W swoim czasie byłem wielkim fanem serii Baldur’s Gate. Jednak w raz z premierą beznadziejnego Neverwinter Nights (oraz słabego Icewind Dale 2 od Obsydianu) który cierpiał na skrajne uproszczenia oraz nędzną fabułę opartą na inwazji hordy zła. Co w parze z moją rosnącą niechęcią wobec High Fantasy sprawiło że gdy zapowiedziano Dragon Age, której osią fabuły było granie jako wybraniec high fantasy walczący z inwazją hordy zła.. no cóż.. olałem serię sikiem falistym. Tym bardziej że od pewnego czasu wyszło sporo naprawdę dobrych ActionRPG'ów w różnych klimatach od starożytnych Chin po Space Operę.
Kiedy w końcu niedawno dostałem za "free" całą sagę od kumpla, nadszedł czas na moje przeprosiny. Dragon Age to po prostu dobra gra! Choć fabuła wydaje się być tym co zabiło złotą erę RPG (tj. brak pomysłów i zbyt duża koncentracja na mechanice) to w istocie jest to tyko podpucha do zaprezentowania nam świata będącego niezłym miksem klasyki i.. zrzynki z Wiedźmina. Ale mówię to w pozytywnym sensie, bo w serii widać ewidentnie wpływy z nieco nowocześniejszego fantasy w którym komplikuje się podział między dobrem a złem.
Zacznijmy od tego że relacje rasowe serii wprost są z Wiedźmina, tj. elfy po tym jak ich krainy zostały podbite przez ludzi stanowią obywateli drugiej kategorii. Istotnych murzynów fantasy. Choć po latach zostały wyzwolone z niewoli to wciąż wszyscy traktują je jak śmieci. Choć jest też sporo nowego, tym razem w kwestii krasnoludów u których panuje tradycja i segregacja kastowa. Dla kontrastu z elfami krasnoludów wszyscy szanują, ale nie oni sami. Dla krasnoludów wszyscy co mieli kontakt z powierzchnią to podludzie a krasnoluda który widział niebo wprost wykreśla się z historii, co też jest najwyższą hańbą.. ale z druggie strony fakt że ludzie nie widzą kast i płci kusi wielu (dla kontrastu u ludzi panują nordyckie standardy i kobiety wojownicy są szanowane, ale nie u krasnoludów). Ale to dopiero początek.
Kolejną ciekawą osią konfliktu są relacje Świątyni i Magów. Magia w tym świecie wprost pochodzi od sił ciemności z którymi przyszło wszystkim walczyć. Dlatego też magowie przez głęboko religijną świątynię widziani są jako heretycy. Ale nie jest to tak oczywisty antagonizm. Choć wielu Templariuszy chętnie wymordowało by wszystkich magów to jest to sprzeczne z zasadami religii (szczególnie że mimo powiązania magi z ciemną stroną sami magowie są normalnymi ludźmi) i oficjalnie świątynia pozwala działać magom z kręgu legalnie działającym pod nadzorem. Tu warto zauważyć że magiem się rodzi i w wiekowości przypadków ci nie mają wyboru kariery bo panowanie nad magią to zarazem mniejsza szansa przypadkowego podpalenia stodoły. Dlatego mamy sporo napięć, gdzie wielu magów widzi swój los jako niewolę a zarazem wielu jest takich którzy są głęboko religijni i no cóż.. ci mają przesrane.
A to dopiero mowa o tych legalnych. Wielu magów odmawia zostania "Jedi" i praktykuje w tajemnicy. Ci są przez świątynie uważani za apostatów i bezlitośnie zwalczani. A i należy zauważyć że ci też wcale niekoniecznie muszą być źli, o czym gra daje nam szybko znać gdy poznajemy Wiedźmy które ratują nam dupę. Sami Szarzy Strażnicy to też zresztą Wiedźmini, choć w tym przypadku legenda kreuje ich na bohaterów (więc ludzie nie widzą ich jak w Wieśku jako mutantów). Niemniej po dołączeniu do nich szybko staje się jasne że prawda raczej śmierdzi. Ogólnie magia w tym świecie bardzo przypomina klimatami Dark Souls.
Tak więc oficjalnie muszę przeprosić. Wiedźmin to nie jest to ten bije tą serię pod każdym względem, ale mimo wszystko Dragon Age to solidny tytuł warty zagrania, a nie kolejny pasztet High Fantasy jak przez lata myślałem. Szacunek.
PS: A i wymiana zdań pomiędzy Alistairem i Morrigan to istne złoto
PSS: Podobnie sprawy mają się z pomniejszym złoczyńcą Loghainem. Solidnie napisany złożony złoczyńca.