Nie miałem zbyt wielu okazji widzieć
Billa Paxtona w filmach, w których grałby rolę pierwszoplanową. Jednym z takich filmów był
Wstęp wzbroniony, w których do zagrania przypadła mu dość niewdzięczna, gdy chodzi o założenia rola. Czyli strażaka - a więc prawdziwego bohatera oraz wzór dzielności i odwagi - który razem z kolegą z jednostki, zamierza przejąć rzekomo ukryty gdzieś skarb. Zamiast przygody i szybkiej forsy, panowie wpadają w sam środek porachunków narkotykowych gangów, z których nie wyjdą już tak moralnie czyści i w takiej komitywie, w jakiej byli na początku.
Natomiast gdy chodzi o drugi plan, to Bill Paxton był mistrzem, tworząc godne zapamiętania kreacje. Umożliwiły mu to zwłaszcza filmy w reżyserii
Jamesa Camerona, gdzie otrzymywał większe bądź mniejsze role do zgrania. Jeden z punków w
Terminatorze, szeregowiec Hudson w
Obcy - decydujące starcie czy Simon w
Prawdziwych kłamstwach. Do tego sporo ról w mniejszych lub większych produkcjach filmowych i telewizyjnych. Można by więc rzecz że solidny rzemieślnik, bez których jednak amerykańskie kino nie mogłoby się obyć.
Od dziś już więcej nie zobaczymy go już w żadnej większej lub mniejszej produkcji.