysokim poziomie, co potwierdzają także dwie prestiżowe nagrody z festiwalu w Wenecji z 2009 roku.

"Metropia" nie powaliła mnie. Jest to film pełen kontrastów: konsekwentny, ale nużący; technicznie solidny, ale fabularnie miałki. Znalazł się pomysł i wykonanie, ale zabrakło artystycznego muśnięcia - może bardziej doświadczonego reżysera? Tarik Saleh ma potencjał, ale musi jeszcze popracować. Na razie jest przeciętnie.

Moja ocena: 6/10

© 2010 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << FILMY