Wszytsko co tu napisałeś to agresja i trolling. Napisz to od nowa tak aby wnosiło cokolwiek do tematu poza obrażaniem.
Poza tym przeczytaj cały temat od początku, może to da ci nowy wygląd w sprawy.
I to właśnie miałem na myśli jak mówiłem kiedyś o moderacji, to mnie wyśmialiście
A jak widać inaczej się nie da.
Nie będę przed każdym stwierdzeniem wstawiał prawdopodobnie czy chyba bo sam wpadne w paranoję.
Jest taka zasada w mówieniu o urażonych uczuciach, żeby nie stosować niemożliwie szerokich kwantyfikatorów jak "wszyscy", "zawsze" itp. Mniej pisania
Różnica pomiędzy antypsychiatria a tym z czym mamy do czynienia tutaj czy w przypadku "Pięknego umysłu" i innych potworów jest taka iż tej pierwszej nikt nie bierze na poważnie.
Chciałbym, żeby było tak jak piszesz, niestety jest całkowicie odwrotnie. Antypsychiatria doprowadziła do zamknięcia większości szpitali psychiatrycznych niedługo po publikacji "Lotu nad kukułczym gniazdem" i wysypu protestów przeciwko tej książce, jak i publikacje typu "Dlaczego nienawidzę >>Lotu nad kukułczym gniazdem<<" pisanych przez chorych pozbawionych opieki. Co o tyle zabawne, że antypsychiatrię zapoczątkował psychiatra właśnie, który po prostu krytykował przestarzałe metody i nieodpowiednie traktowanie pacjentów w ówczesnym systemie leczenia, a sam "Lot" jest nie tyle ksiązką przeciwko psychiatrii co przeciwko opresyjnemu społeczeństwu, w tym przypadku metaforycznie wyrażonemu jako szpital psychiatryczny - nie bez powodu zresztą, bo tego typu instytucje często były nadużywane przez władze (polecam poczytać o strasznej chorobie "schozofrenii bezobjawowej", którą odkryli radzieccy naukowcy). Poza tym żyjemy w świecie w którym ludzie wierzą w "Ukryte terapie", że Big Pharma ukrywa lek na raka (nie oceniajmy ich zbyt ostro, robią to pewnie dla dobra studentów medycyny, bo w podręczniku do farmakologii jest okropny rozdział cały o lekach na raka, strach pomyśleć ile trwałoby kolokwium z tego gdyby było ich jeszcze więcej!), albo że w szczepionkach jest autyzm. I trafia to do ludzi teoretycznie zdrowych, a teraz pomyślmy - skoro mówimy o chorych psychicznie, bardzo często mających urojenia prześladowcze, to co ktoś taki, kto jest święcie przekonany że cały świat spiskuje przeciw niemu, pomyśli kiedy usłyszy "choroby psychiczne nie istnieją, a to że jesteś uznany za chorego to spisek rządu, który chce cię kontrolować/eksperymentować na tobie/produkować pieniądze dla demonicznej farmacji"? To jest tragedia i moim zdaniem tego nie można bagatelizować, a nie rzeczy które robione są może i dla pieniędzy, może i pobieżnie, ale nie negują problemu a pokazują że istnieje i że nie da się go ot tak pokonać.
W sumie co macie do "Pięknego umysłu" i dlaczego ktoś twierdzi, że ludzie będą traktować ten film jako super wiarygodne odbicie rzeczywistości? Film to film, aż obejrzę jak znajdę czas, jest na netflixie
Nigdy w życiu nie słyszałem o ani sam nie doświadczyłem sytuacji by ktoś bał się osoby z oddziałów zamkniętych, czy myślał iż w takich miejscach osoby są cały dzień przypięte pasami do łóżek.
I dlatego mówiąc o chorobach psychicznych lepiej wziąć pod uwagę doświadczenia większej ilości chorych. Ja niestety spotykam się z tym dość często. Nawet spora część lekarzy obawia się pacjenta chorego psychicznie i psychiatrzy, mimo że czasem traktowani pobłażliwie, to jednak są raczej szanowani ze względu na to, że "umieją sobie z nimi poradzić" i można im sprzedać człowieka nie poddającego się kontroli. I to nawet przy świadomości że chorzy psychicznie zwykle nie są agresywni. Jakie rzeczy można usłyszeć od ludzi z boku... szkoda mówić
Natomiast już wystarczająco nasłuchałem się stwierdzeń w stylu "bo był taki film, i jak go widziałam i wiem jak się czujesz"
Zgadzam się, to głupie postępowanie. Ale głupie postępowanie nie jest winą filmu tylko głupio postępującego. Równie dobrze mógłby powiedzieć "brat mojego wujka też jest chory więc wiem jak się czujesz".
Albo " bo w takim filmie on normalnie żył i szkołę skończył, a ty nie umiesz ?"
Problem w tym, że... to prawda. Wiele ludzi chorych na schizofrenię, często o bardzo agresywnym przebiegu, kończy szkołę, układa sobie życie, uczy się żyć z chorobą. Odłóżmy na razie film, załóżmy że filmy nie istnieją. Prędzej czy później takie pytanie się pojawi. Co więcej, jeśli chory otoczony jest wrażliwymi ludźmi, zada je sobie sam (!). Skoro inni też są chorzy i im się udaje, to czemu mi nie? I teraz szukaj odpowiedzi - czy to wina leczenia, pacjenta, czy biologii. A za nim idzie ważniejsze - czy skoro wiem co mi przeszkadza, jestem w stanie to zmienić? Często nie. I tutaj są prawdziwe dramaty, nie w tym, że do chorego dotarł oczywisty wniosek. Dojrzałe radzenie sobie z tego typu dylematami jest bardzo ważną częścią terapii, często terapii filmami (!) w której tego typu pytanie może być zadane przez terapeutę (!) - może nie w tej formie, ale rozmowę "Co chciałbyś osiągnąć?" "To, co bohater filmu." "Potrafisz to osiągnąć?" "Nie" "Czemu?" jestem sobie w stanie wyobrazić. Rozumiem natomiast, że taka sytuacja w normalnym życiu może być irytująca w cholerę. Jednakże znowu - to nie wina filmu tylko głupoty pytającego, tak jak pytanie o halucynacje.
Tutaj mamy przykład psychiatrów w zwiastunach i szczegółowej nazwy jednostki chorobowej, nie stwierdzenia którego żadna dojrzała osoba nie powiaże z osobami chorymi w naszym rzeczywistym świecie.
Owszem, tak jak w zwiastunach "Call of duty" mamy żołnierzy i nazwę prawdziwej jednostki wojskowej. Więcej - zdaje się że CoD:WW2 jest reklamowany konsultacjami z historykami i dbałością o realizm, więc to tak jakby ta sama bajka. Żołnierze nie protestują, przeciwko "Hellblade" nie protestują organizacje pacjentów czy specjalistów... Naprawdę nie rozumiem czemu zadanie sobie trudu porozmawiania z paroma psychiatrami miałoby być takim złem. I mówię to zupełnie szczerze, zwłaszcza że temat jest dla mnie w pewien sposób ważny. Znaczy - rozumiem, złościsz się, że ktoś robiąc gierkę o zabijaniu potworów twierdzi, że rozumie twoje odczucia, ale intencje autorów przez większość obserwatorów odbierane są zupełnie inaczej, więc... skąd różnica? Jeśli napisałem opowiadanie o chorobie psychicznej w pewnym momencie dające narrację wprost osobie chorej, więcej - opowiadanie zainspirowane prawdziwymi doświadczeniami - to nie chciałbym żeby ktoś poczuł się przez to gorzej, a ukrywanie tego kim jestem raczej nie wchodzi w grę. A tak samo - moją wizję psychozy ktoś może uznać za tandetną, nierealistyczną i obraźliwą, bo czemu nie?
Asylum Simulator
Grałbym. Ale większość twórców gier jakich znam nie jest psychiatrami i ma marne pojęcie, więc pewnie wyszedłby Surgeon Simulator.
Problemem jest to że twórcy do fikcyjnej gry wsadzili prawdziwą chorobę.
Wracając do korzeni - przez pewien czas problemem było do fikcyjnej gry jaką jest Fallout wrzucenie prawdziwych narkotyków - stąd Jety i inne pierdoły. Chyba nawet dzisiaj nikt tego nie zrobił. Myślę że to problem na podobnym poziomie abstrakcji, z tym że o ile tamto tłumaczenie - bo dzieci, bo narkomanów te gry z naszych pociech zrobio! - jeszcze bym zrozumiał, gdyby faktycznie dotyczyło gry dla dzieci, a nie wypełnionej politycznymi żartami, odniesieniami do seksu i rozczłonkowywaniem ludzi, tak tutaj nie wiem kompletnie z czym problem.
"Opracowana we współpracy z neurologami i osobami cierpiącymi na psychozę gra Hellblade: Senua’s Sacrifice z niezwykłą intensywnością oddaje melancholijną wściekłość zdruzgotanego umysłu Senui. "
Neurolog nie zajmuje się schizofrenią. To mniej więcej pokazuje jaka jest dbałość o tę realistyczną otoczkę.
Więc gra opowiada o starożytnej wojownicze walczącej w zaświatach z potworami, ale chorującą na prawdziwą i realną chorobę występującą w naszych czasach.
Błąd! Gra opowiada o starożytnej wojowniczce walczącej w zaświatach z potworami, ale chorującej na zupełnie fikcyjną chorobę nie występującą nigdzie (serio, bohaterka jest chora na chorobę, która z każdą śmiercią rozprzestrzenia się po tułowiu, a kiedy dotrze do mózgu - permadeath!), z silną sugestią, być może w dalszym toku gry powiedzianą wprost, tego nie wiem, że tak naprawdę to wszystko wytwór wyobraźni bo dziewczyna ma psychozę. Jednakże, nawet gdyby było jak mówisz... nie widzę problemu.
Gdybyś potrzebował pomocy w soundtracku czy jakiś grafikach to daj znać.
Do gry na 10 minut wystarczył opengameart, audacity i paint (na pohybel wszystkim udostępniającym swoje niby wolne rzeczy na wirusowej licencji!), za pełną, o ile powstanie, na pewno nie zabiorę się przed wrześniem. Na razie większym problemem jest angielski i wykończenie xD