Forumowicze!
Kiedy pierwszy raz przeszedłem Fallouta nie zagłębiałem się w żadne Biblie Fallouta itd.
Otóż bez wiedzy z Biblii Fallouta decyzja Opiekuna była tak czy owak dramatyczna i wymagająca również wiele odwagi. Pomimo tego, że główny bohater został wyrzucony, mnie stały łzy w oczach, w jakiś sposób rozumiałem, dlaczego tak się stało.
Czytając Biblię Fallouta i dowiadując się, że 13 schron miał nie wypuszczać nikogo przez tam 200 chyba lat, no to ogólnie wszystko wydało mi się idiotyczne. Nie, bo nie i ch*j, bo jego poprzednik mu powiedział, że tak ma być. Jakoś.. jakoś to wszystko straciło swój dramatyzm. Opiekun był bezmózgim kretynem. Swoją drogą, nasz bohater mógł go rozwalić i spróbować się jakoś skontaktować ze schronem, no chyba, że była jakaś Starszyzna, która uniemożliwiłaby to...
Tak czy owak, cała ta dopisana historia o projekcie w Schronie nr 13 jakby w moim oczach zatraciła dramatyzm. Oczywiście, nadal jestem zły, że nasz bohater zostaje wygnany, ale to nie jest to samo.
Mam pytanie dlatego, czy mieliście podobne odczucia? Czy rozumiecie, o co mi chodzi?