W tym że oba filmy są oparte na Hero's Journey Campbell'a, a więc są one podobne do siebie.. tak samo jak 99% analogicznych historii, np. władca pierścieni. Gdy jednak faktycznie przyjrzymy się strukturze obu filmów zamiast kopiowania suchych kawałków z internetu, to poza pustynną planetą, kulistym narzędziem zagłady i paroma pomniejszymi wątkami obie historie tak naprawdę niewiele mają ze sobą wspólnego.. ponieważ jak już powiedziałem Przebudzenie Mocy ewidentnie jest inspirowane Knights of Old Republic, w którym kluczowym MacGuffinem była Gwiezdna Mapa i Wysysające Gwiazdy Narzędzie Zagłady.. tyle że jako że to trylogia to co oczywiste najciekawsze zwroty akcji o których nie powiem bo nie chcę spolerować tym co nie znają KotOR'a (choć trailery już to robią.. ugh), zachowano dla kolejnych części tu jedynie wprowadzając nas w historię.. co szok.. jest typowe dla większości pierwszych części trylogii. Stwierdzenie że pierwsza część trylogii jest "wizualnie imponującą wydmuszkę" skoro to ewidentnie tylko część historii jest co najmniej idiotyczne.. to tak jak stwierdzenie że Civil War jest tylko "wizualnie imponującą wydmuszkę" bo obejrzało się tylko pierwszą połowę filmu, a więc niby widzie się wszystko (zresztą to kolejny powtarzający się idiotyzm od fan-boy'ów BvS'a, co było nie zamierzone). Tak więc łaskawie proszę, nie pieprzcie panowie. Jakoś nie widzę rzesz ludzi zmieniających zdanie jak po premierze Mrocznego Widma gdy do ludzi doszło jaki to jest crap.. no bo nie jest. Ci co byli od początku uprzedzeni to teraz jęczą, bo ludzie nie chcą z nimi gadać.. bowiem szok.. generalnie film ten się podobał zarówno fanom, krytyką jak i generalnej widowni. Nie podobał się tym co od początku szukali dziury w całym, jak to że nawet gdyby była to kalka z Nowej Nadziei.. to od kiedy jest to problemem? Pół dekady to i tak kilka razy więcej niż zalecane minimum uzasadniające reboot. To istny argument ad nonsense!