Film w stylu
Rolanda Emmericha, zrobiony przez ludzi od lat z nim współpracujących, choć bez jego fizycznej obecności. Czy ma to sens? Czy to się może udać?
Tak, jeśli odpowiedzią będzie może i trochę naciągana koncepcja, że obecność w procesie produkcji
Geostorm Jerrego Bruckheimera, wprowadziła w ten obraz powiew dobrego, rozrywkowego kina sensacyjnego.
W latach 90. XX wieku, w kinematografii pojawiły się komputerowe efekty graficzne. Twórcy dostali do rąk narzędzia pozwalające na realizację sugestywnych obrazów i wizji. A także na zmianę świata. Przynajmniej tak im się wydawało. Jednym z takich filmowców, który chciał “bawić i naprawiać” jest pochodzący z Niemiec reżyser i scenarzysta Roland Emmerich.A dalej nie jest więc aż tak źle.
Całość recenzji pod tym linkiem.