< PUBLICYSTYKA | << FELIETONY
Współcześni niewolnicy

Współcześni niewolnicy - ilustracja

Co jest bardziej postapokaliptyczne niż banda uzbrojonych w obrzyny gości w skórzanych gaciach i irokezach na łbach, prowadzących grupkę wychudzonych kobiet, dzieci i starców zakutych w łańcuchy? Bo pewnie niewiele innych klisz, trafniej opisze nam postapokalipsę.

Jednak, jak pewnie zauważyliście po tytule, nie będzie to tekst o niewolnictwie w kulturze postapokalipsy. Nie będzie to także tekst o ponad 30 milionach ludzi żyjących dzisiaj w obozach pracy, burdelach czy ogrodzonych śmietniskach. Te po zwiedzeniu, przedstawią Wam obraz niewolnika, którego żaden ze scenarzystów Fallouta nie potrafiłby przedstawić. Będzie o ludziach, których mijacie codziennie na ulicy. Ludziach, którymi sami często jesteśmy.

Lecz zanim rozwinę kontrowersyjną myśl, chciałbym żebyśmy zastanowili się kim jest niewolnik.

Według Wikipedii: Niewolnictwo – zjawisko społeczne, którego istotą jest stosunek zależności, polegający na tym, iż pewna grupa ludzi (niewolnicy) stanowi przedmiot własności innych osób, grup ludzi (rodzina, plemię itd.) lub instytucji (państwo, świątynia itp.), mogących nimi swobodnie rozporządzać. Według Słownika Języka Polskiego: Niewolnik to osoba, która pozostaje w całkowitej zależności i władzy swego właściciela.

Definicję niewolnictwa mamy za sobą, i myślę, że jest ona jasna dla każdego. Chciałbym więc teraz opowiedzieć Wam pewne historie.

Pierwsza.

Młody chłopak, dziewczyna. Małżeństwo, związek. On, fizol jakich wielu, ona – studiująca jakiś mądry kierunek. Dwie kreski i płacz. Ona krzyczy, że nie wychowa dziecka w kawalerce/mieszkaniu z rodzicami. On, że ich nie stać, że haruje jak wół. Tydzień później, pogodzeni siedzą przed miłym panem w miłym lokalu. Na plakatach, piękna pani uśmiecha się do nich z górą banknotów w rękach. Wszędzie piękne słowa: „Po co czekać”, „Spełnij marzenia za 0%”. Miły pan w krawacie radzi aby wzięli więcej, to starczy na samochód. Może na jakieś wakacje, przecież państwo na to zasługują, a już na pewno dziecko. Składają podpis.

A może inna sytuacja?

Mężczyzna w średnim wieku, który całe życie nie spełnił żadnego swojego marzenia. Pisklęta wyfrunęły z gniazda, a żona już nie ta sama co kiedyś. Myśli: „Teraz albo nigdy. Teraz ludzie mnie zapamiętają.” Zawsze uwielbiał pisać i pisał dobrze, ale nie było kiedy i nie było za co. Teraz będzie. Znów ten piękny lokal, znów piękna pani z plakatu patrzy na niego jak kiedyś żona, a w dłoni trzyma piękny plik banknotów. Miła pani w krawacie radzi: „No wie pan, może i tyle starczy na książkę, ale teraz trzeba się promować, a to kosztuje, musi pan zapewnić reklamę, a może i starczy na jakieś piękne odmładzające wakacje dla pana i żony?” Mężczyzna z uśmiechem podpisuje papierek.

Wrócimy na chwilę do pierwszej sytuacji.

Pięć Lat później. Ich mały aniołek chodzi już do przedszkola. Ale aniołek nie widzi taty. Czasem tylko zobaczy, jak ten wraca nad ranem. Czasem tylko usłyszy, jak się kłóci z mamą. Słyszy, lecz nie widzi, ani mamy, ani taty. Bo jemu tak naprawdę on pokaże się tylko w tablecie. Pogada chwilkę i zaraz ucieknie. Przez większość dnia widzi zaś tylko babcię. Babcia mówi, że za kilka lat mama wróci. Bo musi pracować. Żeby taty nie denerwować, bo musi odpocząć po pracy. Ale aniołek nie rozumie. Na co tyle muszą pracować? Skoro mama i tata koleżanki Oli są w domu, a ona ma lepsze zabawki?

Ojciec, codziennie po dwanaście godzin w pracy. W sobotę się schleje, do poniedziałku otrzeźwieje. Wbrew pozorom nie taki zły ojciec. Bo pracuje tyle godzin, żeby dziecko miało gdzie mieszkać. Pije, bo wie, że pracować będzie jeszcze musiał trzydzieści lat. Wszystko co posiada, nie jest w całości jego. Samochód w ¼, mieszkanie w ¼. I jeśli pracować przestanie, to zabiorą wszystko. Dziecko też zabiorą, jeśli sam nie odda.

Mama siedzi w Anglii. Rano sprząta knajpy, po południu sprząta domy, wieczorem sprząta biura. Siedzi już trzeci rok. Dziecka nie pamięta, ale pamiętać nie chce. Bo za bardzo boli. Zadzwoni więc tylko na święta. Wbrew pozorom to nie taka zła matka. Miała pojechać tylko na pół roku. Ale potem rata wzrosła. Przyszedł pan i zabrał telewizor. Malutka się rozpłakała, więc mama została i zaczęła sprzątać też wieczorem.

A co u naszego pisarza?

Po trzech latach odeszła żona, on po pięciu odebrał sobie życie. A teraz ich pisklęta plują mu w grób. Ale od początku. Książka na początku sprzedawała się nieźle, żona przypominała tą, którą była dawniej. Jednak książkę szybko ściągnięto z półek, a jej druga część nie dostała się nawet do księgarni. Sprzedała się w 200 egzemplarzach. Żona przyzwyczajona do wypadów do SPA, zaczęła mu wiercić dziurę w brzuchu. Duma naszego mężczyzny także ucierpiała, bo jak to możliwe że jego dzieło sprzedano tylko 200 egzemplarzy? Więc znów miły pan w banku i znów piękna pani z plakatu. I piękny wyćwiczony do autografów podpis. Tym razem jednak pisarz chciał więcej.

Trzeciej części nie napisał nigdy, pieniądze odeszły z żoną i jej kochankiem. Przez dwa lata wyprzedawał co miał i pił. Kiedy w mieszkaniu już nic nie zostało, to postanowił również je sprzedać, zostawiając "miłą" niespodziankę dla nowego właściciela. Podobno ten także siedział w wspominanym już miłym lokalu. Niespodzianka w sam raz na Święta. Wisząca, tylko nie bombka, a człowiek. Dzieci przed pogrzebem, przepychają się między sobą: „Ty tacie nie pomogłaś, wzięłaś stronę mamy”, „Ty nigdy go nie kochałeś”. Tu i ówdzie słychać krzyki. Wchodzi miły pan w krawacie i ogłasza zawartość pięknego papierka. Pokazuje piękny wyćwiczony podpis. Na pogrzebie bliscy nie sypali ziemi. Zamiast tego ślinę i przekleństwa.

Ludzie z tych historii to niewolnicy banków. Prawdziwi niewolnicy lepszego życia.

Nasi współcześni niewolnicy pracują na lepsze życie, które nigdy nie nadchodzi. Tyrają bardziej niż ktokolwiek wcześniej. Muszą pracować, żeby go nie stracić. Nic nie należy do nich: mieszkania, telewizory, samochody i komórki. Wszystko jest kupione przez kogoś innego, a oni pracują. W nagrodę zaś mogą z tego korzystać. A kiedy przestaną pracować, bo nie będą już mogli, wtedy stracą wszystko. Ich życie, zamyka się sensie posiadania tego wszystkiego. Skończy się. Przyjdzie pan z teczką, zabierze wszystko, a ciało zostanie. Po nie przyjdą w rękawicach, bo ludzie brzydzą się dotykać niewolników.

© 2017 Kacper 'Rodrrik' Kandora

< PUBLICYSTYKA | << FELIETONY