< POSTKULTURA | << FILMY
Cloverfield Lane 10

Plakat z filmu 'Cloverfield Lane 10' Cloverfield Lane 10 (10 Cloverfield Lane)
Produkcja: USA 2016
Reżyseria: Dan Trachtenberg
Scenariusz: Matthew Stuecken, Josh Campbell, Damien Chazelle
Obsada: Mary Elizabeth Winstead, John Goodman, John Gallagher Jr. i inni
Muzyka: Bear McCreary
Zdjęcia: Jeff Cutter
Czas: 115 min.

Na pierwszy rzut oka Cloverfield Lane 10 posiada wszystko, by filmowo zadowolić miłośnika klimatów postapo. Mamy w nim do czynienia i z podziemnym schronem, i z atakiem na szeroką skalę, i z teoriami spiskowymi, i dawką szaleństwa. I mógłbym nawet nazwać ten film w pełni udanym, gdyby nie jeden szkopuł.

Ale po kolei. Michelle ulega wypadkowi samochodowemu. Budzi się unieruchomiona w ciasnej, obskurnej piwnicy. Szybko dowiaduje się od niejakiego Howarda, iż w chwili, gdy leżała nieprzytomna z trudnego do zidentyfikowania powodu nastąpił atak z wykorzystaniem broni masowego rażenia. Howard - wedle własnych słów - udzielił jej pomocy i podwójnie uratował przed śmiercią. Michelle nie ma jednak nic ponad jego słowa, mężczyzna nie sprawia zaś szczególnie zachęcającego wrażenia. Postanawia dowiedzieć się więcej na własną ręką, chcąc nie chcąc, będąc przy tym całkowicie zależną od Howarda.

I tak przez większość filmu jest wcale nieźle. Dan Trachtenberg umiejętnie stopniuje napięcie, dobrze prowadzi i akcję, i aktorów. Mimo stale zamkniętej, przez większość czasu wciąż tej samej przestrzeni trudno się przy jego filmie nudzić. Jest ciasno, opresyjnie, klimatycznie. Jak na pełnometrażowy debiut to naprawdę przyzwoite kino. Do tego nieźle napisane i dobrze zagrane - John Goodman jest kongenialny w roli apodyktycznego eks-wojskowego. Uosabia on, nawet jeśli małą, to z pewnością dostrzegalną część obecnego, nie tylko amerykańskiego społeczeństwa. Wszystkie składniki filmu współgrają ze sobą w sposób zgrabny i po prostu dobrze się Cloverfield Lane 10 ogląda.

Aż do finałowego zwrotu akcji. Twist ten bowiem niweczy w moich oczach całą dotychczasową robotę wszystkich twórców filmu. Niemal wypowiada się wtedy na głos wespół z Michelle: Bez jaj!. Oczywiście nie zdradzę, czym "zaskakują" nas scenarzyści. Piszę "zaskakują", ponieważ i taki wątek przewija się w rozmowach bohaterów. Jednakowoż takie a nie inne rozwiązanie akcji jest... no cóż - bez klasy. Za to charakterystyczne dla J.J. Abramsa, który sprawował artystyczna pieczę nad filmem. Mnie zakończenie nie przekonało. Szkoda.

Niemniej uważam Cloverfield Lane 10 za film co najmniej godny uwagi. Przez większość czasu to kawał porządnego thrillera. Autorzy zostawili sobie do tego otwartą furtkę do kontynuacji - nawet jeśli nie bezpośredniej, to franczyzowej. Warto zweryfikować osobiście.

Moja ocena: 6/10

© 2016 Michał 'Veron' Tusz

< POSTKULTURA | << FILMY