< POSTKULTURA | << FILMY
Igrzyska śmierci: Kosogłos cz.2

Igrzyska śmierci: Kosogłos cz.2
Igrzyska śmierci: Kosogłos cz.2 (The Hunger Games: Mockingjay Part 2)
Produkcja: USA 2015
Reżyseria: Francis Lawrence
Scenariusz: Danny Strong, Peter Craig
Obsada: Jennifer Lawrence, Josh Hutcherson, Liam Hemsworth, Woody Harrelson, Donald Sutherland, Julianne Moore, Philip Seymour Hoffman i inni
Muzyka: James Newton Howard
Zdjęcia: Jo Willems
Czas: 145 min.

Kolejna wielka filmowa saga oparta na przebojowej książkowej serii dobiegła końca. Kolejny raz ostatni tom literackiego cyklu został zekranizowany w dwóch częściach. Kolejny raz nie wyszło mu to na dobre. Druga część Kosogłosa, ostatniej odsłony Igrzysk śmierci, trochę rozczarowuje.

Przebywająca w Dystrykcie 13 Katniss Everdeen szykuje się do ostatecznego rozrachunku z demonicznym prezydentem Snowem. Przede wszystkim duchowo, gdyż władze podziemnego kompleksu skutecznie ograniczają jej bojowe zapędy. Katniss skupić się ma przede wszystkim na zachęcaniu do walki, nie uczestnictwie w niej. Sfrustrowanej dziewczynie ciężko poradzić sobie z takim biegiem wydarzeń. Na domiar złego brakuje jej oparcia w Peecie, któremu Kapitol dokonał prania mózgu.

Powyższy synopsis skonstruowałem nie bez kozery. Tak bowiem wygląda większa część filmu - obserwujemy marazm w najczystszej postaci. Akcja niemal zerowa, za to gadają, rozmawiają, monologizują, zastanawiają się, konfrontują słownie... by nie określić tego dobitniej słowem na literę "p". I tak praktycznie przez całą pierwszą połowę filmu. Dlaczego? Domyślam się.

Wszystko z powodu... znakomitej ekranizacji pierwszej części Igrzysk. Z wszystkich jej elementów przebijała ambicja stworzenia kina wartościowego, aspirującego wyżej niż do miana młodzieżowego blockbustera. Udało się tam, po części także we W pierścieniu ognia. Trzecia część, choć niezła, już nieco rozczarowywała. Podobnie jest z czwartą. Część druga Kosogłosa trzyma mocny poziom całej serii, ale trochę tonie w swoich ambicjach. Próba połączenia obrazu domyślnie skierowanego do mniej dojrzałego widza z kinem nader dojrzałym (antywojennym? rozliczeniowym? antysystemowym?) zaowocowała filmem przegadanym i mało widowiskowym. Tym samym, jak na finał wielkiej sagi, niezgodnym z oczekiwaniami.

Z jednej strony jest to zniechęcające, z drugiej - nie sposób nie docenić odwagi twórców filmu. Niemniej mogło być znacznie ciekawiej, bo gdy na ekranie zaczyna się coś dziać, wówczas jest świetnie. Reżyserowi nie brakuje wyobraźni w inscenizacji scen i ich efektownego ujęcia w obiektywie. Najbardziej brakuje pojedynczych przebitek, które wniosłyby trochę więcej urozmaicenia - choćby ujęć ludzi, dla których Katniss występuje w materiałach propagandowych. Jest o nich mowa bez przerwy, a nie wiemy, czy w ogóle ktoś je ogląda. Te drobne mankamenty sumują się niestety, nie rozpływają się.

Bynajmniej nie jest to film nieudany. O jego klasie świadczą przede wszystkim kreacje aktorskie z Jennifer Lawrence na czele. Mimo swojego młodego wieku to aktorka już w pełni ukształtowana, klasowa i pewna. Wystarczy wspomnieć jej grę w scenie z przyłożonym do głowy pistoletem. Wielki szacunek także dla scenarzystów i speców od efektów specjalnych za godne potraktowanie P.S. Hoffmana, którego postać nie epatuje z ekranu sztucznym wygenerowaniem.

Igrzyska śmierci: Kosogłos. Część 2 uważam za film nie najgorszy, ale w kontekście całej serii najsłabszy. Niemniej warty obejrzenia. Bo i cała saga na to zasługuje, będąc z wszystkich tego typu wydanych w ostatnich latach po prostu najlepszą.

Moja ocena: 5,5/10


Tweet

© 2015 Zrecenzował Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << FILMY