Coś tutaj jest chyba niezrozumiane. Jeśli ktoś uważa, że lepiej byłoby dla świata żeby umarł, TO TAK UWAŻA. Potwierdzając jego przekonania, sprawiamy że utwierdza się w tym przekonaniu i JESZCZE BARDZIEJ CHCE SIĘ ZABIĆ.
Zgoda, ale znam przypadki [forma mnoga] w których coś takiego zadziałało inaczej, jak często coś takiego się dzieje- nie mam pojęcia.
Oprócz tego, nie chodziło mi tutaj o powiedzenie 'może faktycznie się zabij' i wyprowadzenie zdziwionego pacjenta z gabinetu. A o impuls po którym przecież nastąpiło by wytłumaczenie/dyskusja dalszy ciąg terapii.
Czyli sugerujesz, że osoba, która od kilku miesięcy ma myśli samobójcze nigdy w życiu nie zastanowiła się nad tym dlaczego tak jest?
Tak.
Nie mam doświadczenia teoretycznego. Tylko praktyczne, więc mówię to jako cywil i wydaje mi się iż faktycznie tak jest.
Człowiek myśli o tym że chce umrzeć, i nie szuka w tym jakiegoś głębszego sensu. Po prostu, dla mnie w depresji człowiek chce umrzeć z nienawiści do samego siebie. Nie myśli o konsekwencjach, nie patrzy na to z boku. Nie z powodu egoizmu, a po prostu. No nie wiem 'odsuwania' tego przez jego 'podświadomość'. Wydaje mi się że kiedy zwalamy powód chęci śmierci na innych, nie jest to już depresją. 'Ludzie mnie nie doceniają, jestem zbyt wrażliwy na ten świat' to raczej jakieś zaburzenia osobowości. Człowiek żyje więc w swoim kokonie i raczej sam nie pomyśli o tym co zrobi swoim bliskim itd. samobójstwem. Znam natomiast przypadek gdzie osoba która usłyszała od kogoś w twarz jak wielkim egoistą jest jeśli myśli tylko o tym że chce umrzeć nie zwracając uwagi na innych, odłożyła swoje samobójstwo na inny termin, planując je tak aby nikt nie poniósł z tego powodu kosztów związanych np. z pogrzebem. I dzięki temu żyje, bo musiała odłożyć to na później, a w tym czasie terapia zaczęła przynosić skutki. Osoba ta sama stwierdziła że gdyby nie te wygarnięcie w twarz, zabiła by się o wiele wcześniej.
Nie twierdzę tutaj że osoba która to powiedziała, zrobiła coś dobrego. Twierdzę tutaj tylko że metoda z "kocykiem i kakałkiem" oraz obchodzenia się jak z jajkiem, w depresji nie przyniesie żadnych rezultatów.
gdyby cel w psychiatrii uświęcał środki, to robilibyśmy dużo rzeczy, których zachodnie społeczeństwo nie do końca potrafi zaakceptować.
Czyli?
Bo z jednej strony bardzo szanuję radykalne metody pomocy, z drugiej jednak, bardzo niepokoi mnie długofalowe działanie leków, i 'grzebanie w mózgu'. Nie bardzo rozumiem o czym mówisz, a mnie to ciekawi.
Po co ci terapia śmiechem, skoro masz jogę śmiechu
Mój boże.
A ja szanowałem TEDex..
Modne to są ajfony.
No, w połączeniu z depresją.
Obczaj sobie to
https://www.amazon.co.uk/crying-woman-depression-heartbreak-Phone/dp/B01APGLOU8
https://res.cloudinary.com/teepublic/image/private/s--iztfQS8r--/c_crop,x_10,y_10/c_fit,w_482/c_crop,g_north_west,h_1100,w_554,x_-36,y_-415/l_upload:v1452885561:production:blanks:gawvl5gka1pqwssxidw5/fl_layer_apply,g_north_west,x_-397,y_-492/b_rgb:293fba/c_limit,f_jpg,h_630,q_90,w_630/v1501857287/production/designs/1791875_1.jpg
https://www.redbubble.com/people/nitohri/works/23151152-my-memes-are-ironic-my-depression-is-chronic?p=iphone-case
https://pl.pinterest.com/pin/432978951659898974/
Generalnie jak ktoś twierdzi, że jest chory psychicznie, to raczej jest, tylko niekoniecznie na to, co sobie zdiagnozował - choćby maskowanie zaburzeń osobowości depresją.
Ogólnie się zgadzam, ale sam przyznasz że te schorzenia wymagają zupełnie innego podejścia. I zupełnie innego leczenia. Jednak wydaje mi się że nie jest tak w każdym wypadku, nie jestem fanem twierdzenia że 'każdy jest na coś chory'.
Jeśli uważasz, że dzisiaj choroby psychiczne są modne, cofnij się do połowy XIX wieku, wtedy to dopiero był szał.
Nie podpuszczaj z tym cofaniem bo wrócimy do poprzedniego tematu
Niezbyt rozumiem o co miałoby chodzić... Że idziesz sobie na podwórko, a tam koledzy śmieją się z ciebie,
Dokładnie. Koledzy śmieją się z ciebie bo wychodzisz na podwórko.
Rozumiem odniesienie do sprawczości internetu w patogenezie anoreksji, chociaż nie znam się na tym na tyle żeby się do tego jakoś odnieść
To się poznaj. Nie mówię tego złośliwie, ale jeśli nie chcesz rzucić swojej roboty w cholerę, to myślę że może to być bardzo pomocne. Ilość blogów, głównie obrazkowych, chatów, aplikacji, stron i forów dla osób z 'depresją' jest porównywalna do ilości tego typu stron z anoreksją. Robiłeś te twoje historyjki, całkiem dobry sposób na przedstawienie argumetnu, to skopiuje.
Załóżmy że jakaś 20 paro letnia dziewczyna rozstaje się z chłopakiem, przeżywa to oczywiście na swój, normalny i zdrowy sposób. Niestety, jej przyjaciółka nie grzeszy inteligencją. Dzięki filmom takim jak te które podesłałem, stwierdziła że jej przyjaciółka ma na pewno depresję. Podsyła jej więc jeden z tysiąca para-psychologicznych testów jakich gro jest w internecie
https://samequizy.pl/czy-masz-depresje-11/ . Wynik jest oczywiście w stylu 'Tak, masz ciężką depresję'. Mamy 21 wiek więc nasza protagonistka szybko wyszukuje 'sposoby na depresje' znajduje leki, grupę z innymi osobami o podobnych
zainteresowaniach problemach. Na forach są formułki jakie należy wypowiedzieć lekarzowi żeby przepisał silniejszy lek. Idzie więc do psychiatry, dostaje dłuższe l4 i jakąś wprowadzającą dawkę leku. Co robi na l4? Przecież nie wyjdzie na spacer, bo ludzie z depresją nie chodzą na spacer. Siedzi więc w domu, pisząc wciąż z tymi samymi osobami, oglądają filmy pełnometrażowe o tej tematyce, otacza się powoli depresyjnymi tapetami, cytatami, pokrowcami na telefon itd. Kończy się okres l4, a z dziewczyny przeżywającej rozstanie z ukochanym zaczynamy mieć doczynienia z osobą zaczynającą chorować. Nie wróci przecież do pracy, bo dalej jest smutna. Koleżanka przestraszona jej 'depresją' umówi ją na psychoterapię, na którą miała iść wedle zalecenie psychiatry. Tam trafi na lokalnego zbywalca z NFZ-tu który na jej problemy odpowie 'To straszne i smutne co mówisz' i każe spisywać swoje myśli. Ta więc zakłada bloga, bloga czytają tylko osoby 'chore', a ona czyta ich dokonania, kółko się kręci aż w końcu dziewczyna ląduje na oddziale, bo nie da się nie zachorować otaczając wszystkim co jest powiązane z chorobą. Tak o to z osoby zdrowej, przez filmy, modę i to wszystko o czym wcześniej pisałem, zamienia się w chorą osobę
Ale to nawet nie jest prawda, depresja to tylko F32 i F33. Też uważam, że depresję diagnozuje się nieco za często, ale nie przesadzajmy, że "brak jakichkolwiek rozgraniczeń".
Mówiłem o mediach i nie lekarzach. ;-] Nie o klasyfikacji lekarskiej.
Nie każdy w "mojej branży" ma uprawnienia. Nie ma ustawy o zawodzie psychoterapeuty - nie można ścigać szarlatanów. A szarlatani podający się za lekarzy mają więcej praw niż lekarze (na przykład prawo do reklamy), czego przykładem jest choćby tak zwany Panjerzy.
Mówiłem o psychiatrze klinicznym. ;-]
Chodź temat szarlatanów jest równie ciekawy. Leków ani diagnozy nie może przedstawić żaden gość bez papierów? Co nie?
PS:Fajnie podyskutować z lekarzem który traktuje [ a przynajmniej próbuje ] traktować cywila na równi ze sobą, bez mani wyższości która jest ogromnie popularna w zawodach wymagających masy nauki.